Subskrybuj
Logo małe
Szukaj

Onkolodzy odrobili lekcję za Ministerstwo

MedExpress Team

Iwona Schymalla

Opublikowano 16 stycznia 2014 07:00

Onkolodzy odrobili lekcję za Ministerstwo - Obrazek nagłówka
Polskie Towarzystwo Onkologiczne wystosowało do premiera i ministra zdrowia list otwarty, w którym postulowało zniesienie limitów. Czy jest na to szansa? O tym z prof. Jackiem Jassemem, prezesem Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, rozmawia Iwona Schymalla.
[caption id="attachment_31452" align="alignnone" width="620"]Fot. Katarzyna Rainka Fot. Katarzyna Rainka[/caption]

Polskie Towarzystwo Onkologiczne wystosowało do premiera i ministra zdrowia list otwarty, w którym postulowało zniesienie limitów. Czy jest szansa na ich realizację postulatu? O tym z prof. Jackiem Jassemem, prezesem Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, rozmawia Iwona Schymalla, redaktor naczelna Medexpress.pl.

Iwona Schymalla: Niedawno Polskie Towarzystwo Onkologiczne wystosowało list otwarty do premiera i ministra zdrowia. Odbyło się też spotkanie w tej sprawie. Jak przebiegały rozmowy w Ministerstwie? Jaka jest szansa na to, aby limity w onkologii zostały zniesione?

Prof. Jacek Jassem: To było robocze spotkanie, podczas którego przedstawiliśmy pomysły na rozwiązanie problemu limitów. Jeśli wysuwa się jakieś petycje, to równocześnie trzeba powiedzieć, jak je zrealizować. O spotkaniu w Ministerstwie dowiedzieliśmy się w ostatniej chwili, więc mieliśmy jedynie weekend, aby się do niego przygotować. Opracowaliśmy dla Ministerstwa propozycje w dwóch kategoriach, które są ze sobą związane, ale nie tożsame: zniesienie limitów, o czym pisaliśmy w liście otwartym, oraz związane z tym zmniejszenie kolejek do diagnostyki i leczenia onkologicznego.

Na czym polegają te propozycje?

Nasze propozycje oparte są na kilku głównych priorytetach. Przede wszystkim zależało nam na tym, aby rozwiązania te rzeczywiście służyły chorym, a nie były na pokaz, bo można dosypać pieniędzy do systemu i nic z tego nie wynika – to już przerabialiśmy. Staraliśmy się, aby rozwiązania te były w zasięgu możliwości organizacyjnych i finansowych państwa. Zależało nam również na tym, aby poszukać tych pieniędzy również częściowo w systemie – tam, gdzie są one nie najlepiej wydawane. Nie chcemy zabierać ich innym działom medycyny, bo one też mają swoje problemy. O szczegółach nie chciałbym jednak teraz mówić, bo propozycje te będą  przedmiotem intensywnych prac w zespołach roboczych i mogą się zmienić.

W pewnym sensie odrobiliście za Ministerstwo lekcję. Jak zostały przyjęte te propozycje?

Mam wrażenie, że z zainteresowaniem. Zaproponowaliśmy konkretne działania, przedstawiając również ich terminarz, skalę oraz czas, w jakim mogą przynieść konkretny skutek. Kolejek nie da się skrócić w ciągu miesiąca czy dwóch – to nikomu na świecie się nie udało. Ale odczuwalny efekt można osiągnąć w ciągu kilku miesięcy, a w ciągu kilku lat w miarę skutecznie rozwiązać problem. Warunkiem jest jednak szybkie podjęcie działań - na początek tych, które nie wymagają dużych nakładów organizacyjnych lub finansowych. Nie wyważamy otwartych drzwi. Niektóre rozwiązania są tak oczywiste, że szkoda, iż  do tej pory nie zostały wdrożone. Posłużę się konkretnym przykładem: chorzy zapisują się w kilku kolejkach, bo nie wiedzą, gdzie i kiedy będą przyjęci. Kolejki są tworzone w sposób elektroniczny i dla NFZ są widoczne. Dlaczego chory nie może ich zobaczyć? Czemu chory nie może się zapisać do jednej instytucji, która zapewni mu najszybszą poradę czy świadczenie? Dlaczego nie może otrzymać świadczenia „pod jednym dachem”, zamiast poszukiwania w atmosferze strachu i niepewności kolejnych instytucji, które zrealizują poszczególne etapy jego diagnostyczno-terapeutycznej ścieżki. Niektóre rzeczy wystarczy uporządkować. To są rozwiązania, które nie wymagają wielkiej filozofii i nakładów.

Zakłada Pan, że perspektywa roku jest realna. W tym czasie pewne rzeczy można już zrealizować.

Dokładnie tak. Jeśli chodzi o niektóre procedury, to zakładam, że w ciągu kilku miesięcy można uzyskać zdecydowaną poprawę, znieść ten limitowy „sufit”, który w onkologii jest rzeczą niedopuszczalną. To, że musimy wydzielać świadczenia oznacza w praktyce selekcję chorych (oczywiście tego nie możemy robić) albo powoduje odraczanie świadczenia lub przerzucania jego kosztów na barki chorego. Chory, którego stać na to, ma zupełnie inne możliwości niż chory, który jest ubogi, niezaradny lub nie ma wsparcia rodziny - to się kłóci z paradygmatem równości w zdrowiu. A równość w zdrowiu w zakresie nowotworów jest paradygmatem do kwadratu.

 

Przeczytaj także: Znieśmy limitowanie świadczeń onkologicznych

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także