W całym 2021 r. zanotowano ponad 57 tys. zachorowań, a rok wcześniej — 71 tys. W roku poprzedzającym pandemię zakażeń było 149 tys., a to oznacza, że grozi nam scenariusz, w którym liczba stwierdzonych w tym roku przypadków wzrośnie niemal dwukrotnie.
Rekordowy był rok 2014. Zachorowało wtedy ponad 220 tys. osób (do połowy czerwca 148 tys.). Wygląda na to, że obecny sezon może być zbliżony do tego sprzed dziewięciu lat. Pamiętajmy, że przed nami jeszcze jesienny szczyt zachorowań.
Zwiększona liczba przypadków chorób zakaźnych to w dużej mierze efekt przejścia pandemii COVID-19. W okresie izolacji zakażeń było dużo mniej, więc można się spodziewać, że teraz sytuacja zacznie wracać do normy. Równocześnie jednak, epidemiolodzy zwracają uwagę na drugi problem, jakim jest zmniejszone zainteresowanie szczepieniami ochronnymi, również tymi obowiązkowymi.
– Ruchy antyszczepionkowe zrobiły swoje. Wielu rodziców nie chce teraz szczepić swoich dzieci. Ubolewam nad tym, bo szczepionki są dostępne już od wielu lat. To bezpieczne i nie dające żadnych powikłań preparaty. Będziemy się starali docierać do rodziców i przekonywać ich do szczepienia swoich dzieci – powiedział w rozmowie z TVN24 wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.