Subskrybuj
Logo małe
Szukaj
WSZYSTKO O CO WARTO ZAPYTAĆ

Pieniądze na zdrowie

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 25 lutego 2025 13:03

Pieniądze na zdrowie - Obrazek nagłówka
Eksperci szacują, że luka w finansach płatnika w najbliższych czterech latach może się otrzeć o ćwierć biliona złotych. To tak, jakby w przyszłym roku, w którym prognozowane koszty systemu wyniosą niespełna 240 mld zł, wywiesić 1 stycznia kartkę i ogłosić: Z powodu awarii nie leczymy. Zapraszamy 1 stycznia 2027 roku. Sytuacja oczywiście hipotetyczna, ale oddająca skalę problemu. Zabraknie nam, w przybliżeniu, rocznego budżetu na zdrowie – choć ten brak rozłoży się „aż” na cztery lata. Co trzeba wiedzieć o pieniądzach w zdrowiu w krótko i średniookresowej perspektywie?

Skąd ten kryzys?

Przede wszystkim, z wieloletnich zaniedbań i z tego, że system – jak mówią jego interesariusze – pozostaje zagłodzony przez dekady. Przez dekady funkcjonują w nim dwie waluty – pieniądze (z publicznych lub prywatnych źródeł) oraz czas. Czas pacjentów – ten mierzony miesiącami, czasami latami oczekiwana w kolejkach i czas pracowników, pracujących w wymiarze znacząco większym niż etat (i zdrowy rozsądek).

Druga przyczyna to decyzje, jakie zapadały w poprzednich dwóch kadencjach. W latach 2017-2018 obiecano (i zapisano w formie ustawy) wzrost nakładów publicznych do poziomu 6 proc. PKB, potem obietnicę zwiększono do 7 proc. PKB, ale ustawowe zapisy, przede wszystkim reguła n-2 sprawiły, że ten zapis pozostał martwy. Polska, według raportów międzynarodowych, nadal wydaje poniżej 5 proc. PKB – to daje nam jedno z ostatnich miejsc w UE. To jednak nie wszystko: w latach 2022-2023 znacząco zwiększono koszty, uchwalając ustawę o wynagrodzeniach minimalnych w ochronie zdrowia bez zapewnienia źródła jej finansowania. Przerzucono też na Fundusz finansowanie praktycznie wszystkich świadczeń zdrowotnych, za które wcześniej płaciło Ministerstwo Zdrowia.

W tej chwili procedowane są zaś zmiany w prawie, które zmniejszają przychody NFZ (zmniejszenie składki dla przedsiębiorców). Trudna sytuacja finansowa budżetu państwa sprawia, że nie wiadomo, w jakim stopniu i w jakiej formie Ministerstwo Finansów zrekompensuje Funduszowi ubytek kilku miliardów złotych (rocznie).

Jak można byłoby zmniejszyć lukę?

Po pierwsze, ograniczając koszty, czyli na przykład decydując się na bardziej oszczędnościową realizację ustawy o wynagrodzeniach minimalnych.

Po drugie, zwiększając przychody. Z politycznego punktu widzenia przestrzeni do dyskusji o zwiększaniu składki zdrowotnej nie ma (skoro politycy forsują jej zmniejszenie dla jednej grupy ubezpieczonych, tym bardziej). Być może wyjściem byłoby połączenie niektórych ubezpieczeń społecznych (chorobowe, ale też wiele lat temu poddawano pomysł ubezpieczenia rentowego) z ubezpieczeniem zdrowotnym i wprowadzenie dodatkowego ubezpieczenia pielęgnacyjnego, dzięki któremu mogłaby się rozwijać opieka długoterminowa, będąca w Polsce w przysłowiowych powijakach.

Dlaczego to jest problem?

Politycy podkreślają, że luka między przychodami NFZ a kosztami jest naturalna, od lat budżet dokłada pieniądze do Funduszu, jest to przecież zapisane wprost w ustawie przychodowej – po co więc „straszyć” opinię publiczną, że zabraknie pieniędzy.

