W badaniu, które jeszcze nie zostało zrecenzowane, wzięło udział 109 osób zaszczepionych przeciw COVID-19, z których 41 przeszło zakażenie SARS-Cov-2. Osoby, które nie były wcześniej chore, wykazały stosunkowo niską odpowiedź przeciwciał w ciągu pierwszych 12 dni po szczepieniu. Ozdrowieńcy z kolei szybko, bo zaledwie w ciągu kilku dni, rozwinęli 10-20 razy wyższe poziomy przeciwciał. Na podstawie tych wyników naukowcy twierdzą, że osoby, które miały COVID-19, mogą potrzebować tylko jednej dawki szczepionki typu mRNA.
Co więcej, u ozdrowieńców po podaniu pierwszego zastrzyku, częściej występowały objawy podobne do tych, których doświadczali podczas COVID-19. Przykładem tego jest Shannon Romano, biolog molekularny, która zachorowała pod koniec marca ubiegłego roku, tydzień po tym, jak zamknięto z powodu pandemii nowojorskie laboratorium w szpitalu Mount Sinai. W trakcie choroby Romano miała silne bóle głowy, gorączkę i rozdzierające bóle stawów. Jak przyznała, to nie było doświadczenie, które chciałaby powtórzyć. Jednak tak się stało, kiedy zapisała się na szczepienie. Reakcja jej organizmu, choć krótkotrwała, bardzo ją zaskoczyła.
Florian Krammer, biotechnolog i wirusolog w Icahn School of Medicine w Mount Sinai, autor wspomnianego badania, twierdzi że ozdrowieńcom powinna wystarczyć jedna dawka szczepionki. Jego zdaniem pozwoliłoby to również usprawnić proces szczepień. Podczas gdy niektórzy naukowcy zgadzają się z jego logiką, inni są bardziej ostrożni. Edward John Wherry, dyrektor Instytutu Immunologii Uniwersytetu Pensylwanii, powiedział, że zanim wprowadzi się zmiany do polityki szczepień, chciałby zobaczyć dane pokazujące, że przeciwciała po jednej dawce szczepionki u osób, które przeszły już COVID-19, skutecznie powstrzymują przed ponownym zakażeniem. Przy okazji tych badań został podniesiony jeszcze jeden argument, stanowiący poważne wyzwanie dla zdrowia publicznego: identyfikacja osób, które zostały wcześniej zarażone.
Badania kliniczne szczepionek firm Pfizer/BioNTech i Moderna, w których wzięło udział po ponad 30 000 uczestników, potwierdzają, że większość ludzi doświadcza wyraźnych skutków ubocznych dopiero po podaniu drugiej dawki. W badaniu Moderny osoby, które wcześniej były zarażone, miały w rzeczywistości mniej skutków ubocznych niż osoby, które nie przeszły zakażenia.
Nie jest to raczej tak zaskakujące, że osoby wcześniej zarażone mogą doświadczać bardziej intensywnych reakcji poszczepiennych. Obie dawki zawierają fragmenty materiału genetycznego, który pobudza organizm do produkcji białek kolczastych, guzowatych wypukłości na powierzchni koronawirusa. Osoby, które zostały już zarażone wirusem, mają komórki odpornościowe, które są przygotowane do rozpoznawania tych białek. Zatem, kiedy białka wytwarzane są po szczepieniu, niektóre z tych komórek odpornościowych zaczynają je atakować, powodując u ludzi różne reakcje.
Agencja Centers for Disease Control and Prevention potwierdza, że zbiera dane w tej sprawie. Dotychczasowe informacje są niewystarczające, by określić czy w przypadku ozdrowieńców jedna dawka szczepionki byłaby wystarczająca. Shane Crotty, immunolog z La Jolla Institute for Immunology, zwraca jednak uwagę, że bardziej intensywna odpowiedź organizmu na szczepionkę oznacza zazwyczaj lepszą ochronę przed wirusem. Gdyby ktoś miał silną reakcję po pierwszej dawce, wskazywałoby to, że druga dawka prawdopodobnie jest niepotrzebna.
Źródło: The New York Times