- Najbardziej ucieszyło mnie stwierdzenie, że zespół ds. zmian systemowych wręcz skopiował niektóre postulaty formułowane od lat przez dyrektorów szpitali – mówiła minister Izabela Leszczyna dziennikarzom, dziękując organizatorom spotkania, czyli Ogólnopolskiemu Związkowi Pracodawców Szpitali Powiatowych za merytoryczną dyskusję i otwartość na propozycje przygotowane przez zespół ds. zmian systemowych. Minister podkreślała wiele razy, że nie zamierza forsować swoich rozwiązań, że dyrektorzy i organy założycielskie będą mogły autonomicznie podjąć decyzję, czy chcą się włączyć do procesu transformacji i skorzystać z pakietu zachęt, oferowanych w jego ramach.
Reformy szpitalnictwa – i całego systemu – mają opierać się na trzech filarach: deregulacji (chodzi m.in. o takie zmiany, które uelastycznią przekształcenia oddziałów całodobowych w dzienne lub wręcz w poradnie ambulatoryjne i uwolnią szpitale od konieczności podkupywania sobie wzajemnie lekarzy, co przekłada się na nakręcanie spirali wynagrodzeń), transformacji (tu kluczowe mają być nowe formuły działalności leczniczej jak Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej czy Powiatowe Centrum Zdrowia) oraz odwracania piramidy świadczeń.
Wielu dyrektorów, którzy zabierali głos w dyskusji, zwracało uwagę przede wszystkim na aspekt przychodów szpitali, domagając się poprawy wyceny świadczeń, zaś po stronie kosztowej – przede wszystkim ograniczenia skutków ustawy o minimalnych wynagrodzeniach. – Część procedur jest wyceniona za wysoko, a część za nisko. Bez zmian w tym zakresie po prostu sobie nie poradzimy. Co więcej, wyceny świadczeń procedury powinny być waloryzowane tak samo jak ma to miejsce w przypadku zagwarantowanych ustawowo wynagrodzeń – usłyszała minister i jej współpracownicy. Jeden z dyrektorów przestrzegał, że jeśli ustawa o minimalnym wynagrodzeniu zostanie utrzymana w obecnej formie (nie mówiąc o propozycjach podwyższenia wskaźników dla m.in. pielęgniarek), plan MZ się zawali. Inni mówcy mówili o konieczności zawieszenia ustawy, wskazując że pochłania ona lwią część, a wręcz całość wzrostu nakładów. Mocno wybrzmiał też temat „kominów kontraktowych”, zwłaszcza w niektórych specjalizacjach.
– Rozumiem, że ustawa o minimalnym wynagrodzeniu boli dyrektorów szpitali i organy tworzące. Natomiast oczekiwanie ode mnie, że w ciągu pierwszych sześciu miesięcy zabiorę to, co dał poprzedni rząd, jest nierealistyczne. Będziemy tę ustawę analizować. Będę otwarta na rozmowę dotyczącą ustawy, ale dziś spotykamy się, by rozmawiać i transformować system – stwierdziła minister podczas spotkania. Podczas konferencji prasowej podkreśliła, że rozwiązania, które proponuje, przyniosą szpitalom odczuwalną ulgę również w obszarze wynagrodzeń, bo sprawią, że nie będą musiały tak dramatycznie szukać lekarzy, by zapewnić np. utrzymanie się w sieci.