Za dwa tygodnie odbędzie się spotkanie ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego z Naczelną Radą Lekarską, szefem centrum medycznego kształcenia podyplomowego, szefem centrum egzaminów medycznych, aby porozmawiać na temat kształcenia specjalistycznego lekarzy,
- Chcemy zniwelować narastający problem braku kadr specjalistycznych - wyjaśnił prezes NIL Maciej Hamankiewicz.
Wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Romuald Krajewski dodał, że średnia wieku lekarza specjalisty w Polsce wynosi około 50 lat. - Większość specjalizacji jest poniżej granicy odnawialności. Jeśli nic się nie zmieni, to liczba fachowców w większości specjalności będzie malała w ciągu najbliższych lat - wyjaśnił. Cieszymy, że minister zdrowia chce o tym z nami porozmawiać - dodał.
Naczelna Izba Lekarska na bieżąco monitoruje problemy, z którymi spotykają się lekarze i pacjenci w polskim systemie ochrony zdrowia. Najbardziej doskwierającym problemem zarówno dla pacjentów, jak i dla lekarzy są kolejki do świadczeń zdrowotnych. Frustracja pacjentów związana z systemowym brakiem rozwiązania problemu kolejek, wynikającego z chronicznego niedofinansowania, przekłada się na bezpośrednią relację lekarz-pacjent.
Lekarzy w Polsce jest za mało. Zdecydowana większość, około 90%, lekarzy w wieku emerytalnym pracuje. W wielu miejscach w Polsce jeden na czterech pacjentów jest obsługiwany przez lekarza w wieku emerytalnym. Lekarze ci zabezpieczają świadczenia wykazywane w kontraktach z Narodowym Funduszem Zdrowia. „Gdyby nie ich praca, system uległ by załamaniu” – podkreśla Prezes NRL dr Maciej Hamankiewicz. Według Centralnego Rejestru Lekarzy na 135 tysięcy lekarzy wykonujących zawód 35 tysięcy to osoby, które ukończyły już 60. rok życia.
Polski system kształcenia lekarzy jest pełen utrudnień i komplikacji, co pokazało badanie przeprowadzone przez Naczelną Izbę Lekarską wśród 2,7 tys. młodych lekarzy. „W badaniu dobrze oceniani byli kierownicy specjalizacji. To dobry sygnał, bo samorząd lekarski od lat zabiega o ich docenienie i podkreśla ich rolę w systemie specjalizacyjnym” – zaznacza Wiceprezes NRL prof. Romuald Krajewski. Zmian w kształceniu samorząd lekarski domaga się od lat i wśród postulatów wręczonych Ministrowi Zdrowia Łukaszowi Szumowskiemu 12 stycznia br. są również te dotyczące systemu specjalizacyjnego. W wielu specjalnościach lekarskich zaobserwować można deficyt, który przekłada się na wspomniane już kolejki.
Lekarze mogą wykonywać swój zawód w oparciu umowę o pracę lub zawierając umowę cywilnoprawną jako praktyka lekarska. Prawo do urlopu, odprowadzanie składek ZUS, limit czasu pracy kształtowane są w zależności od rodzaju umowy. Do tego dochodzą dyżury, których pełnienie jest wymagane przez pracodawców. To powoduje, że lekarze pracują za dużo. Kilkanaście procent lekarzy wykonuje swoją pracę w wymiarze ponad 100 godzin tygodniowo, u około 40% lekarzy występuje wypalenie zawodowe. Naczelna Rada Lekarska zaapelowała do wszystkich lekarzy pracujących w Polsce o ograniczenie czasu pracy lekarzy do 48 godzin tygodniowo i sprzeciwia się propozycjom łączenia dyżurów w różnych komórkach organizacyjnych podmiotów. Młodzi lekarze są w krytycznej sytuacji, gdyż pracują średnio tygodniowo o 12 godzin więcej niż inni. Nie oznacza to jednak, że z problemem zbyt wielu godzin pracy nie spotykają się bardziej doświadczeni lekarze.
Samorząd lekarski od lat domagał się ustawowego zagwarantowania godziwych minimalnych wynagrodzeń lekarzy i lekarzy dentystów oraz zapewnienia każdemu lekarzowi odpowiednio do jego kwalifikacji finansowego minimum, pomiędzy jedną a trzema średnimi krajowymi. Obserwujemy chaos i doraźne regulowanie płac dla wybranych grup. „Dzisiaj wprawdzie mamy ustawę o minimalnych wynagrodzeniach, ale nie tylko nie uporządkowało to systemu płacowego, ale pogłębiło jego rozchwianie. Skierowaliśmy sprawę naszym zdaniem niekonstytucyjnych zapisów o wynagrodzeniach lekarzy rezydentów do Trybunału Konstytucyjnego i apelujemy w sprawie niedostosowania do ustawy wynagrodzeń lekarzy stażystów” – zaznacza Prezes NRL dr Maciej Hamankiewicz.
Zbyt dużo czasu lekarzom zajmuje biurokracja. W przypadku pracy dla podmiotu realizującego kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia czas przeznaczony przez lekarza na administrację przekracza czas przeznaczany na leczenie, w tym na badanie pacjenta i na rozmowę z nim.
Pieniędzy w systemie jest mało. W ubiegłym roku samorząd lekarski wraz z ponad 100 podmiotami, w tym organizacjami pacjentów, towarzystwami naukowymi i samorządami zawodowymi, zaapelował o wzrost PKB na zdrowie do co najmniej 6% PKB na zdrowie, poparł lekarzy rezydentów i obywatelski projekt zmiany ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych w walce o 6,8 % PKB.
„Zdajemy sobie sprawę, że z problemami ochrony zdrowia borykają się wszyscy pracownicy medyczni, ale to głównie lekarze muszą codziennie brać na swoje barki powiedzenie pacjentom, o co w tym wszystkim chodzi, czyli co w praktyce oznaczają braki systemowe” – podkreśla Wiceprezes NRL prof. Romuald Krajewski.