- Są osoby kwestionujące szczepienia, które nie szczepią siebie i swoich dzieci, narażając je na poważne choroby. Tym samym narażają dzieci, które z powodów medycznych nie mogą być szczepione - powiedziała dr Paulina Karwowska, dyrektor biura WHO w Polsce.
Jak dodała Karwowska grupa nieszczepionych dzieci rośnie. - Nie chodzi o piętnowanie takich rodziców tylko w sposób merytoryczny, dostępny, przekonać ich do szczepień, że są one dobre i bezpieczne, nie ma żadnych powodów, by szczepień unikać.
W latach 2014-15 liczba osób uchylających się od szczepień wynosiła 15-16 tysięcy. W roku 2016 już 26 tysięcy. To wzrost niepokojący - ocenia dr Iwona Paradowska Stankiewicz krajowy konsultant do spraw epidemiologii. Według niej, jeśli ta tendencja będzie się zwiększała i szczepienie obniży się do 75-85 procent w zakresie szczepionek chroniących przed poszczególnymi chorobami, to wtedy możemy spodziewać się, że zachorowań będzie coraz więcej.
Przykład daje minister zdrowia, który pochwalił się, że przeciw grypie zaszczepił cała rodzinę.
- Szczepienia rzeczywiście działają. Dzisiaj niestety wielu ludziom brakuje wyobraźni. Nie ma drugiej grupy leków, które byłby tak przebadane, na tak ogromnej liczbie osób przetestowane, jak szczepionki - podkreślił minister Radziwiłł.
W Polsce mamy wysoki wskaźnik wyszczepialności. Zdaniem ministra dzięki temu, że szczepienia są obowiązkowe ten wskaźnik jest tak wysoki - Program obowiązkowych szczepień ochronnych jest dobrym rozwiązaniem, nawet jeśli nie wszystkim się to podoba. Trzeba mieć świadomość, jakie są konsekwencje wyborów negatywnych. Żyjemy w świecie, który w różnych obszarach wkracza w zakres wolności człowieka i powszechnie to akceptujemy. Zasady ruchu drogowego mówią, że Polsce trzeba jeździć po prawej stronie a nie po lewej. Nie ma wyboru. Tak jest bezpieczniej dla wszystkich. To kwestia naszej wspólnej odpowiedzialności - powiedział Radziwiłł.