- Trzeba pokazać społeczeństwu, że środki, które posiadamy są za małe na to, żeby był dostęp dla każdego pacjenta, niezależnie od tego na co zachoruje, do najnowocześniejszych technologii, bo nigdzie na świecie tak nie ma - mówi w rozmowie z Iwoną Schymallą dr Janusz Meder.
Czy według Pana jest to projekt Funduszu Walki w Rakiem może kompleksowo rozwiązać problemy chorych onkologicznie?
Dyskusja na ten temat jest bardzo ważna, ponieważ pokazuje wyraźnie, jak ważny jest dostęp polskiego pacjenta do nowoczesnych technologii, do leków, które zarejestrowane są w UE, ale u nas w wielu sytuacjach są niedostępne. Myślę, że nie można rozpatrywać Funduszu, bo może budzić pewne problemy, bez kontekstu całościowej reformy ochrony zdrowia. Przede wszystkim trzeba pokazać społeczeństwu, że środki, które posiadamy są niewątpliwie za małe na to, żeby był dostęp dla każdego pacjenta, niezależnie od tego na co zachoruje, do najnowocześniejszych technologii, bo nigdzie na świecie tak nie ma. Natomiast, trzeba pokazać, że środki, które są, można racjonalnie wydawać. Wtedy, kiedy płatnik płaci podmiotowi wykonującemu świadczenia usługi medycznej, to zadaje pytanie: jakie masz wyniki leczenia, drugie: jaka jest jakość leczenia, trzecie: jakie masz powikłania. Dopiero wtedy można mówić o tym, że odpowiednio wydaje się środki finansowe. Ale, do tego potrzebna jest odpowiednia sieć szpitali o odpowiednim stopniu referencyjności i kryteriach, które trzeba spełniać, żeby przystąpić do konkursu na wykonywanie tych usług medycznych.
Myślę, że ważne jest też, by pokazać społeczeństwu, że zdrowie narodu to priorytet dla decydentów. Jak wojsko jest ważne dla obronności kraju, tak zdrowie obywateli stawiałbym na równi. Więc, jeżeli można przesunąć pewne środki budżetowe na obronę, to trzeba je również przesunąć i podwyższyć na ochronę zdrowia, zakładając, że racjonalnie będziemy wydawali to co posiadamy. Bardzo ważne jest, żeby było solidarne płacenie składek, a na to trzeba odwagi politycznej. Bardzo istotnym elementem jest też współpłacenie oraz wprowadzenie ubezpieczeń komplementarnych, dodatkowych, które będą po to, aby przez całe życie człowiek zbierał na te procedury, które z powodów finansowych nie znajdą się w koszyku świadczeń gwarantowanych. Przypuszczam, że w koszyku znajdą się tylko nieodzowne świadczenia dla podstawowych wartości zdrowotnych społeczeństwa. Natomiast, są pewne procedury, które z powodzeniem mogą być poza koszykiem, a ludzie mając świadomość, by mieć do nich dostęp, będą przez całe życie uiszczali na to dodatkowe składki. Tak jest w wielu krajach świata. Myślę, że ludzie się z tym już pogodzili wiedząc o tym, że medycyna jest co raz droższa, że dłużej żyjemy a choroby, które do tej pory były śmiertelne stają się przewlekłymi, ponieważ pacjenci otrzymując nowe leki mają przedłużane życie i oczekują kolejnych nowych metod, które znowu przedłużą ich kolejny etap życia. Ostatni element, który bardzo wyraźnie chcę podkreślić, to liczenie kosztów pośrednich w sprawie straty państwa. Wtedy, kiedy nie ma dostępu do leczenia, ponieważ generuje to o wiele wyższe środki, które musi państwo ponosić, jeśli w odpowiednim momencie nie dostarczy procedur, które są wydłużające życie, albo leczące. Ponieważ, ci pacjenci wracają do społeczeństwa, płacą podatki, ich leczenie jest w sumie tańsze. Ale na to też trzeba zwrócić uwagę. Kompleksowość, a w tle tej kompleksowości myślę, że będzie przyzwolenie społeczeństwa dla tych obecnie wyglądających na niepopularne rozwiązań, a które łączą się z całościową reformą ochrony zdrowia.