Taki wynik trudno uznać za sensację, choć pewny też nie był. Najmniej przeciwników – to już wynikało z czwartkowej debaty – miał w głosowaniu projekt Trzeciej Drogi, zakładający powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego, czyli stanu sprzed werdyktu TK Julii Przyłębskiej. W tym przypadku nawet czworo posłów PiS zagłosowało przeciw odrzuceniu a 21 (w tym Jarosław Kaczyński) wstrzymało się od głosu. Klub PiS w całości (poza posłami nieobecnymi) głosował natomiast za odrzuceniem projektów Lewicy i Koalicji Obywatelskiej.
W klubie PSL nastąpiło pęknięcie w przypadku trzech projektów współkoalicjantów: ośmioro posłów głosowało razem z Konfederacją i PiS, 15 (w tym Władysław Kosiniak-Kamysz) wstrzymało się od głosu. Pozostali głosowali tak jak Lewica i Koalicja Obywatelska – te dwa kluby zresztą wykazały się ogromną dyscypliną, choć w klubie KO, na co media zwróciły uwagę, zabrakło Romana Giertycha. Były lider Ligi Polskich Rodzin, nieukrywający swoich antyaborcyjnych poglądów już w czasie kampanii wyborczej dawał do zrozumienia, że jedyne, co może obiecać, to niegłosowanie przeciw liberalizacji prawa aborcyjnego. Niewykluczone, że Giertych będzie mieć rozmowę dyscyplinującą w klubie, być może zostanie nałożona na niego jakaś kara, ale raczej trudno zakładać, by Donald Tusk chciał wyciągać poważniejsze konsekwencje.
Komisja nadzwyczajna ukonstytuowała się już w piątek. Zgodnie z zapowiedziami marszałka Sejmu Szymona Hołowni liczy 27 posłów: 11 z PiS, 9 z Koalicji Obywatelskiej, po dwóch posłów mają trzy mniejsze kluby rządzącej koalicji a jednego posła – Konfederacja. Rozkład głosów pokazuje, że w komisji będzie panować równowaga między zwolennikami liberalizacji a jej przeciwnikami, z nieznacznym wskazaniem na tych ostatnich – na ile to wpłynie na tempo i kierunek prac, będzie można się przekonać zapewne już w ciągu kilku najbliższych tygodni. W komisji zasiada 25 kobiet i dwóch mężczyzn, prezydium tworzą same kobiety. Przewodniczącą została Dorota Łoboda (KO).