- To wstyd, że chorzy na schizofrenię mają ograniczony dostęp do leczenia - mówi w rozmowie z Iwoną Schymallą dr hab. med. Bartosz Łoza, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.
Jakie znaczenie dla pacjenta i jego rodziny ma diagnoza: schizofrenia? Czy pacjenci mają szansę na skuteczne leczenie?
Choruje system, tak trzeba powiedzieć. Nie tylko leczymy pacjenta, ale musimy leczyć też całą rodzinę i tak rzeczywiście jest. Bo jeżeli tym słabym elementem jest matka czy ojciec, to co z tego, że zastosujemy bardzo dobre leki, skoro chory nie będzie miał od rodziny właściwego wsparcia. Dlatego współczesna terapia polega na terapii rodzin.
Jest również farmakoterapia, pytanie czy polscy pacjenci chorzy na schizofrenię mają dostęp do nowych terapii?
Niestety nie, bo po kilku latach możemy stwierdzić, że nowe leki nie są refundowane, a świat nas wyprzedza. Zdobyczą ostatnich lat są neuroleptyki długo działające, które faktycznie przedłużają możliwość utrzymania pacjenta w fazie poprawy. Cała generacja tzw. neuroleptyków atypowych w tej chwili staje się dostępna na świecie w postaci iniekcyjnej, u nas jedynie dwa leki są dostępne i refundowane, ale też pod wieloma zastrzeżeniami. Wielu lekarzy przekonało się, że te zastrzeżenia, to nie tylko czcze gadanie inspektorów NFZ, ale – można powiedzieć – surowość, która nie powinna mieć miejsca, ponieważ leki te stosowane są tylko w schizofrenii.
Co oznacza dla pacjentów brak dostępu do leków długo działających?
Wstyd, dla mnie i wszystkich, dlatego że schizofrenia dotyczy bardzo określonej liczby pacjentów, nie będzie ich więcej czy mniej, więc jest to wyzwanie, któremu powinniśmy sprostać. Polska nie jest biednym krajem. Oszczędności od 2011 narastają w systemie refundacji, właśnie w obszarze stosowania neuroleptyków, system zaoszczędził ponad 100 mln i nie rozumiem dlaczego tak jest.
Mieliśmy okazję porównywać nasze doświadczenie w leczeniu schizofrenii z doświadczeniami na Węgrzech. Ciekawa jestem, jak tam wygląda sytuacja pacjentów ze schizofrenią i jak Węgrzy radzą sobie z problemami?
Można powiedzieć, że jesteśmy podobnymi krajami. Mamy podobne systemy elektroniczne, monitorowania systemu. Jest tylko jedna różnica - na Węgrzech wykazano dobrą wolę i udostępniono ten system. Pokazano, które metody są skuteczne, a które nie. My mamy podobny system, natomiast brakuje dobrej woli, by pokazać, że nowoczesne leczenie opłaca się przede wszystkim systemowi. Dobre leczenie jest opłacalne, to nie jest wyrzucanie pieniędzy w błoto.