W Wielkiej Brytanii potwierdzono 33 718 przypadków zachorowań na koronawirusa. Zmarło 2 921 osób. Sytuacja na tzw. pierwszej linii frontu, czyli w szpitalach nie ulega poprawie, wciąż brakuje respiratorów. Na początku walki z koronawirusem brytyjska służba zdrowia miała tylko 5000 respiratorów. Aby poradzić sobie ze szczytem epidemii przewiduje się, że jest potrzebnych 30 000 sztuk sprzętu medycznego. Rząd zamówił na początek 10 000 respiratorów z konsorcjum wiodących firm - z branży lotniczej, inżynieryjnej i wyścigowej Formuły 1.
27-osobowy zespół, w tym Airbus, BAE Systems, Ford i Rolls-Royce, połączył siły pod wspólnym szyldem VentilatorChallengeUK, aby zwiększyć i przyspieszyć produkcję respiratora wyprodukowanego przez Smiths Group. Aż siedem zespołów Formuły 1, w tym McLarena i Mercedesa wycofało się z bieżących projektów, żeby skoncentrować się na pomocy dla kraju.
Póki co, na prowadzenie wychodzi grupa Mercedesa. Eksperci z jej działu silnikowego stworzyli w ciągu 100 godzin wraz z inżynierami z University College London i grupą klinicystów sprzęt ułatwiający oddychanie chorym na COVID-19, czyli respiratory CPAP (Continuous Positive Airway Pressure). Czterdzieści nowych urządzeń zostało dostarczonych do kilku londyńskich szpitali. Mercedes deklaruje, że może wyprodukować do 1000 maszyn CPAP dziennie. Agencja ds. Regulacji Leków i Produktów Opieki Zdrowotnej (MHRA) już wydała zgodę na ich stosowanie.
Profesor Rebecca Shipley, dyrektor Instytutu Inżynierii Opieki Zdrowotnej University College London powiedziała, że opracowywanie takich urządzeń medycznych w normalnych warunkach zajęłoby lata. To, że udało się to zrobić w tak krótkim czasie, to zasługa zupełnie odwrotnego podejścia inżynieryjnego. Istniejący nieopatentowany aparat CPAP został rozebrany i skopiowany. Następnie projekt ulepszono tak, by nadawał się do masowej produkcji. Dla konsultanta ds. intensywnej terapii z University College London Hospital, profesora Mervyn Singera, te urządzenia są czymś pomiędzy zwykłą maską tlenową a inwazyjną wentylacją mechaniczną.
Duncan Young, profesor Intensive Care Medicine, z Uniwersytetu w Oksfordzie ostrzega, by korzystać bardzo ostrożnie z urządzeń typu CPAP u pacjentów z zakaźnymi infekcjami dróg oddechowych. Jego zdaniem wszelkie małe przecieki wokół maski mogą rozpylać krople wydzieliny i stwarzać zagrożenie dla personelu medycznego. Profesor Singer powiedział, że jeśli w masce wykorzystane są szczelne materiały, a lekarze noszą przy pacjencie środki ochrony osobistej, to ryzyko zakażenia jest znacząco zminimalizowane. Dodaje, że ponad 2000 pacjentów z Covid-19 korzysta z CPAP na oddziałach ogólnych w Lombardii.
Z kolei w Stanach Zjednoczonych grupa Ford Motor przygotowuje się do podobnego wyzwania i przewiduje, że we współpracy z General Electric w ciągu najbliższych stu dni wyprodukują 50 000 respiratorów w swoim zakładzie w Michigan. Do tej misji zostanie zatrudnionych 500 pracowników United Auto Workers. Produkcja ruszy pełną parą 20 kwietnia, czyli mniej więcej wtedy, gdy nowojorscy urzędnicy spodziewają się szczytu epidemii w stanie Nowy Jork.
W USA do tej pory odnotowano 245 175 potwierdzonych przypadków zachorowań na nowego wirusa, a 6059 osób zmarło. Szef United Auto Workers porównali wysiłki przemysłu motoryzacyjnego w zakresie budowy respiratorów do wysiłku, jaki Ford podjął w czasie II Wojny Światowej, gdy pracownicy fabryki Willow Run z Detroit budowali bombowce dla amerykańskich sił zbrojeniowych.
Źródło: BBC/Reuters