Wu Zunyou, główny epidemiolog z Chińskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom, twierdzi że Pekin stoi w obliczu nowego wybuchu epidemii. Około 90 000 osób z obszaru związanego z targiem rybnym czeka na wykonanie testów na obecność SARS-CoV-2. Po tym, jak wykryto 106 nowych przypadków zakażeń, po 56 dniach bez żadnych nowych infekcji, stolica Chin pogrążyła się w „trybie wojny”, jak określają ten stan urzędnicy rządowi. Wysłano około 100 000 pracowników ds. kontroli epidemii, co najmniej 29 lokalnych społeczności, w tym szkoły i obiekty sportowe, zostały ponownie zamknięte.
Niepokój Chin w tej sytuacji, pamiętając zdarzenia z Wuhan, jest zrozumiały. Podobnie jak zdecydowana reakcja rządzącej Partii Komunistycznej Chin. I z pewnością władze czują na sobie surowe spojrzenie prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa. Doktor Yanzhong Huang, ekspert ds. zdrowia publicznego w Radzie Stosunków Zagranicznych w Nowym Jorku, powiedział że władze Chin chcą wysłać bardzo silny sygnał do lokalnych urzędników, że najwyższym priorytetem jest upewnienie się, że wirus jest pod kontrolą.
Według stawianej obecnie hipotezy, partia importowanego łososia norweskiego mogła być przyczyną wybuchu epidemii. To spowodowało, że pozbyto się „felernego towaru” ze wszystkich sklepów w całym kraju. Profesor Ben Cowling, kierownik epidemiologii i biostatystyki na Uniwersytecie w Hongkongu, mówi, że spodziewa się kolejnych ognisk epidemii w innych dużych miastach w Chinach w nadchodzących tygodniach lub miesiącach. Dodał też, że działania rządu będą miały bardzo destrukcyjne konsekwencje dla gospodarki, która dopiero zaczęła podnosić się z kolan po pierwszej fali koronawirusa. Jego zdaniem, chociaż wirus został wykryty w opakowaniach filetów łososia, to sama ryba, jak i inne produkty spożywcze nie były skażone, co oznacza, że to jednak pracownik targu może być bardziej prawdopodobnym źródłem ponownych zakażeń. Ponadto nie odnotowano żadnych potwierdzonych ognisk koronawirusa w źródłowych hodowlach łososia w Europie.
Z kolei Yang Peng, członek grupy zajmującej się zapobieganiem epidemii w Centrum Kontroli Chorób w Pekinie, uważa, że wstępna ocena źródła zakażenia wskazuje na import mięsa lub owoców morza. Chiny importują rocznie około 80 000 ton schłodzonego i mrożonego łososia z Chile, Norwegii, Wysp Owczych, Australii i Kanady. Teraz lawinowo anulowane są zamówienia, potwierdza Victoria Braathen, ekspert Rybołówstwa w Norweskiej Radzie ds. Owoców Morza.
Doktor Huang twierdzi, że władze Pekinu włączają „alarmowy przycisk” zbyt pochopnie. Wskazał na nieliczne hospitalizacje i brak zgonów, co dla niego jest jednoznaczne, że ta ostatnia epidemia może nie być szczególnie rozległa i groźna. Właściwa polityka, jego zdaniem, polega obecnie na tym, aby nauczyć się żyć z wirusem i uznać, że epidemie na małą skalę są nieuniknione.
Źródło: Time