Subskrybuj
Logo małe
Szukaj

Racjonalizacja nakładów na zdrowie

MedExpress Team

Halina Pilonis

Opublikowano 9 października 2013 07:00

Racjonalizacja nakładów na zdrowie - Obrazek nagłówka
Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Demokracja i demografia zwiększą procentowy udział wydatków na zdrowie w PKB, bo rosnąca grupa seniorów, która będzie potrzebować leczenia, wybierze partię, która podwyższy składkę zdrowotną – uważa ekonomista prof. Krzysztof Rybiński.
[caption id="attachment_22439" align="alignnone" width="620"] Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta[/caption]

Demokracja i demografia zwiększą procentowy udział wydatków na zdrowie w PKB, bo rosnąca grupa seniorów, która będzie potrzebować leczenia, wybierze partię, która podwyższy składkę zdrowotną – uważa ekonomista prof. Krzysztof Rybiński.

Halina Pilonis: W jednym z wywiadów przewidywał Pan, że po 2018 r. zabraknie pieniędzy w ZUS na wypłatę emerytur i rent. Czy Narodowemu Funduszowi Zdrowia też grozi niewypłacalność, zwłaszcza że premier ogłosił, iż w tym roku w budżecie państwa zabraknie około 24 mld zł z wpływów z podatków, a już w połowie roku różnica między rzeczywistymi przychodami a zaplanowanymi w budżecie NFZ wyniosła 430 milionów zł?

Prof. Krzysztof Rybiński: Co prawda na czarną godzinę Fundusz ma rezerwę celową, która wynosi jeden procent całego budżetu placówki, więc pewnie zapłaci za zakontraktowane w tym roku świadczenia, chociaż nie można wykluczyć problemów z płatnościami pod koniec roku. Jednak potrzeby zdrowotne z roku na rok będą rosły. Odsetek Polaków w wieku powyżej 65 lat do 2035 r. wzrośnie z obecnych 10 proc. populacji kraju do 23 proc. Oznacza to wzrost kosztów leczenia, bo szacuje się, że dla osiemdziesięciopięciolatków są one pięciokrotnie wyższe niż dla czterdziestopięciolatków. Pacjenci w wieku 40–49 lat konsumują około 17 proc. leków na receptę, po skończeniu 80. roku życia aż 47 proc. Z drugiej strony, wzrost liczby osób w wieku emerytalnym sprawia, że mniej osób pracujących przypada na jednego emeryta, a to oznacza, iż mniejsza grupa osób będzie musiała sfinansować koszty leczenia i emerytur rosnącej liczbie seniorów. W dodatku w 2012 r. osiągnęliśmy maksymalną liczbę ludzi aktywnych zawodowo, to znaczy zatrudnionych i gotowych podjąć pracę. Teraz będzie ona spadać, czyli będzie mniej osób płacących podatki. Staniemy więc przed dylematem: czy obciąć wydatki, czy zwiększyć składki.

Umieralność z powodu chorób układu krążenia jest u nas wyższa od przeciętnej w UE
o 89 proc. w przypadku mężczyzn, odsetek 5-letnich przeżyć w nowotworach mamy najniższy w Europie, a na zdrowie wydatkujemy najniższy odsetek PKB. Czyżbyśmy nie cenili zdrowia?

Zdrowie traktowane jest w Polsce jako kategoria kosztowa, a nie inwestycja. Tymczasem wiadomo, że profilaktyka jest tańsza niż leczenie, a szybko rozpoczęta terapia oznacza mniejsze koszty niż ta w stadium zaawansowanym. Zdrowe społeczeństwo to mniejsze wydatki na zasiłki chorobowe czy renty. To więcej ludzi pracujących i płacących podatki.

Politycy tego nie wiedzą?

To jest zagadką, bo jak się spojrzy na Diagnozę Społeczną 2013, to widać wyraźnie, że ocena wielu wartości, które dla Polaków były ważne, spada. Na przykład mniej cenimy Kościół, małżeństwo oraz dzieci. Tymczasem znaczenie zdrowia rośnie. Więc jak to możliwe, że w społeczeństwie, które tak wysoko w hierarchii wartości lokuje zdrowie, tak źle traktuje się ten segment. Politycy muszą jednak pamiętać, że liczba osób, która potrzebuje leczenia, ze względu na demografię będzie rosnąć i że stanowić ona będzie potężną grupę wyborców. Więc partie, które będą postulować zwiększenie wydatków na zdrowie, będą zyskiwać na popularności.

