Powód? Zbyt mało czasu pozostało, by przedstawiciele grup innych niż pracownicy ochrony zdrowia i studenci kierunków medycznych, bo ich również obejmuje rozporządzenie ministra zdrowia, zdążyli się zaszczepić.
Obowiązkowe szczepienia dla trzech grup zawodowych – medyków, nauczycieli i służb mundurowych – Adam Niedzielski zapowiedział już kilka miesięcy temu, więc wyjaśnienie, jakie zaprezentował rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz, trzeba uznać za co najmniej kuriozalne. Prawdziwym powodem, dla którego obowiązek szczepień 1 marca obejmie tylko pracowników ochrony zdrowia, jest brak zgody w rządzie na jego rozszerzenie o jakąkolwiek inną grupę zawodową. Ten brak zgody był zresztą manifestowany od momentu ogłoszenia przez Adama Niedzielskiego zamiaru wprowadzenia obowiązku szczepień dla niektórych zawodów.
- W przypadku medyków mówimy o tym, że od 1 marca ten obowiązek będzie egzekwowany, to znaczy, że taka osoba będzie musiała być w pełni zaszczepiona – mówił Andrusiewicz we wtorek, przypominając, że medyków dotyczy również obowiązek szczepień przeciw żółtaczce. - Bez tych szczepień żaden lekarz w tym kraju, ani pielęgniarka, nie zostanie dopuszczona do pacjenta. Tu jest podobnie. Nie można dopuścić kogoś, kto nie jest osobą bezpieczną dla pacjentów - wskazał Andrusiewicz, dodając, że to dyrektor danej placówki będzie decydował, czy niezaszczepioną osobę przesunie do działu administracyjnego, czy podejmie inną decyzję.
Jaki procent pracowników ochrony zdrowia jest zaszczepiony? Pełny cykl szczepień (podstawowy) ma za sobą 92 proc. lekarzy i 88 proc. lekarzy dentystów oraz 87 proc. diagnostów laboratoryjnych. Pielęgniarki, położne i farmaceuci zaszczepieni są w 83 proc., zaś fizjoterapeuci – w 74 proc. To oznacza, że około stu tysięcy pracowników ochrony zdrowia w pierwszej dekadzie lutego nie miało za sobą pełnego cyklu szczepień. Ta liczba, zapewne, nieco się zmniejszy do 1 marca, ale szczególnym wyzwaniem będzie ułożenie grafików pielęgniarek i fizjoterapeutów, jeśli rzeczywiście osoby niezaszczepione (które nie udokumentują przeciwskazań do szczepienia) miałyby być odsunięte od pracy z pacjentami.
Ministerstwo Zdrowia udaje, że nie widzi problemu (pytany o możliwość pogłębienia problemów kadrowych w służbie zdrowia, rzecznik odpowiedział, że „lekarz powinien być przede wszystkim osobą bezpieczną dla pacjenta”, co jest truizmem i w żaden sposób nie odnosi się do meritum pytania).