Ratownicy medyczni od 2009 roku czekają na podwyżki. 25 kwietnia wiceminister Marek Tombarkiewicz spotkał się z przedstawicielami organizacji ratowników medycznych. Do porozumienia jednak nie doszło. Wiceminister zaproponował wówczas 800 zł podwyżki: 400 zł od 1 lipca tego i 400 od lipca 2018 roku.
- Minister Tombarkiewicz powiedział, że państwo polskie na tyle tylko stać w tym roku, czyli na 40 milionów. W przyszłym roku przewiduje 80 milionów. Więcej nie mają. I już - powiedział tuż po spotkaniu przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego Roman Badach-Rogowski. - W tym przypadku minister nie mówił o tym, że możemy jeszcze renegocjować warunki. To z jego strony jedyna propozycja. Dlatego nie mieliśmy o czym dłużej rozmawiać. Zastanawiające jest, że ratowników medycznych jest 5 proc. stanu osobowego pielęgniarek czyli 20-krotnie mniej. Jeżeli dla pielęgniarek znalazły się pieniądze, mowa o miliardach, to dlaczego nie można znaleźć pieniędzy na naszą, mniejszą od pielęgniarek, grupę zawodową - zastanawiał się szef związków zawodowych.
Postulat minimum ratowników medycznych był i jest jeden. Ratownicy chcą być traktowani jak równorzędny zawód w karetce, czyli jak pielęgniarka i domagają się takich samych zarobków. - Naszym minimum jest to, abyśmy zarabiali przynajmniej na równi z pielęgniarkami. Tylko, żeby już teraz od maja wypłacać po 800 zł, tak, jak pielęgniarki mają od września 1200 a od przyszłego 1600 zł. Nawet nie upieraliśmy się by wyrównać nam to, co już straciliśmy, czyli to co dostają już od półtora roku pielęgniarki.
10 maja w Poznaniu zebrał się Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych. Podjęto decyzję o strajku.
Jak powiedział nam Roman Badach-Rogowski z ratownikami spotkał się dyrektor Mateusz Komza, dyrektor departamentu odpowiedzialnego za ratownictwo medyczne i oznajmił, że nie ma dla nich innej propozycji niż 2X400 zł.
- Propozycja się nie zmieniła, więc nie mamy o czym rozmawiać, nie mamy czego negocjować. Wobec czego dzisiaj ogłosiliśmy, że rozpoczynamy akcję protestacyjną ratowników medycznych w Polsce. Jest nas już ponad 20 organizacji związkowych. Akcja będzie zsynchronizowana w ciągu 2 tygodni w całym kraju. Rozpocznie się od oflagowania jednostek ratownictwa medycznego, poprzez oznaczenie członków ratownictwa medycznego. Podejmiemy też akcję informacyjną. Będziemy wręczali broszury naszym pacjentom, czyli potencjalnym wyborcom, żeby wiedzieli za jakie pieniądze ratujemy ich życie i w jakich warunkach to robimy.
To będzie protest kroczący, eskalujący. Na początku będziemy widoczni. Dopiero później będziemy przechodzili do ostrzejszych form jak strajk głodowy czy wypowiedzenia pracy.
Chcemy prowadzić akcję informacyjna wśród pacjentów, czyli elektoratu, żeby ich zapewnić, że ratownik medyczny to nie tylko zawód, ale przede wszystkim misja - na pewno nie ucierpią na tym pacjenci. Mogą ucierpieć wtedy, gdy będzie nas za mało, kiedy będzie brakowało ratowników w obsadzie karetek, ale to już nie nasza wina - powiedział nam Roman Badach-Rogowski.
Tymczasem MZ deklaruje, że bez względu na działania podjęte przez ratowników propozycja jest aktualna i resort przygotowuje się do jej realizacji.