Zwłaszcza ta ostatnia kwestia przesądziła o tym, że opozycja ostatecznie nie poparła ustawy o IKP, choć sama idea Internetowego Konta Pacjenta miała poparcie wszystkich klubów parlamentarnych.
Przepis o zakupach grupowych, które miałyby nadzorować oddziały wojewódzkie NFZ, dla chętnych szpitali (rozwiązanie to ma być fakultatywne), znalazł się w projekcie już po konsultacjach publicznych. Został dopisany, jak wyjaśniał dziennikarzom wiceminister Janusz Cieszyński, na wniosek Narodowego Funduszu Zdrowia, który zgłosił tę propozycję w czasie konsultacji publicznych. Tej dodatkowej kompetencji Funduszu ma jednak towarzyszyć również obowiązek – dyrektorzy oddziałów wojewódzkich po wejściu w życie nowych przepisów będą mieć obowiązek monitorowania przetargów na zakupy leków refundowanych i wyrobów medycznych, przekazywania wniosków do centrali Funduszu, zaś Prezes NFZ będzie mógł reagować, gdy zostanie stwierdzone, że przetargi są „prowadzone z naruszeniem zasad uczciwej konkurencji”.
Jak Ministerstwo Zdrowia uzasadniło wprowadzenie nowego przepisu? „NFZ jako podmiot zobowiązany do finansowania świadczeń opieki zdrowotnej ze środków publicznych powinien mieć możliwość interwencji, w przypadku gdy konstrukcja postępowania przetargowego nie odpowiada wymogom prawa oraz może spowodować nieuzasadnione wydatki z całkowitego budżetu na refundację. Proponowana zmiana pozwoli na bardziej racjonalne gospodarowanie środkami przeznaczonymi na finansowanie wymienionych grup produktów” – czytamy w uzasadnieniu projektu.
Problem w tym, że wprowadzenie grupowych zakupów leków, wyrobów medycznych to prawdziwa rewolucja dla rynku – nawet, jeśli rozwiązanie to jest dobrowolne. Z jednej strony, bez wątpienia powinno pozwolić na negocjowanie korzystniejszych warunków zakupowych. Z drugiej – działanie ustawy o zamówieniach publicznych w praktyce nie raz udowodniło, że centralne zakupy wcale nie muszą być korzystniejsze. - Na jakiej podstawie sądzicie państwo, że będą oszczędności, jeżeli się będzie robiło przetargi publiczne? Bo ja mam propozycję: zróbmy po prostu centralny przetarg, ministerstwo zrobi przetarg, wtedy będzie jeden lek, jedna firma i będą jeszcze większe oszczędności. Po co robić przetargi wojewódzkie? – ironizowała w trakcie drugiego czytania ustawy Elżbieta Gelert (PO).
Posłowie opozycji podczas prac nad projektem zwracali uwagę, że na temat tak dużej zmiany nie miały szansy wypowiedzieć się ani organy założycielskie szpitali (samorządy terytorialne, uczelnie medyczne), ani podmioty oferujące leki czy sprzęt medyczny. Choć Ministerstwo Zdrowia odpiera zarzuty, że przepis jest legislacyjną „wrzutką”, nie ma wątpliwości, że pojawił się w projekcie ustawy już po konsultacjach publicznych, co podnosili posłowie opozycji.
- Nie jest naszą intencją scedowanie funkcji zakupowej na oddziały wojewódzkie funduszu. Dyrektor oddziału wojewódzkiego funduszu będzie jedynie nadzorował te postępowania, w przypadku których szpitale dobrowolnie, wybierając tę metodę na swoim obszarze działania, zdecydują się na to – tłumaczył wiceminister Janusz Cieszyński, przywołując przykład instytutów nadzorowanych przez ministra zdrowia, którym zdarza się kupować te same produkty w różnych cenach.
