O konflikcie lekarzy rodzinnych z Ministerstwem Zdrowia mówi w rozmowie z Iwoną Schymallą Tomasz Latos, przewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia.
Proszę o komentarz na temat konfliktu lekarzy rodzinnych z Ministrem Zdrowia. Czy uważa Pan, że może dojść do porozumienia?
Mam nadzieję, że do porozumienia dojdzie. Żałuję tylko, że kolejny raz minister, który działa na ostatni moment, jak rozumiem, próbował przetrzymać lekarzy rodzinnych po to, by zaproponować im gorsze warunki. Cały czas przecież była mowa o tym, co należy zmienić i w związku z pakietem onkologicznym, jeśli chodzi o funkcjonowanie lekarzy rodzinnych, i te rozmowy powinny być dawno zakończone, najlepiej w połowie roku. Niestety, minister zwleka. Kluczy, chcąc jak najmniej obiecać i dać lekarzom rodzinnym. Ta grupa zawodowa słusznie oczekuje sytuacji, w której ma spełniać nowe obowiązki, aby te nowe obowiązki miały odzwierciedlenie zarówno w kwestiach finansowych jak i organizacyjnych.
Logika wskazuje, że minister mógł się spodziewać takich reakcji czy zachowań...
Kolejny raz minister działa po bałaganiarsku. Wszystko jest zawsze na kolanie i w ostatniej chwili. Niedopracowane i niedorobione, wymagające poprawek i zmian. Znowu minister jest spóźniony. Ponieważ nowych pieniędzy nie ma, wiemy to już na pewno, patrząc chociażby na plan Narodowego Funduszu Zdrowia na 2015 rok. Dlatego, zapewne, te rozmowy były ciągle odkładane. To chyba taki cel podejścia do różnych spraw i tematów, ale i do ludzi. Pewien swoisty rodzaj lekceważenia na zasadzie "jakoś to będzie" oraz „co masz zrobić dziś, zrób jutro”. Chyba według tego schematu działa minister zdrowia.