Celem badania było wypracowanie konsensusu, który pozwoliłby w przyszłości uniknąć błędów, jakie zostały popełnione podczas zarządzania tą pandemią. Zdaniem uczestnika badania i współautora artykułu opublikowanego w Nature, prof. Mariusza Gujskiego, zwłaszcza w początkowym okresie pandemii pojawiały się poważne problemy na polu komunikacji.
– Nie potrafiliśmy bardzo jasno, spokojnie i rzeczowo tłumaczyć ludziom, skąd biorą się pewne ograniczenia i dlaczego należy się zachowywać tak, a nie inaczej. Nie potrafiliśmy rzeczowo tłumaczyć naszych decyzji, a na marginesie warto dodać, że wiele z nich było niezrozumiałych, błędnych i absurdalnych. Często wynikały one z niewiedzy, albo z tego, że w wielu krajach pandemią zarządzali politycy, a nie eksperci. Teza, że tego typu zjawiskiem zdrowotnym powinni zarządzać eksperci (naukowcy, lekarze, specjaliści od komunikacji) również znalazła się w tych rekomendacjach. W krajach, w których politycy byli na tyle mądrzy, że oddali ster podejmowania decyzji gremium ekspertów, działo się zdecydowanie lepiej – podkreślił prof. Mariusz Gujski.
Aż trzy z dziesięciu kluczowych rekomendacji wypracowanych w ramach konsensusu dotyczyło właśnie obszaru komunikacji. Autorzy na tym polu dostrzegają dużą rolę liderów społeczności i ekspertów, którzy powinni wspólnie opracowywać komunikaty dotyczące zdrowia publicznego. Ważna jest też współpraca rządów państw z osobami i organizacjami, cieszącymi się dużym zaufaniem społecznym.
– Ludzie tracą zaufanie. Ludzie nie wierzą w to, co słyszą. Ludziom często się nie podoba to, co mówią politycy. Musimy więc zaangażować całe społeczeństwo również w proces komunikacji – zaznaczył dr Kenneth Rabin z The City University of New York, Senior Scholar w School of Public Health, współautor artykułu i jeden z liderów projektu #COVIDconsensus.
Istotnym efektem sposobu, w jaki zarządzano pandemią jest też jej wpływ na zdrowie publiczne. Coraz częściej mówimy o długu zdrowotnym.
– Trudno jest oszacować ten dług, ale mierzy się go na przykład nadmiarem liczby zgonów pomniejszonym o liczbę zgonów bezpośrednio powiązanych z Covidem. W skali kraju mówimy niestety o setkach tysięcy takich zgonów z okresu pandemicznego. Statystyki potwierdzają też skrócenie oczekiwanego czasu życia. Myślę, że to nie jest efekt bezpośredni pandemii, ale pośredni, wynikający z zaangażowania systemu do walki z Covidem kosztem pacjentów z innymi chorobami – zauważył prof. Zbigniew Gaciong, rektor WUM.
Doświadczenie pandemii można też rozpatrywać w kategorii dużej lekcji o wakcynologii.
– Nauczyliśmy się przede wszystkim tego, że tylko dzięki szczepieniom jesteśmy w stanie opanować taką pandemię. Dzieje się tak dlatego, że większość zakażeń pochodziło od osób, które są bezobjawowe. Techniki, takie jak mierzenie temperatury, były dziurawym sitem. Jeśli większość zakażonych nie miała objawów, to nie mogła być wyłapana takimi metodami. Kolejną lekcją jest to, że nie należy stawiać wszystkiego na jedną kartę. Opracowano kilkadziesiąt szczepionek, a z nich zaledwie kilka zyskało ogólnoświatową popularność z racji skuteczności. Przekonaliśmy się też, że opłaca się inwestować w badania podstawowe. Strukturę koronawirusa poznaliśmy bardzo szybko, a jednocześnie postęp umożliwił opracowanie platform szczepionek – podkreślił z kolei dr hab. Ernest Kuchar, kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prezes Polskiego Towarzystwa Wakcynologii.
Do października 2022 roku na świecie odnotowano ponad 630 mln przypadków Covid-19 i ponad 6,5 mln zgonów. Według niektórych szacunków rzeczywista liczba ofiar pandemii mogła przekroczyć nawet 20 mln.