Co to jest koordynowana opieka zdrowotna? Czy są inne możliwości finansowania systemu ochrony zdrowia? Czy podwyższenie składki na zdrowie jest nieuchronne? Na te i inne pytania odpowiada Iwonie Schymalli minister Sławomir Neumann podczas XXIII Forum Ekonomicznego.
Iwona Schymalla: Gościem Medexpressu jest Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia. Witam Panie Ministrze.
Sławomir Neumann: Witam Państwa.
Przed chwilą odbył się niezwykle ciekawy panel dyskusyjny dotyczący koordynowanej opieki zdrowotnej, podczas którego głos zabrało wielu panelistów, jednak odnoszę wrażenie, że od 20 lat mówimy o tym samym, a nie dopracowaliśmy się żadnych nowych rozwiązań. Jak Pan to ocenia?
To prawda. Mamy wiele wycinkowych rozwiązań, ale nie ma takiego modelu, który udowadniałby, że koordynowana opieka zdrowotna daje wymierne korzyści pacjentom, świadczeniodawcom czy płatnikom. W każdym zaprezentowanym modelu są wady. W Polsce wprowadzane są pewne pilotażowe zmiany związane z opieką koordynowaną, np. w programach leczenia poszczególnych chorób przewlekłych, gdzie pacjent jest prowadzony przez jednego lekarza, opieka nad nim jest inna niż nad resztą populacji, ale to jest bardzo wycinkowy element opieki koordynowanej. Mamy firmy abonamentowe, które pobierają składki, w zamian dając wsparcie medyczne, czyli udostępniają nam swoje placówki, abyśmy mogli się w nich leczyć. To jest koordynacja płatnika i świadczeniodawcy. To też jest element opieki koordynowanej. Przecież mamy LuxMed, Medicover, Scanmed i jeszcze kilka innych firm, które działają, więc to są takie elementy, które w Polsce już są. To, nad czym zastanawia się Unia Europejska – Polska prowadzi jedną z podgrup związaną właśnie z opieką koordynowaną – jak to przenieść na całą populację, aby uniknąć ryzyka segregacji pacjentów. To jest temat trudny, bowiem trzeba połączyć doświadczenia z różnych krajów.
Ale też może się wiązać z pogłębieniem nierówności w dostępie do opieki zdrowotnej w Polsce.
Raczej nie. Pomysł, o którym mówimy, polega raczej na „złapaniu” pacjenta przez jeden ośrodek, który będzie go prowadził, który też będzie miał wiedzę, gdzie i do kogo on trafia, jakie miał ordynowane leki, terapię, co u niego zdiagnozowano. Największym problemem jest chyba fragmentaryzacja poszczególnych etapów leczenia. Lekarz rodzinny prowadzi pacjenta – ma swoją dokumentację, gdy pacjent trafia do szpitala – ma swoją dokumentację, u specjalisty ma swoją dokumentację. A tak naprawdę nie ma całej tej dokumentacji złożonej w jednym miejscu i lekarz, który go leczy, nie ma kompletnej wiedzy na jego temat, bo pacjent nie musi się znać, nie musi się przyznać, że był gdzieś wcześniej, że np. ma już jedną receptę na dany lek. To są te elementy, których skoordynowanie w dość prosty sposób powinno dać nam większą wiedzę o pacjencie i mniej pomyłek lekarzy.
Ale też więcej oszczędności, bowiem aspekt finansowy jest niebagatelny, bo teraz, skoro wspomniał Pan o leczeniu szpitalnym, to Polska jest w czołówce krajów, które ponoszą ogromne koszty, jeśli chodzi o leczenie szpitalne. Polacy uwielbiają leczyć się w szpitalu i uważają, że tylko takie leczenie jest skuteczne. Czy ten system koordynacji, o którym wspomniał Pan Minister, mógłby pomóc te koszty zmniejszyć?
