NIK objęła kontrolą lata 2021-2023. Przedstawiciele NIK podkreślali, że coraz więcej rodziców z powodu strachu i krążących błędnych informacji decyduje się na odstąpienie od szczepień. Liczba uchyleń wzrosła z 40 tys. w 2018 roku do 87 tys. w 2023 roku. Jednak wskazali, że te dane są obarczone błędem: są mocno zaokrąglone.
Raport NIK znany jest już od kilku miesięcy. Wytknięto w nim nieprawidłowości, również po stronie powiatowych stacji sanitarnych, których obowiązkiem jest nadzór nad realizacją PSO – ale choćby zbieranie danych o wykonanych (i niewykonanych) szczepieniach, nie mówiąc o „ściganiu” rodziców/opiekunów za uchylanie się od obowiązku realizacji szczepień ochronnych pozostawiają wiele do życzenia. Wytknięto też błędy i uchybienia poradniom POZ, prowadzącym punkty szczepień: przekazywanie błędnych, niekompletnych danych, przekazywanie danych z dużym opóźnieniem. Brak rzetelnych danych to w ocenie NIK efekt głównie braku elektronicznego systemu dokumentowania szczepień.
Raport NIK zwraca też uwagę na problem dzieci, które nie otrzymały szczepień w szpitalach (lub otrzymały tylko te szczepienia) i których nie zostały zgłoszone do poradni POZ. Jednym z problemów opieki nad populacją pediatryczną jest to, że część dzieci pozostaje poza systemem i nic na ten temat nie wiadomo aż do osiągnięcia przez nie wieku, w którym podlegają obowiązkowi szkolnemu.
Główny Inspektor Sanitarny dr Paweł Grzesiowski zwracał uwagę, że kontrola NIK dotyczyła tylko 10 stacji powiatowych sanepidu na 318 w Polsce, więc dane są mocno szczątkowe. Mimo to ani MZ ani GIS nie lekceważą wniosków płynących z raportu (dr Grzesiowski wielokrotnie po publikacji raportu przez Izbę podkreślał, że zgadza się z wieloma, wręcz z większością, wniosków w nim zawartych). – Wiele punktów jest istotnych, problemy wymagają działań naprawczych – mówił. Jednym z takich działań ma być „spis z natury”. Inspektorzy sanepidu odwiedzą 8 tysięcy punktów szczepień i skontrolują karty 7,5 mln dzieci i młodzieży, podlegających obowiązkowi szczepień ochronnych. Kontrola ma potrwać kilka miesięcy a jej zwieńczeniem będzie wprowadzenie elektronicznej karty szczepień. - Będzie e-karta szczepień dla szczepień obowiązkowych. Wiele problemów z raportu NIK zniknie, bo np. dane będą cyfrowe, dostępne w systemie, sprawozdawane na bieżąco - mówił dr Paweł Grzesiowski.
E-karta szczepień już obowiązuje, ale tylko w stosunku do szczepień zalecanych. Poprzedni rząd, mimo technicznej gotowości do objęcia cyfrowym rozwiązaniem szczepień obowiązkowych, nie zdecydował się na ten krok, co przedłuża stan nieszczelności i braku kontroli w czasie rzeczywistym nad realizacją obowiązku szczepień.
Nie wszyscy posłowie są entuzjastami pomysłów GIS. - To ostatni moment na to, aby zastopować najmniej rozsądną w historii GIS kontrolę szczepień, która się właśnie rozpoczyna. To będzie polegało na tym, że przedstawiciele sanepidu będą spisywali z kart uodpornienia dane o szczepieniach i sprawdzali, czy szczepienia zostały zrealizowane, a potem to zostanie zanonimizowane. Zostanie wykonana wielka praca, która gdyby ją wykonać rozsądnie, mogłaby być fundamentem uzupełnienia danych w elektronicznym systemie szczepień. System informatyczny do tego, aby to robić, już jest - przekonywał Janusz Cieszyński (były wiceminister zdrowia odpowiedzialny w rządzie PiS za cyfryzację zdrowia a potem minister cyfryzacji). W jego ocenie inspektorzy wykonają pracę na darmo.
Dr Paweł Grzesiowski zapewnił, że tak nie będzie: zanonimizowane zostaną wyłącznie dane dotyczące osób, które mają w pełni realizowany kalendarz szczepień. Karty pozostałych nie będą anonimizowane, bo sanepid będzie prowadzić postępowania, zmierzające do naprawy sytuacji, czyli wyjaśnienia powodów nieszczepienia i doprowadzenia do zrealizowania szczepień.