Czy decentralizacja NFZ może zwiększyć udział wydatków na zdrowie w PKB lub pomoże w efektywniejszym wykorzystywaniu środków finansowych?

Prawdą jest, że jak się coś decentralizuje, zmniejsza się siłę zakupową podmiotu. Za papier do ksero i leki duży nabywca wynegocjuje lepszą cenę. Być może kontrola społeczna instytucji działającej w terenie jest lepsza niż centralnej. Problem jednak nie polega na tym, czy będzie jeden NFZ z 16 oddziałami, czy 16 kas chorych. Tak jak w przypadku każdego biznesu, uporządkowanie procesów pozwala już na starcie na wygenerowanie 20–30 proc. oszczędności. Szybciej wykonana usługa w ostatecznym rozrachunku będzie mniej kosztowna niż w momencie, kiedy procesy chorobowe dokonały już ogromnych zniszczeń w organizmie. Płatnik powinien racjonalizować swoją działalność tak, aby była efektywna kosztowo.

A może prywatne ubezpieczenia mogą być skutecznym lekarstwem? Trzeba jednak pamiętać, że według szacunków ubezpieczy się tylko 20 proc. społeczeństwa, które już dziś korzysta z prywatnej opieki zdrowotnej, a więc odciąża system. Poza tym wtedy ci, którzy się ubezpieczą, będą domagać się odpisów podatkowych, co zmniejszy środki publiczne, a wzbogaci prywatnych ubezpieczycieli.

Chcemy czy nie, finansowanie ochrony zdrowia będzie się odbywać przez system publiczny i prywatny. Jednak pacjenci najbardziej kosztotwórczy dla systemu, w wieku senioralnym, którym brakuje do końca miesiąca, i którzy obawiają się, że ZUS im obetnie emerytury, nie wykupią takiego ubezpieczenia, które zresztą dla nich byłoby bardzo drogie. Sądzę, że dodatkowym strumieniem finansowym dla ochrony zdrowia mogłoby być otwarcie się na rynki innych krajów. Trzeba traktować ochronę zdrowia jako strategiczny dział polskiej gospodarki, który, jeśli się weń mądrze zainwestuje, przyniesie zysk.

Czy, Pana zdaniem, politycy zdecydują się na zwiększenie składki zdrowotnej?

Trzeba pamiętać, że to niszczy miejsca pracy, bo wzrasta klin podatkowy dla pracodawcy. Jednak potrzeby w wyniku demografii tak urosną, że nie będzie innej drogi i ludzie potrzebujący leczenia zagłosują na tę partię, która zwiększy składkę zdrowotną. Jednak samo zwiększenie składki nie wystarczy, trzeba też zracjonalizować wydatki i poprawić funkcjonowanie sektora.  Proponowałem kiedyś takie rozwiązanie dla polskich uczelni publicznych, które są słabe i nie widać ich w ogóle na świecie – obciąć finansowanie wszystkim o 30 proc. na dwa lata, a tym, które przeżyją, zwiększyć je potem dwukrotnie. Efektywność można wymusić, tylko obcinając dochody

A czy problemy budżetowe państwa i szukanie oszczędności nie zaszkodzą kondycji sektora?

Politycy tak robią oszczędności, aby jak najmniej zaszkodzić słupkom popularności. Ponieważ zdrowie jest dla Polaków ważne, cięcia w tym obszarze nie odbędą się w świetle jupiterów, ale jakieś śrubki zostaną przykręcone po cichu. To jednak nie będzie miało znaczącego wpływu na ochronę zdrowia. Demografia jest znacznie poważniejszym wyzwaniem.

Cały tekst wywiadu można przeczytać we wrześniowym wydaniu Służby Zdrowia.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także

a154f286-439e-4e67-b5bf-bd8c19cf19f6
18 grudnia 2024
prezydent Andrzej Duda
11 grudnia 2024
Msolecka
Felieton Małgorzata Solecka

Zarobki lekarzy, czyli o (nie)zaglądaniu do kieszeni

31 października 2024
iStock-1246922598
30 października 2024