Panowie wymieniają się opiniami o medycznej marihuanie.
Maciej Hamankiewicz prezes Naczelnej Rady Lekarskiej kilka dni temu odpowiedział na zarzuty Krzysztofa Łandy:
„Z zaskoczeniem odebrałem Pański artykuł opublikowany na stronach Fundacji Watch Health Care w dniu 22 sierpnia br. jako „stanowisko Prezesa Zarządu Fundacji”, dotyczący stanowiska Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej z dnia 21 sierpnia 2015 r. w sprawie stosowania interwencji o nieudowodnionej skuteczności. Nieprawdą jest jakoby Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej nie znało treści Deklaracji Helsińskiej. Treść tego dokumentu jest doskonale znana członkom samorządu lekarskiego, gdyż polski samorząd lekarski uczestniczył aktywnie w pracach nad jego opracowaniem. Postawienie przez Pana powyższego zarzutu wynika, jak sądzę, z niezrozumienia treści stanowiska oraz intencji Prezydium NRL.
Zarzut taki jest tym bardziej zdumiewający, że zarzucając Prezydium NRL nieznajomość treści Deklaracji sam wykazał się Pan jej nieznajomością. W swoim stanowisku cytuje Pan treść pkt 35 Deklaracji w brzmieniu przyjętym w 2008 r. w Seulu. Pragnę poinformować Pana, że Deklaracja Helsińska została w 2013 r. poddana nowelizacji, a przepis dotyczący eksperymentalnego użycia leku, w nieznacznie zmodyfikowanym brzmieniu, zamieszczony jest obecnie w pkt 37 Deklaracji. Proponuję zatem aby w przyszłości, przed postawieniem innym zarzutu nieznajomości tego dokumentu, uważnie zapoznał się Pan z jego treścią.
Nie mogę zgodzić się z Panem, że stanowisko Prezydium NRL wprowadza kogokolwiek w błąd i zapewniam, że wbrew temu, co Pan twierdzi, jest ono całkowicie zgodne z treścią Deklaracji Helsińskiej" - wynika z listu Hamankiewicza.
Tym razem to Łanda odpowiada na list Hamankiewiczowi:
"Na wstępie dziękuję za odpowiedź i przyjmuję, że jest Pan wyrazicielem stanowiska całego Prezydium. Pana list wiele mi mówi o postawie aktualnych władz NIL. Niestety nie jest to postawa, jakiej w moim odczuciu, lekarze mogliby oczekiwać. Myślę, że zarówno stanowisko NIL, jak i Pana pismo wielu praktykujących lekarzy wprawiły w konsternację z powodów opisanych poniżej. Nie napisałem, że „Prezydium NRL nie zna treści Deklaracji Helsińskiej”. Wkładanie w moje usta treści, których nie wypowiedziałem uważam za chwyt poniżej pasa, który nie przystoi reprezentacji środowiska lekarskiego. Moje zarzuty dotyczyły „nieznajomości różnic pomiędzy eksperymentem medycznym, a eksperymentalnym użyciem” oraz „braku właściwego wglądu w zapisy Deklaracji Helsińskiej” oraz kodeksu etyki we fragmentach cytowanych na zdjęciach dołączonych do mojego stanowiska. Słowo „wgląd” oznacza właściwe zrozumienie, a dzięki temu prawidłową interpretację, a nie „nieznajomość”. Niestety przekręcony mój zarzut był potem szeroko cytowany przez media, co z jednej strony może stanowić dobry motyw dla dyskusji dotyczącej etyki zawodowej dziennikarzy, ale z drugiej strony NIL naruszyła w ten sposób moje dobra osobiste.
