Czasy mamy marne, ale cokolwiek by mówić, w niektórych branżach, a szczególnie w ochronie zdrowia nie ma lepszych czasów i lepszego świata. Za mało pieniędzy, za mało miejsc, za dużo chorych. Z natury rzeczy w branżę wpisana jest choroba, śmierć, strach, bezradność. Nawet jak wszystko jest w miarę stabilnie i tak nie jest stabilnie. Tylko w ostatnich trzydziestu latach mieliśmy „dżumę XX wieku”, ebola, świńską grypę, pandemię (ciągle aktualną) i gdy wydawało się, że w 2022 roku będziemy zmagać się „tylko” z inflacją i nowym ładem, wybuchła wojna na Ukrainie.
Jesteśmy tak skonstruowani, że to, co było, zaciera się, rozmydla, ginie w mgle i wydaje się wcale nie takie złe. Z komunizmu dziś pamiętamy gumy do żucia kulki, Pewex i śmieszne z dzisiejszej perspektywy akademie. Z czasów wczesnego kapitalizmu rodzące się możliwości, kasety wideo i prywatki, z czasów piku HIV/AIDS nie pamiętamy, jakie skrajne uczucia i strach ono budziło. Mało tego, nawet z początku pandemii pamiętamy, jak rodzina siedziała w domu i z dzisiejszej perspektywy w sumie myślimy, że była bezpieczna. Dziś pandemia medialnie zniknęła. Jak w teorii obiegu pieniądza – gorszy pieniądz wypiera lepszy pieniądz (jeśli na rynku są dwa pieniądze o tym samym nominale, ale jeden ma więcej kruszcu, to wypiera go ten o mniejszej ilości kruszcu), tak i w mediach gorsza informacja wypiera lepszą informację.
Dziś mamy wojnę na Ukrainie. Paraliżującą, przerażającą. Nikt nie wie, jak się chronić, zatem stoimy w kolejkach po paszport albo po benzynę, do bankomatu albo żeby kupić obcą walutę. Jak ktoś rzuci hasło, że nie ma drożdży albo ryżu, to polecimy kupić ryż i drożdże (znam takich, którzy zapasy z początków pandemii mają do dziś). Każdy robi, co może na jutro, a często zapominamy o tym, co dziś.
Moja babcia przeżyła rewolucje, dwie wojny światowe, różne ustroje, dożyła do czasów wolnego rynku i wiedziała, że wszystko minie, a człowiek z każdej opresji wyjdzie mądrzejszy. Teoria cykli koniunkturalnych uczy, że każdy kryzys niesie za sobą rozkwit na wyższym poziomie niż poprzedni. Brytyjczycy uczyli, aby w krytycznych momentach zachowywać spokój.
Tak czy owak w żadnych czasach nie ma pociągów do lepszego świata. Lepszy świat nawet w najgorszych warunkach będzie taki, jakim go sobie stworzymy. Jakimi będziemy ludźmi, jak rzetelnie będziemy realizować swoje człowieczeństwo, z jakiej strony spojrzymy na każdy dzień. Nawet ochrona zdrowia, gdy spojrzymy na nią z drugiej strony, ma w sobie narodziny, radość, zdrowie, naprawę, ratunek, życie.
Zatem to, co było, nie wróci, to, co będzie, nadejdzie, a to, co jest, bierzmy i oglądajmy z lepszej strony. Zamiast się bezproduktywnie i destrukcyjnie martwić, kolportować niesprawdzone informacje – siądźmy na chwilę ze spokojem, róbmy, co w naszej mocy dla tych, którzy potrzebują nas i naszej pracy i uśmiechnijmy się do tych, którzy od dawna czekają na nasz uśmiech. Pociąg do lepszego świata nie istnieje, to byłoby za łatwe. Sami będąc lepsi, mądrzejsi jesteśmy kowalami lepszego świata, choć to trudne.