Myślę, że tak, bo jeżeli to będzie system, który będzie też motywował tego koordynatora, czyli w tym przypadku mówimy o lekarzu rodzinnym, który powinien więcej wyłapać, do tego, żeby miał płacone za wyleczenie, za efekt leczenia, nie tylko za to, że pacjent jest, to mamy taki efekt, że on będzie się starał szybciej go wyleczyć albo skierować go do takiego specjalisty i tak szybko zaordynować działania medyczne, żeby pacjent był wyleczony i nie musiał trafiać na końcu do szpitala. Nasze nakłady procentowe na ochronę zdrowia w podziale na poszczególne grupy mamy bardzo wysokie jeśli chodzi o szpitalnictwo. Natomiast brak koordynacji może powodować to, że pacjenci do szpitala mogą trafić zupełnie niezamierzenie. Ma na to wpływ to, że według mnie pacjenci przestali ufać lekarzom rodzinnym. Od czasu, kiedy otworzyły się ścieżki do specjalistów, to pacjenci uznają, że lepiej od razu iść do specjalisty, bo to będzie skuteczniejsze, mimo że nie zawsze wiedzą, do jakiego specjalisty powinni się udać. Sytuacja ta wymaga akcji edukacyjnej wśród pacjentów, aby przekonali się, że kompetencje lekarza rodzinnego są na tyle wysokie, że nie trzeba tygodniami czekać do specjalisty. Lekarz rodzinny przyjmie nas szybciej, zaordynuje leki i będzie prowadził. Jeśli rzeczywiście będzie taka potrzeba, to skieruje nas do lekarza specjalisty – to jest też element opieki koordynowanej, o którym myślimy. To nie tylko zmniejszy kolejki, zwiększy dostępność i szybkość rotacji pacjentów w systemie, ale także da oszczędności, bo będziemy leczyć pacjenta we wcześniejszym stadium, czyli taniej i dla jego zdrowia będzie lepiej.
Leczenie szpitalne jest droższe, wiąże się tez z kosztami pośrednimi. Długa hospitalizacja to długa niezdolność do pracy itd.
To jest element tej integracji poziomej, powiązania ochrony zdrowia z rynkiem pracy, z rentami, z całą tą częścią społeczną, z profilaktyką – dbając o siebie samych, nie będziemy chorować, nie będziemy korzystać z systemu ochrony zdrowia.
Ci, którzy obserwują system ochrony zdrowia w Polsce, dzielą się na tych, którzy mówią, że jest za mało pieniędzy w systemie, i na tych, którzy twierdzą, że pieniędzy jest dość, tylko są źle wydatkowane. Natomiast w najnowszym wydaniu Służby Zdrowia minister Piechociński powiedział, że trzeba podnieść składkę zdrowotną i tego się nie uniknie.
Patrząc relatywnie na różnicę z innymi krajami, za te pieniądze robimy bardzo dużo. Natomiast jeśli chcemy utrzymać taki poziom, to z takim finansowaniem nie damy rady tego zrobić na dłuższą metę. Rozważamy różne alternatywne modele, bo podniesienie składki w czasie dekoniunktury może być nieskuteczne, może nie dać efektu.
Ale jest to rozważane?
Rozważamy różne modele, szukamy możliwości m.in. w dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych, aby pojawili się kolejni płatnicy, bo tylko to daje szansę na zwiększenie budżetu. Mechaniczne podnoszenie składki to jest ten drugi element, o którym pani wspomniała, bowiem pieniądze są nieracjonalnie wydawane. Chodzi też nam o to, aby była większa liczba płatników, którzy pilnowaliby nie tylko NFZ, ale także dbaliby o jakość usług, o to, aby procedury były bardziej przejrzyste, by ten rynek funkcjonował bardziej ekonomicznie. To jest element, nad którym bardzo mocno pracujemy i uważamy, że bez tego rozwiązania ten system zawsze będzie niestabilny, bo będzie skazany tylko na jedną nogę – NFZ. Tutaj pomyłka jednego płatnika będzie powodować perturbacje w całym kraju. A to jest zbyt duże ryzyko.
Bardzo dziękuję za rozmowę.