Grupowe zakupy i uprawnienia NFZ do interweniowania w przetargi to niejedyne budzące kontrowersje zapisy. Poseł Tomasz Latos podczas pierwszego czytania projektu w Komisji Zdrowia zgłosił pakiet poprawek, wśród nich zaś znalazła się propozycja przepisu, umożliwiającego wysyłkową sprzedaż leków wypisywanych na receptę osobom niepełnosprawnym. Propozycja wzbudziła ogromne kontrowersje, jednoznacznie negatywnie zareagował aptekarski samorząd (choć część środowiska aptekarskiego poparła propozycję rządową). I ta zmiana została dokonana bez konsultacji publicznych.
- Niewątpliwie potrzebna jest ustawa o informatyzacji, ale państwo, jak zawsze, zepsujecie prawo. Pytanie, dlaczego wrzuciliście tu zmiany w ustawie o opiece zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych i ustawie farmaceutycznej – które są zupełnie niezwiązane z tą ustawą – zupełnie bezmyślnie, bez konsultacji społecznych, bez odpowiedzialności – zwracał uwagę Rajmund Miller (Nowoczesna). I wyliczał wątpliwości, jakie budzi opcja sprzedaży wysyłkowej. - W jaki sposób zabezpieczycie to dla osób niepełnosprawnych, przede wszystkim jak je zidentyfikujecie? Ponieważ leki można zamówić tylko na podstawie oświadczenia, mogę napisać: jestem osobą niepełnosprawną, proszę mi wysłać leki. Jak zabezpieczycie transport tych leków? Nie zrobiliście listy leków, które mogą być niebezpieczne, chodzi o narkotyki, leki przeciwbólowe, insuliny. Wprowadzacie następnego pośrednika, czyli firmy kurierskie, które będą przywoziły te leki w nie wiadomo jaki sposób. A w jaki sposób sprawdzicie paczkomaty? Bo może lek przyjdzie do paczkomatu. Przecież to jest brak odpowiedzialności, panie ministrze, ponieważ ci ludzie mogą nie dostać leku w odpowiednim terminie, kiedy go potrzebują.
- W rozporządzeniu określimy, czego sprzedawać wysyłkowo nie wolno. Po prostu jest wykaz leków, których wysyłkowo sprzedawać nie będzie wolno. Po drugie, określimy bardzo dokładnie miejsce. Jak państwo zapoznacie się z rozporządzeniem, które już obowiązuje, to zobaczycie, że ono jest naprawdę bardzo detaliczne, tam jest wręcz wskazane miejsce, gdzie pakuje się przesyłki (…) wysyłkowa sprzedaż leków była i będzie możliwa wyłącznie z apteki. Tak zawsze było i nikt nic w tym zakresie nie planuje zmieniać, ponieważ to właśnie farmaceuta wie, jak zadbać o to, aby obrót lekami był prowadzony w sposób wiarygodny i bezpieczny. Tego nie zmieniamy i w ramach tego rozporządzenia, które – tak jak już powiedziałem – zamierzamy przygotować w drodze bardzo szczegółowych konsultacji ze środowiskiem aptekarzy, ustalimy, jakie warunki trzeba spełniać, czego wysyłać na pewno nie można, oraz wprowadzimy w ramach innego rozporządzenia, które opisuje sposób wystawiania recept, osobną kategorię identyfikującą osoby z niepełnosprawnościami, tak że lekarz, który będzie przepisywał dany lek, będzie mógł wskazać, że to jest osoba, która ze względu na swoją niepełnosprawność może z tego dodatkowego uprawnienia skorzystać – uspokajał wiceminister Cieszyński.
Uchwalona przez Sejm ustawa przewiduje również wydłużenie do końca 2019 r. umów z NFZ na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną (AOS). - Do tej pory cały czas państwo mówiliście, że to nasza nieporadność itd., że to przedłużanie i przedłużanie umów. W tej chwili państwo już cztery lata będziecie przedłużać te umowy – zwracała uwagę Elżbieta Gellert.