- Obowiązkowe szczepienia łamią prawa człowieka – mówiła Justyna Socha, prezentując w Sejmie projekt zmian w ustawie o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. – Kto z państwa się szczepił w ostatnim roku? 75 proc. polskiego społeczeństwa się nie szczepi. Dlaczego obowiązek dotyczy tylko dzieci? Projekt nie wprowadza nic nadzwyczajnego, projekt nie ma na celu likwidacji szczepień, stanowi natomiast dostosowanie do przepisów europejskich – przekonywała posłów. Chciała mówić przez godzinę, cytowała dramatyczne listy od rodziców „pokrzywdzonych przez obecne przepisy”, ale po kwadransie prowadząca obrady wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska zakończyła przemówienie najbardziej znanej aktywistki antyszczepionkowej.
- To jest projekt obywatelski, a więc zgodnie z obietnicami wyborczymi skierujemy go do prac w komisji. Ten projekt będzie okazją do dyskusji o bardziej racjonalnym programie szczepień - mówił poseł PiS Krzysztof Ostrowski, który sam jest lekarzem. Stwierdził, że nie jest przeciwnikiem szczepień, natomiast w swoim wystąpieniu poddał w wątpliwość ich bezpieczeństwo, twierdząc na przykład, że w Polsce ciągle stosuje się szczepionki z rtęcią, które wiele krajów już wycofało. Jego zdaniem tematem do dyskusji jest również kalendarz szczepień, zgodnie z którym w pierwszych 18 miesiącach życia polskie niemowlęta i małe dzieci otrzymują 16 szczepień.
- To, że pani opowiada te głupoty, z tym możemy sobie poradzić, ale że obecnie rządzący są za tym, aby tę niebezpieczną ustawę dalej procedować to jest skandal - stwierdził Bartosz Arłukowicz (PO). - Klub Platformy Obywatelskiej składa wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu - powiedział były minister zdrowia, oskarżając PiS o sprzyjanie antyszczepionkowcom i narażanie polskich dzieci na niebezpieczeństwo powrotu chorób, które już od dawna, dzięki szczepieniom, nie są zagrożeniem.
Szacunkiem do obywateli podpisanych pod projektem tłumaczył poparcie dalszych prac nad nim przedstawiciel Kukiz’15. Również Marek Ruciński (Nowoczesna) podkreślał, że szanuje głos obywateli. - Mówiąc jednak o szczepieniach nie mogę się wypowiadać wyłącznie jako parlamentarzysta, jestem również lekarzem. Cel tej ustawy dyskwalifikuje możliwość dalszego jej procedowania - wskazywał.
- Szczepienia to największe odkrycie medycyny i najskuteczniejsze narzędzie do walki z chorobami zakaźnymi. Jesteśmy kategorycznie przeciwni zniesieniu obowiązkowych szczepień i wprowadzeniu dowolności w tym zakresie – mówił Krystian Jarubas (PSL).
- Dzisiejsza debata jest wynikiem błędu komunikacyjnego, który narastał. Należy rozwiązać to przez program działań edukacyjnych oraz takiego posługiwania wiedzą, żeby była ona jednoznaczna, by margines manipulacji był możliwie mały - tłumaczył Jarosław Pinkas, Główny Inspektor Sanitarny. Jestem wdzięczy za otrawcie tej debaty, ale są takie argumenty, z którymi nie można polemizować. Nie można polemizować z nauką – przekonywał posłów wyraźnie wzburzony Jarosław Pinkas, prezentując oficjalne, negatywne stanowisko rządu wobec obywatelskiego projektu ustawy. Nawiązał też bezpośrednio do wypowiedzi przedstawiciela klubu PiS. – W szczepionkach stosowanych w Polsce od 2011 roku nie ma rtęci ani związków glinu! (…) Jest moją życiową misją, żeby to zatrzymać! Chodzi o bezpieczeństwo dzieci!
- Też mam misję polegają na zapewnieniu zdrowia i bezpieczeństwa dzieci – ripostowała Justyna Socha. - Czyich interesów broni inspekcja - koncernów czy naszych dzieci? Nie zamkniecie nam ust, bo jesteśmy zdeterminowanymi rodzicami. 1500 rodziców w ankiecie powiedziało nam, że nie zdecydowało się kolejne dziecko w obawie o obowiązek szczepień. Mamy do czynienia z ogromnym wzrostem autyzmu, o 50 proc. wzrosła liczb hospitalizowanych niemowląt, co czwarte dziecko ma alergię. To prawdziwa epidemia, przyczyną tego są szczepionki - stwierdziła.
- Z przerażeniem czytałam ten projekt. Ta ustawa zagraża zdrowiu i życiu dzieci. Ustawa w ogóle nie powinna być procedowana - apelowała posłanka prof. Alicja Chybicka z PO. Jej klubowa koleżanka Agnieszka Pomaska przypomniała zaś, że PiS odrzucił w pierwszym czytaniu obywatelski projekt, pod którym podpisało się około 900 tysięcy obywateli, dotyczący zatrzymania zmian w edukacji.
Decyzja Sejmu zależy w dużym stopniu od jednomyślności posłów PiS. Jeśli przynajmniej część parlamentarzystów weźmie pod uwagę stanowisko rządu (a także choćby swoją wiedzę medyczną), projekt nie trafi do komisji. Warto jednak pamiętać, że choć samo skierowanie do dalszych prac zostanie (słusznie) odebrane jako sukces ruchów antyszczepionkowych, nic nie nakazuje posłom kontynuowania prac nad projektem, gdy już w komisji się znajdą. Choć niewątpliwie będzie to pretekst do kolejnych publicznych wystąpień Justyny Sochy i jej zwolenników, których ma również w Sejmie.