Szczepienia ochronne to jedno z najważniejszych wyzwań w obszarze zdrowia publicznego – uważa minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Ministerstwo intensywnie pracuje nad nowym kalendarzem, który już od 2017 roku ma objąć również szczepienia przeciwko pneumokokom.
Sezon grypowy 2015/2016 potwierdza smutną prawdę: Polacy nie chcą się szczepić, choć szczepionka przeciw grypie jest tania i skuteczna. Ze szpitali i przychodni płyną niepokojące sygnały o liczbie zakażonych wirusem „świńskiej grypy”, który straszy również w tym sezonie, choć nikt nie ogłasza zagrożenia pandemicznego. Są ofiary śmiertelne – zabija wirus A/H1N1, zabija przede wszystkim wirus grypy sezonowej, zwykłej. Konstanty Radziwiłł, ostoja spokoju i równowagi, nie zdołał ukryć irytacji, gdy prowadzący sesję inauguracyjną Kongresu Wyzwań Zdrowotnych, zorganizowanego przez „Rynek Zdrowia” pozwolił sobie na drobny żart, kwitując słowa Radziwiłła, że unikanie szczepień przeciw grypie jest problemem również wśród pracowników ochrony zdrowia. – To nie jest temat do żartów! – uciął minister, który wcześniej wskazał rosnącą aktywność ruchów antyszczepionkowych i powiększającą się liczbę niezaszczepionych dzieci jako istotne problemy, z którymi będzie się musiał zmierzyć resort zdrowia.
Jak palące są to problemy, przekonuje Tomasz Sławatyniec, dyrektor szpitala pediatrycznego w Gdańsku. Na początku lutego zamieścił na Facebooku wpis, w którym alarmował, że w szpitalu pojawia się coraz większa liczba dzieci nieszczepionych, których rodzice – dodatkowo – kwestionują rekomendowane przez lekarzy metody leczenia, odwołując się do opinii pozyskanych w Internecie. Podpowiedzi „doktora Google” czy zdanie innych użytkowniczek forów parentingowych staje się ważniejsze niż opinia konsylium lekarskiego.
Szczepienia ochronne nie są tematem do żartów, ale w ostatnim czasie zbyt często stają się tematem dywagacji – bo przecież nie merytorycznej dyskusji. W sejmie powstał właśnie poselski zespół ds. bezpieczeństwa programu szczepień ochronnych. Zespół, stworzony przez czterech posłów klubu Kukiz’15, z raperem Piotrem Liroyem-Marcem na czele. Czy trzeba dodawać, że żaden z członków klubu nie tylko nie jest lekarzem, ale nawet nie ma wykształcenia zbliżonego do medycznego? Ekspertem i wsparciem merytorycznym zespołu jest Justyna Socha, liderka ruchu antyszczepionkowego „STOP NOP”. Jednym z kluczowych postulatów, o których zespół chce rozmawiać – jest zniesienie obowiązku szczepień ochronnych dla dzieci i młodzieży. Decyzja, przekonują posłowie (z których jeden publicznie deklaruje, że swojego dziecka nie szczepi), powinna należeć do rodziców.
Ruchy antyszczepionkowe często powołują się na fakt, że w innych krajach europejskich szczepienia są dobrowolne. Że nie ma obowiązku szczepień i kar administracyjnych za nieszczepienie. Wśród krajów postkomunistycznych, które na fali „wolnościowej” nie zdecydowały się kontynuować obowiązku szczepień ochronnych dzieci i młodzieży jest np. Litwa. Ale wymieniając Litwę w gronie krajów o liberalnym (pożądanym przez antyszczepionkowców) podejściu do programu szczepień antyszczepionkowcy nie wspominają ani o tym, że rząd w Wilnie rozważa przywrócenie obowiązku szczepień przeciw polio, różyczce i odrze (niewykluczone, że decyzja zapadnie jeszcze w tym roku), ani o tym, że od stycznia, na mocy ustawy zaproponowanej przez ministra zdrowia Vytenisa Povilasa Andriukaitisa, dzieci niezaszczepione szczepionkami przewidzianymi w kalendarzu szczepień ochronnych nie są przyjmowane do przedszkoli. Szczepienia nadal pozostają dobrowolne, ale kto nie szczepi z powodów swoich przekonań, opieki dla dziecka w przedszkolu nie znajdzie.
W ostatnich miesiącach w kilku miejscach w Polsce gminy próbowały wprowadzić analogiczne rozwiązania, wprowadzając kryterium szczepień ochronnych przy rekrutacji do przedszkoli lub uzależniając możliwość przyjęcia dziecka do żłobka od przedstawienia wypełnionej karty szczepień – oczywiście z takiego obowiązku zwolnione miały być dzieci, których szczepić zgodnie z kalendarzem nie można z przyczyn zdrowotnych.
I co? I fiasko. Uchwały gmin, co było dość łatwe do przewidzenia, zostały uchylone przez wojewodów z powodu sprzeczności z obowiązującymi przepisami, które – widać to wyraźnie – są niedostosowane do obecnych wyzwań, stojących przed władzami publicznymi. Litwa nie jest pierwszym krajem, który zamyka placówki opiekuńczo-wychowawcze dla dzieci nieszczepionych z przyczyn niemedycznych. Niezaszczepione dzieci są odsyłane z przedszkoli, a nawet, w niektórych stanach USA, ze szkół. Australia poszła o krok dalej, pozbawiając rodziców dzieci nieszczepionych wsparcia socjalnego.
Może teraz, gdy w życie wejdzie rządowy program Rodzina 500+, jest dobry moment na to, by szczepienia ochronne – istotną część zdrowia publicznego i przeciwdziałania zagrożeniom publicznym – włączyć w szerszy nurt polityki społecznej, opartej na zdrowym rozsądku, a nie na przyzwyczajeniach?
Może to dobry moment, by odejść od resortowego, wąskiego spojrzenia na problematykę zdrowia publicznego i zadać pytanie, czy Polska nie powinna sięgnąć po rozwiązania inne niż kary administracyjne, nakładane na uchylających się od szczepień rodziców? Po instrumenty pozytywnej zachęty. Szczepisz, chroniąc przed patogenami swoje dziecko i całą społeczność – otrzymujesz benefity, finansowane przez tę społeczność. Nie szczepisz, dlatego że nie chcesz – jesteś tych benefitów pozbawiony.
To nie wydaje się skomplikowane. Inni potrafią to robić, więc…?
Źródło: „Służba Zdrowia” III/2016