Pomijając to, że przestrzeganie przed potencjalnym niebezpieczeństwem nie oznacza „straszenia”, warto zauważyć, że już w minionym roku system ochrony zdrowia oraz – co gorsza – pacjenci odczuli konsekwencje braku płynności w finansach Funduszu. Nieregulowanie, na czas, zobowiązań płatnika wobec (przede wszystkim) szpitali skutkowało okresowymi problemami z przyjmowaniem nowych pacjentów do programów lekowych oraz wstrzymywaniem planowej diagnostyki i leczenia. Wydłużyły się kolejki do części świadczeń. Pojawiły się, w trakcie dyskusji na temat możliwości sfinansowania nowych terapii czy – na przykład – szczepień, dość dawno nie słyszane argumenty dotyczące „trudnej sytuacji finansów NFZ” lub – wręcz „trudnej sytuacji budżetu państwa”.

Polska, na co również zwracają uwagę autorzy raportu, jest objęta procedurą nadmiernego deficytu. To oznacza, mówiąc najbardziej wprost, że finanse publiczne i budżet państwa muszą w najbliższych latach raczej zacisnąć pasa, a nie zwiększać wydatki. Dodatkowo będą, z oczywistych względów, nadal rosnąć wydatki na zbrojenia, które zbliżają się już do 5 proc. PKB – niedługo może dojść do sytuacji, w której na obronność Polska będzie wydawać więcej, niż wynoszą bieżące publiczne wydatki na zdrowie, co jest kompletnym zachwianiem tej relacji (nawet jeśli trudno polemizować z koniecznością wzmacniania obronności). Pozycja zdrowia w targach budżetowych nie jest mocna. Nawet jeśli minister finansów zapewnia publicznie, że zdrowie jest „absolutnym priorytetem”.

Czy to naprawdę „aż” ćwierć biliona?

Może 216 miliardów, nie 249. 33 miliardy złotych to bardzo dużo pieniędzy, ale skala problemu – przyjmując bardziej ostrożne szacunki – wcale nie jest mniejsza. Górną granicę eksperci oszacowali, przyjmując, że parlament uchwali obniżenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców (co raczej wydaje się przesądzone, a w każdym razie jest bardzo prawdopodobne) oraz uchwali – w jakiejś formie – nowelizację ustawy o wynagrodzeniach minimalnych, spełniając choć częściowo postulaty pielęgniarek - to z kolei wydaje się bardzo mało prawdopodobne, wręcz niemożliwe. Przeciwnie, wydaje się, że można się spodziewać, jeśli nie zmian ustawowych, to znaczącego ograniczenia „pola rażenia” ustawy (na przykład w kierunku ograniczenia jej realizacji wyłącznie do wynagrodzeń osób zatrudnionych na etatach).

Dlaczego „aż” a nie aż?

Dokładnie w tym czasie, w którym opublikowano raport o luce finansowej, OECD przedstawiło wyniki badań przeprowadzonych w 19 krajach (nie tylko europejskich) na grupie 109 tysięcy pacjentów intensywnie korzystających ze świadczeń zdrowotnych, z chorobami przewlekłymi. W badaniach zmierzono dziesięć wskaźników i sprawdzono, jak w każdym z nich pacjenci z danego kraju oceniają system. Na liście nie było Polski, ale wyniki dają do myślenia. W grupie krajów, w których pacjenci wszystkie dziesięć wskaźników ocenili pozytywnie, oprócz takich pewniaków jak Norwegia czy Szwajcaria, znalazły się Czechy i Słowenia, wydające – w ocenie autorów raportu – „stosunkowo niewielkie pieniądze”. W konkretnych kwotach obydwa kraje łącznie (wydatki publiczne i prywatne) przeznaczają na zdrowie po ok. 2,8 tys. EUR PPP w przeliczeniu na głowę mieszkańca. Polska – ok. 1,9 tys. EUR PPP. Jeśli chodzi o PKB, w Czechach i Słowenii wydatki publiczne stanowią ok. 8 proc. PKB. W Polsce – poniżej 5 proc. Jakby nie patrzeć, możemy mówić o różnicy sięgającej 40 proc. – taka jest skala obecnego niedofinansowania systemu. Gdybyśmy wzięli łączne wydatki per capita, powinniśmy „dołożyć” przynajmniej 33 miliardy. Euro.

Eksperci oszacowali – czy też policzyli – lukę tylko między przychodami NFZ a kosztami obecnego systemu, z jego kolejkami i innymi ograniczeniami dostępności do świadczeń. Luka między obecnym poziomem finansowania ochrony zdrowia a tym, ile kosztuje system, który dostarcza pacjentom takiej jakości świadczeń wtedy, gdy tego potrzebują, jest znaczenie większa.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także