Jak podkreślał Łukasz Kozłowski, główny ekonomista FPP, te szacunki – bazujące na najnowszych danych i prognozach makroekonomicznych – wskazują, że osiągniemy poziom 6,6 proc. PKB według metodologii ustawowej (minimalny poziom zakładany w ustawie to 6,5 proc.), co oznacza, że rok do roku zanotujemy spadek nakładów, zarówno według metodologii ustawowej (n-2) jak i realnego odsetka PKB (tu zmiana nie powinna być duża, można mówić o stagnacji).
W 2025 r. nakłady na ochronę zdrowia muszą wynieść nie mniej niż 221,7 mld zł. Tymczasem poziom wydatków wynikający z przedstawionych planów można szacować na ok. 225,2 mld zł. Realny odsetek PKB na zdrowie sięgnie więc 5,65 proc. PKB – mniej więcej tyle samo wydamy w tym roku. – Deklaracje resortu finansów jasno wskazują, że na etapie projektowania planu finansowego NFZ oraz prac nad ustawą budżetową instytucje publiczne będą zakładać wydatki na poziomie zbliżonym do minimum określonym w ustawie 7 proc. PKB na zdrowie – podkreślał Łukasz Kozłowski. Jak to zamrożenie poziomu nakładów i realizowanie „planu minimum” przełoży się na dostępność do świadczeń zdrowotnych?
FPP przeanalizowała sprawozdania roczne NFZ dotyczące realizowanych świadczeń w poszczególnych zakresach. Eksperci wskazują, że nominalne finansowanie świadczeń realizowanych w ramach NFZ zwiększyło się od 2016 r. o ponad 130 proc. - Nawet po uwzględnieniu efektów inflacji oznacza to wzrost w ujęciu realnym o ponad 50 proc., zaś po zdyskontowaniu o dynamikę nominalnego wzrostu PKB – o 16 proc. – podkreślał Kozłowski. W tym samym czasie liczba wykonywanych świadczeń w głównych kategoriach objętych analizą wzrosła jedynie o 6,3 proc. Za szczególnie niepokojącą eksperci uznają sytuację w AOS, gdzie w tym okresie liczba świadczeń wzrosła o 0,4 proc. (ale finansowanie, realnie, z uwzględnieniem zmian w PKB, obniżyło się aż o 25 proc.).
Problemem, jak mówił Łukasz Kozłowski, jest to, że cały wzrost nakładów (nominalny) jest w tej chwili przeznaczany na sfinansowanie wzrostu kosztów (w tym kosztów pracy), natomiast nie ma, przynajmniej na razie, sposobu wygenerowania przy jego pomocy większej liczby świadczeń, co miałoby poprawić dostępność. Eksperci, przynajmniej w tej chwili, nie widzą potencjału takiej zmiany w przedstawionym w ubiegłym tygodniu przez MZ projekcie nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych, który ma się stać fundamentem reform systemowych (choć skupia się na szpitalnictwie, minister zdrowia zapowiada, że częścią zmian będzie odwracanie piramidy świadczeń, czyli przesuwanie ich znaczącej części do opieki ambulatoryjnej).