Istotnie Deklaracja Helsińska nie jest źródłem obowiązującego prawa (nie jest umową międzynarodową), ale bezsprzecznie stanowi źródło „prawa” zawodowego lekarzy. Inaczej mówiąc, jako źródło zasad, wedle których powinno się oceniać postępowanie lekarskie –źródło standardu postępowania (nie jest to pomyłka –tak, ta wyjątkowa sytuacja opisana w pkt.37 deklaracji jest standardem postępowania, choć z swej istoty dotyczy właśnie wyjątkowych/niestandardowych, ale też powszechnie występujących, sytuacji). Oczywiście prawnicy spierają się i ci bardziej leniwi chętnie przyjmują (nie bacząc na konsekwencje), że każde użycie leku poza wskazaniami będzie eksperymentem medycznym. Bo tak jest najprościej i dla nich najłatwiej. Niestety, w moim odczuciu nie licuje to jednak z postawą NIL oraz dobrze pojętymi interesami, zarówno środowiska lekarskiego, jak i pacjentów.
Co więcej NIL powinna nie tylko zdystansować się do niekorzystnych i niewłaściwych interpretacji kodeksu etyki, ale powinna przyjąć aktywną postawę kontradykcyjną ze środowiskiem prawników. To lekarze powinni tworzyć ratio legis, bynajmniej nie prawnicy. Prawnicy nie znają medycyny i nie wiedzą, że aż 30-50 proc. zastosowań leków, to zastosowania poza wskazaniami rejestracyjnymi (na marginesie, dziwi mnie radykalna postawa lekarzy-urzędników, którzy posiadają specjalizację w dziedzinie pediatrii, w której takie zastosowania są szczególnie częste!). Prawnicy nie wiedzą jaka jest skala „leczenia eksperymentalnego” (w kodeksie etyki pod nazwą:„innovative treatment” –może kiedyś ktoś obdarzony wglądem zaproponuje lepszy termin jednoznacznie odróżniający „eksperymentalne użycie” od „eksperymentu medycznego”?). Nie wiem czy prawnicy wiedzą, ile mamy w Polsce Komisji Bioetycznych i jakie są w związku z tym ich fizyczne możliwości oceny a priori w przypadku konieczności rozpoczęcia leczenia poza wskazaniami rejestracyjnymi. Na pewno liczni szacowni specjaliści i Profesorowie pracujący w klinikach mogą dość łatwo zasięgnąć opinii, jeśli nie całej Komisji Bioetycznej, to przynajmniej jej Przewodniczących, ale biorąc pod uwagę skalę zjawiska, jest to zupełnie niemożliwe w przypadku przeważającej liczby lekarzy. Jest to też zresztą zupełnie zbędne, jeśli lekarz jest i ma być zawodem zaufania społecznego. Jako lekarz oczekiwałbym od NIL wsparcia dla praktykowania wolnego zawodu, kultywowania sztuki medycznej oraz znajomości skali zjawisk, jakim są użycie leków poza wskazaniami rejestracyjnymi i użycie substancji niezarejestrowanych w ogóle. Śmiem twierdzić, że jeśli prawo powszechnie obowiązujące stoi w sprzeczności z prawem moralnym, to tym gorzej dla tego pierwszego. Lekarz powinien w swojej praktyce kierować się przede wszystkim zasadami etyki dobrem chorego. Zapominanie o tym najważniejszym z przykazań oraz zasłanianie się zapisami wadliwego i dziurawego prawa, prowadzi do morza nieszczęść. NIL powinna walczyć o prestiż lekarza, jako zawodu zaufania publicznego oraz o kompetencje i dobry wizerunek lekarzy, którzy z wiedzą jaką terapię zastosować i na jakich zasadach, niezależnie czy jest to terapia poza wskazaniami rejestracyjnymi czy eksperymentalne użycie substancji, która jak dotąd nie była w ogóle zarejestrowana. NIL powinna bronić lekarzy i pacjentów, by mogli korzystać z substancji niezarejestrowanych, gdy to konieczne" - pisze Łanda.
Cała odpowiedź prezesa Fundacji Watch Health Care na stronie: korektorzdrowia.pl