Debata nad uchwałą Senatu odbyła się w środę po południu. Przedstawiając stanowisko Komisji Zdrowia, która opowiedziała się za odrzuceniem ustawy w całości, Beata Małecka Libera podkreślała, że jej sens można i trzeba sprowadzić do poszukiwania oszczędności z powodu trudnej sytuacji budżetu państwa. Jednocześnie wskazywała, że ochrona zdrowia – ze względu na ciągły duży poziom niedofinansowania oraz narosły w czasie pandemii dług zdrowotny – jest ostatnią dziedziną, w której tych oszczędności należy szukać. – Sam pomysł, aby szukać oszczędności w budżecie Ministerstwa Zdrowia, wydaje się na ten moment, czas po pandemii COVID-19, kuriozalny. Ogromny dług zdrowotny wymaga dużego dofinansowania tych wszystkich nierówności, które narosły przez dwa lata. Pomysłodawcą projektu jest MZ i to resort wyszedł z inicjatywą przesunięcia do NFZ zadań, które dotychczas były dodatkowo finansowane - mówiła Małecka-Libera. Podkreślała, że już w tej chwili NFZ ma problem ze sfinansowaniem odpowiedniej podaży świadczeń, o czym świadczą ciągle długie kolejki choćby do specjalistów, a jeśli z dotychczasowej puli środków trzeba będzie zapłacić za nowe kategorie świadczeń – choćby ratownictwo medyczne, szczepienia ochronne czy leki dla seniorów i kobiet w ciąży – również płatnik będzie musiał szukać oszczędności, czyli – ograniczać dostępność do świadczeń. – To rodzi sprzeciw całego środowiska – mówiła.
Małecka-Libera przypominała też, że stanowisko Komisji Zdrowia izby wyższej odwołuje się nie tylko do merytorycznej krytyki ustawy, ale też sposobu jej uchwalenia, który – w opinii senackich legislatorów – wielokrotnie łamał Konstytucję. Jednym z najpoważniejszych zarzutów jest brak konsultacji społecznych projektu. Waga tego zarzutu jest bardzo duża zwłaszcza po czwartkowej decyzji Prezydenta RP – Andrzej Duda po raz drugi zawetował tzw. lex Czarnek 2.0 (czyli zmiany w prawie oświatowym), a argumentem był brak dialogu i brak konsultacji. Warto dodać, że inny zarzut niekonstytucyjności wprost dotyczy urzędu Prezydenta RP, bo harmonogram prac nad ustawą pozbawia głowę państwa konstytucyjnie gwarantowanego czasu na podjęcie decyzji w sprawie podpisania ustawy, jeśli miałaby ona wejść w życie 1 stycznia 2023 roku.
Wiceminister Maciej Miłkowski, który w Senacie reprezentował rząd, powtarzał, że ustawa ma charakter porządkujący przepływy finansowe i nie zagraża poziomowi wydatków na zdrowie, który gwarantuje ustawa 7 proc. PKB na zdrowie. Jednak, jak mówili senatorowie posiadającej w Senacie większość opozycji, zapisy tej ustawy tworzą gwarancje wyłącznie papierowe, zwłaszcza w warunkach wysokiej inflacji, a poziom wydatków na ochronę zdrowia w relacji do bieżącego PKB utrzymuje się poniżej 5 procent, niezależnie od wyliczeń, które za punkt odniesienia biorą PKB sprzed dwóch lat.