Opieka koordynowana w podstawowej opiece zdrowotnej została wprowadzona 1 października 2022 roku. Spośród placówek, które dotychczas wdrożyły to rozwiązanie, największą popularnością cieszy się ścieżka kardiologiczna, ale jak wynika z badań istnieje współzależność pomiędzy chorobami metabolicznymi, kardiologicznymi I nerkowymi. Wszystkie te ścieżki są dostępne w ramach opieki koordynowanej, co docelowo powinno spowodować diagnozowanie pacjentów na jak najwcześniejszym etapie. Jaka jest Pani opinia na temat tego modelu opieki i jak to w praktyce funkcjonuje?
Opieka koordynowana na poziomie POZ-u obejmuje opiekę kardiologiczną, diabetologiczną, nefrologiczną, jest też pulmonologiczna i endokrynologiczna. Moim zdaniem idziemy w dobrym kierunku. W tym modelu opieki mamy diagnozowanie, leczenie i konsultacje, ale również i edukację pacjentów już na poziomie podstawowej opieki zdrowotnej. Ma to na celu poprawę dostępności do niezbędnych, pierwszych badań, które powinny być moim zdaniem zlecane właśnie na poziomie POZ-u, żeby niepotrzebnie nie przekierowywać do AOS pacjentów, którzy nie wymagają konsultacji czy leczenia w specjalistycznych poradniach, tylko z powodzeniem leczyć ich POZ. To dobre rozwiązanie i powinno ono usprawnić dostęp do AOS-ów, czyli specjalistów. Głównie mam tutaj na myśli oczywiście kardiologię, bo to jest obszar, którym się zajmujemy. Proszę zwrócić uwagę, że przy jakichkolwiek dolegliwościach ze strony serca, układu krążenia, my jako pacjenci jesteśmy po pierwsze zestresowani, a po drugie chcielibyśmy od razu trafić do specjalisty kardiologa, a nie zawsze jest to absolutnie konieczne. Dzięki temu, że teraz w POZ jest możliwość wykonania chociażby wielu badań wstępnych, można oszacować stan zdrowia pacjenta i określić, czy koniecznie wymaga on opieki specjalistycznej lub szerszego diagnozowania, czy może być z powodzeniem prowadzony przez swojego lekarza pierwszego kontaktu.
Być może pozwoli to na zmniejszenie kolejek do specjalistów. Często jest tak, że pacjenci udają się do kardiologów wyłącznie po to, żeby wypisać kolejną receptę na kontynuację leków. Uważam że to strata czasu specjalistów. Jest mnóstwo naprawdę skomplikowanych przypadków, w których potrzebna jest pacjentom większa uwaga ze strony specjalistów i to takim przypadkom powinni się oni mocniej przyglądać.
Ścieżka kardiologiczna w POZ to również sito, które selekcjonuje przypadki wyjątkowo trudne do diagnostyki i wymagające opieki już w AOS-ie, bądź w jakiejś specjalistycznej placówce na przykład w szpitalu. Druga grupa to są pacjenci, którzy nawet jeśli mają zdiagnozowaną chorobę kardiologiczną, to jest ona w stadium stabilnym, bez zaostrzeń i oni mogą spokojnie być prowadzeni przez POZ.
Powiedziała Pani o tej największej bolączce pacjentów, jaką są właśnie kolejki do kardiologów. Ten czas oczekiwania jest nawet kilkunastomiesięczny, a w przypadku chorób serca to jest jednak zdecydowanie za długo. Drugą bolączką jest to, że jeżeli pacjent już dostanie się do kardiologa, to po tej pierwszej wizycie ma zleconych szereg badań i czeka w kolejnej długiej kolejce na ich wykonanie. Czy to, że lekarz POZ może już część tych badań zlecić ze swojego poziomu, też poniekąd rozwiązuje nam ten problem?
Z pewnością tak, ponieważ na poziomie POZ są już narzędzia, które pozwolą na tą właśnie wstępną diagnostykę. Przez lekarza POZ można być skierowanym na badania analityczne, można mieć zrobione EKG, UKG serca – to są już bardzo ważne badania. Oczywiście rezonansu magnetycznego na poziomie POZ-u nie zrobimy, ale jeśli będą wskazania i lekarz POZ-u oceni, że jest to przypadek, który naprawdę trzeba przekierować już do specjalistów, to to uczyni. I to już jest odciążenie AOS-ów.
Minęły już dwa lata, od kiedy opieka koordynowana w POZ funkcjonuje i powiedzieliśmy o tym, co jest dobrze, czy też co ma szansę na poprawienie pewnych sytuacji. Nigdy nie jest tak, że tworzy się rozwiązania idealne. Te dwa lata obserwacji to chyba wystarczająco dużo, żeby pewne kwestie, pewne obszary do poprawy również wskazać. Czy widzi Pani takie obszary?
Nie mnie oceniać systemowe rozwiązania, bo nie jestem ani ekonomistą, ani klinicystą, nie mam wykształcenia medycznego, ale z doświadczenia pacjentki i z wiedzy którą przekazują mi pacjenci wiem jedno: problemem jest na przykład dostępność specjalistów na poziomie POZ-u. O tym się też dosyć głośno mówi w przestrzeni medialnej i publicznej. Brakuje nam lekarzy kardiologów. Jeśli mamy tego typu problemy kadrowe, to siłą trudno dostać się do kardiologa, który powinien na przykład być zakontraktowany również jako specjalista przy POZ. AOS-y też są obłożone, ponieważ część lekarzy kardiologów pracuje nie tylko w poradniach, ale również w klinikach, na oddziałach więc dzielenie tego czasu, który mogą poświęcić pacjentom, jest problematyczne. To są takie problemy, które w zasadzie pacjenta nie powinny dotyczyć i my nie powinniśmy się nad tym zastanawiać. Brakuje również współpracy z personelem innym medycznym. Ma mam tutaj na myśli pielęgniarki. Proszę zwrócić uwagę, że chociażby w niewydolności serca mamy wyedukowanych ponad 1,7 tys. pielęgniarek, które z powodzeniem mogłyby przejąć część roli lekarza: edukować pacjentów, informować ich, usiąść i zastanowić się, czy leki, które pacjent przyjmuje dają efekt.