NIK krytykuje POZ. Co na to lekarze? Komentuje ekspert Porozumienia Zielonogórskiego Joanna Zabielska-Cieciuch.
Jak Pani ocenia raport NIK w części dotyczącej POZ?
Raport NIK oceniam bardzo pozytywnie, ponieważ potwierdza to, o czym my, lekarze rodzinni mówimy od lat. Ostrzegałabym jednak przed wyciąganiem dalekosiężnych wniosków dotyczących POZ na podstawie kontroli 23 podmiotów.
Na podkreślenie zasługuje to, że wszystkie kontrolowane podmioty opieki podstawowej uzyskały pozytywną opinię. Natomiast przerażają mnie tytuły medialne, które pokazują w ciemnym świetle opiekę podstawową.
Według raportu najsłabszą stroną POZ jest profilaktyka…
Polski system ochrony zdrowia nastawiony jest na medycynę naprawczą. I to pokazuje ten raport. Profilaktyka jest domeną opieki podstawowej i medycyny rodzinnej. My jako lekarze rodzinni jesteśmy uczeni w toku kształcenia organizowania całych akcji profilaktycznych, analizowania i organizowania potrzeb profilaktycznych naszych pacjentów, planowania tej profilaktyki ukierunkowaną na daną społeczność. Niestety, nie mamy warunków do realizowania tego, do czego jesteśmy przygotowywani. Są pewne namiastki np. program kardiologiczny, który jak raport NIK wykazał jest w małym stopniu realizowany.
Dlaczego samorządy miast, powiatów nie robią kampanii i nie podejmują działań? My jako lekarze rodzinni jesteśmy przygotowywani do współpracy ze społecznościami lokalnymi. Jest bardzo mało punktów w Polsce, gdzie taka współpraca z samorządem jest.
Po drugie, jeśli lekarze przyjmują ok. 60 pacjentów dziennie, to w ciągu 5 czy 7 minut nie mają czasu zrobić porady antynikotynowej osobie, która pali przez np. 30 lat. Wiemy jak to robić, ale aby to realizować lekarz nie może mieć 2,5 tysiąca pacjentów na liście! Robimy co możemy.
Czy ze zmianą decydentów na Miodowej wiążecie duże nadzieje?
Mamy worek nadziei. Ministrowie Radziwiłł i Pinkas doskonale znają realia i wiedzą na czym polega problem. Profilaktyka powinna być podstawą opieki podstawowej. Wracając do raportu NIK, nigdzie na świecie nie spotkałam się z tym, aby lekarze rodzinni ważyli i mierzyli pacjentów, bo to jest domena pielęgniarek z zespołu lekarza rodzinnego. Lekarze rodzinni powinni się skupić na tym, w czym są nie do zastąpienia. Mierzenie i ważenie pacjenta nie stanowi dla mnie problemu, ale jest to czas, który ucieka i którego mamy dla pacjenta bardzo mało, ponieważ jesteśmy obarczeni burokracją, wypełnianiem wniosków, druków i zaświadczeń, wyręczaniem kolegów chirurgów, ortopedów, a niekiedy specjalistów w pisaniu recept, Bo często pacjenci wracają po konsultacjach specjalistycznych z prośbą o wypisanie recept, bo specjalista nie miał czasu.