Polacy nie rzucili się na punkty szczepień – choć dzienna liczba szczepień według rządowego portalu Szczepimy się wynosi ok. 30 tysięcy (to średnia dla całego okresu szczepień), w ubiegłym tygodniu tylko dwukrotnie udało się nieznacznie przekroczyć ten pułap, a w niektóre robocze dni (poniedziałek – niecały tysiąc, środa – mniej niż pięć tysięcy) iniekcji było jak na lekarstwo.
Optymistycznie można zakładać, że „hamulcowym” szczepień drugim boosterem może być oczekiwanie na pojawienie się w punktach szczepień nowych preparatów, uwzględniających wczesne warianty omikrona. Pierwszą szczepionkę – Moderny – dopuściła już do użytku Wielka Brytania. Analogiczna decyzja spodziewana jest w Szwajcarii oraz, oczywiście, w Unii Europejskiej. Wiadomo, że posiedzenia EMA w tej sprawie odbędzie się 1 września. Na tym samym spotkaniu unijna agencja lekowa ma się zająć szczepionką Pfizer/BioNTech.
Choć eksperci zdecydowanie rekomendują, by osoby z grup ryzyka przyjmowały „stare” szczepionki i boosterowały swoją odporność już teraz, choćby ze względu na to, że początek roku szkolnego może przynieść nową, wysoką falę nierozpoznanych zakażeń, wiele osób chce się chronić już zmodyfikowaną szczepionką – mimo że na dobrą sprawę nie wiadomo, kiedy rzeczywiście pojawią się one w Polsce i jaka będzie ich faktyczna dostępność (Moderna sygnalizowała, że nie będzie w stanie sprostać wielkości zamówienia na rynek brytyjski, Wielka Brytania również przekonuje osoby z grup ryzyka, że trzeba się szczepić szeroko dostępnymi preparatami).