Prokuratura umorzyła śledztwo. Dlaczego?
Przypomnijmy:
Do zdarzenia doszło w lipcu ubiegłego roku. 56-latek trafił do szpitala z raną klatki piersiowej, konieczna była operacja. Jednak po niej na sali wybudzeń mężczyzna wyrwał wenflon, stał się agresywny, w pomieszczeniach kuchennych szpitala znalazł dwa noże. Wtedy pracownicy szpitala w Rudzie Śląskiej, w którym przebywał mężczyzna, wezwali policję. Policjanci w trakcie interwencji użyli gaz i próbowali obezwładnić agresywnego pacjenta. Ale wtedy ten próbował zaatakować jednego z policjantów. Wtedy drugi z funkcjonariuszy użył broni w obronie kolegi.
Pacjent był potem operowany, ale nie udało się go uratować. Wtedy tak o zdarzeniu mówił aspirant Adam Jachimczak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, z którym rozmawiała red. naczelna Medexpressu Iwona Schymalla:
"Inne środki nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Tam była użyta pałka oraz gaz, który na tego człowieka, niestety, nie podziałał. Były użyte inne środki, które policja stopniowała, czyli od najprostszych i najmniej inwazyjnych do tego ostatecznego, jakim była broń. Zagrożeni byli policjanci. Ten mężczyzna zaatakował ich nożami. Rzucił się z nimi na nich. Środki zawiodły i ostatecznie użyto broni.
Czy według Państwa, śmierć pacjenta na skutek interwencji policji na oddziale szpitala pod opieką jego lekarzy, nie jest kompromitacją policji?
Nie nazwał bym tego w ten sposób. Policjanci zostali wezwani przez lekarzy i personel szpitala, którzy obawiali się o swoje i pacjentów życie. Ten mężczyzna był nadzwyczaj agresywny i lekarze bali się przede wszystkim o siebie i o pacjentów, dlatego wezwali policjantów."
Jednak prokuratura uznała, że nie policjant, który strzelał do pacjenta nie przekroczył uprawnień. Prokuratura umorzyła śledztwo. Ale pełnomocnik rodziny zmarłego mężczyzny będzie się od niej odwoływał.
Źródło: tvn24.pl
Przeczytaj również: Prof. Chazan chce wrócić do pracy. Sprawą zajmie się sąd