Czy można powiedzieć, że szczepienia w aptekach nie są już traktowane jako novum, coś, do czego pacjenci podchodzą z pewną niepewnością, a po prostu wpisały się w system opieki zdrowotnej a pacjenci są świadomi, że mogą w aptece szczepionkę uzyskać i przyjąć?
Ostatnie lata rozwiały obawy, czy pacjenci będą zainteresowani szczepieniami i czy apteki będą gotowe szczepić. Myślę, że ponad 3 miliony szczepień, które mieliśmy okazję mieć już w aptekach pokazują, że farmaceuci przygotowali się do tej roli oraz przygotowali do niej apteki, ale także, że zaakceptowali ją pacjenci. Pojawiają się coraz częściej badania, które wskazują, że jest nawet kilkadziesiąt procent pacjentów, którzy nigdy nie zaszczepili się u lekarza, tylko korzystają z pomocy aptek, dlatego że tak jest po prostu wygodniej i szybciej. Myślę, że trwające obecnie w Sejmie prace nad możliwością wystawienia recepty refundowanej farmaceutycznej na szczepionkę, chociażby przy grypie czy pneumokokach, jest kolejnym krokiem, który ułatwi tę ścieżkę. Co ciekawe, badania z innych krajów także pokazują, że jeżeli zaczyna się szczepienia w aptekach, to automatycznie rośnie liczba zainteresowanych szczepieniami u lekarzy czy pielęgniarek, dlatego że w ogóle same szczepienia stają się tematem nośnym, interesującym dla pacjentów.
Skoro możemy mówić chyba o sukcesie tego pomysłu, to czy ten sukces może być też punktem wyjścia do tego, żeby zwiększać katalog szczepień możliwych do zrealizowania w aptece?
Zaczynaliśmy od szczepienia przeciwko COVID-19. To wydawało się następować pod wpływem chwili, ale też, co tu dużo mówić, lęku pacjentów i potrzeby stworzenia jak największej liczby szczepień. Dzisiaj, oprócz COVID-19, mamy także finansowane szczepienia przeciwko grypie sezonowej i przeciwko pneumokokom. Są to już więc trzy szczepienia. Natomiast nasze uprawnienia w tej chwili obejmują 26 szczepień zalecanych. I do tego też już przygotowujemy farmaceutów, żeby wdrażać ten projekt jak najszerzej.
Widzimy, że w innych krajach europejskich katalog szczepień jest bardzo szeroki. Czy to co farmaceuci widzą u kolegów z zagranicy też napawa optymizmem, jeśli chodzi o korzystanie pacjentów ze szczepień?
Myślę że tak, dlatego że to co widzieliśmy za granicą to procesy trwające często kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Musieliśmy, wbrew pozorom, to bardzo daleko idące świadczenie mocno i bardzo szybko przepracować. Ale efekty są. I one naprawdę bardzo cieszą. Myślę, że teraz tylko trzeba rozwijać tę ścieżkę, dlatego że w głowach pacjentów ułożyło się, że można zaszczepić się w aptece oraz, że to jest po prostu wygodne i szybkie.