Polska jest pierwszym krajem w Europie i na świecie, który w randze rozporządzenia MZ wprowadza nowe standardy w położnictwie i ginekologii dotyczącego ciąży zagrożonej i niepowodzeń położniczych. Jak Pan ocenia znaczenie tej decyzji ?
Uważam, że jest to bardzo dobra decyzja, ponieważ jest to rozwiązanie, które przyczyni się przede wszystkim do poprawy jakości opieki okołoporodowej w przypadku wybranych powikłań ciążowych. Zwiększy bezpieczeństwo kobiet ciężarnych i rodzących, a także, wbrew pewnym obawom niektórych środowisk, stanowić będzie swoiste zabezpieczenie dla lekarzy tego standardu przestrzegających.
O jakich obawach Pan Profesor myśli?
Jest to zbiór zaleceń w randze rozporządzenia ministra zdrowia , jest to więc obowiązujące prawo, czyli należy się do niego stosować. Nie ma tu już dowolności. Tyle, że te rekomendacje, algorytmy zostały opracowane w takiej formie, żeby był to zbiór prostych zasad postępowania, niegenerujących kosztów czy trudności organizacyjnych. To proste zasady, z których, jeśli będziemy ich przestrzegać, wszyscy będziemy mieć korzyść. Więc nie zastanawiajmy się nad tym co będzie, jeśli nie będą one przestrzegane tylko dążmy do tego, by je właśnie przestrzegać.
Mówimy o rozporządzeniu, które już zaczyna obowiązywać w roku 2016. Dotyczy ono zagrożonej ciąży i niepowodzeń położniczych . NFZ przygotowuje się do wprowadzenia ogólnopolskiego programu (na razie jest to pilotaż) dotyczącego opieki nad kobietami w ciąży fizjologicznej. Co różni te dwie decyzje.
To są dwa różne projekty. Każdy z nich ma na celu poprawę jakości opieki nad kobietami ciężarnymi i rodzącymi. Z tym, że jeden z nich to rozporządzenie ministra zdrowia, natomiast drugi przygotowywany jest przez NFZ. To na pewno interesująca koncepcja tzw. koordynowanej opieki nad kobietą ciężarną. Z tym, że wydaje się, nie jest to rozwiązanie uniwersalne w takim kształcie, w jakim jest ono w tej chwili przedstawione. Jest to prawdopodobnie dobre rozwiązanie dla szpitali o niższej referencyjności. Natomiast dla ośrodków trzeciego stopnia, gdzie są leczone pacjentki z tzw. dużą patologią ciąży, nie jest to na chwilę obecną dobra propozycja. Ale pamiętajmy, że jest to tylko projekt, w fazie konsultacji i dyskusji. Jest więc czas na to, by wszelkie wątpliwości wyjaśniać, by projekt ten jak najbardziej urealnić. Jest to pilotaż, który robiony jest na odpowiednio małej grupie, by sprawdzić jak działa, funkcjonuje w praktyce. Jeśli się sprawdzi, to myślę, że będzie to dobra okazja, by rozszerzyć i wdrożyć systemowe działania na cały kraj.
Czy to, że rozporządzenie ministra zdrowia wchodzi w życie, to znaczy, że niepowodzenia położnicze są dużym problemem medycznymi i społecznym w Polsce?
Oczywiście, to jest duży problem medyczny. Nie mówimy o skali, bo każdy z tych powikłań, sytuacji, dotyczy zazwyczaj kilku procent ciężarnych i rodzących. Przy ogólnej liczbie ciąż i porodów jest to na pewno istotna liczba. Ale my tutaj musimy do tego podchodzić indywidualnie, bo dla pacjentki dotkniętej daną patologią nie jest to część procenta tylko całe sto procent . Zawsze porównuję tę sytuację do łyżki dziegciu w beczce miodu. Nie mamy świadomości, że w Polsce odbywa się dziennie około tysiąca porodów. Rodzą się zdrowe dzieci, a kobiety są zadowolone, zdrowe, zadbane i szczęśliwe wychodzą ze szpitala do domu. O tym nie mówimy, bo wydaje się to nam naturalne. Tak ma być. Tego oczekujemy. Natomiast, od czasu do czasu zdarzają się sytuacje, kiedy dochodzi do poważnego niepowodzenia. Często o tym dowiadujemy się z mediów. Jest to czasami wynik błędu a czasami zaniedbania, ale bardzo często jest to też nieuniknione powikłanie. I często wyroki zapadają w świetle kamer, zanim sprawa zostanie zbadana. Później już nikt nie słucha racjonalnych tłumaczeń. Dlatego, myślę, że te medialne afery, spektakularne doniesienia, były też jednym z bodźców wskazujących na te sytuacje, które się tam pojawiają, czyli ciąże bliźniacze, porody przedwczesne, krwotoki okołoporodowe, nadciśnienie w ciąży. To są te sytuacje, którymi zajęliśmy się, żeby to ryzyko zmniejszyć.