Medexpress: Biorąc pod uwagę, że trzy czwarte badanych źle oceniło funkcjonowanie polskiego systemu ochrony zdrowia, jakie działania podjąłby Pan w przyszłej kadencji, aby obecna sytuacja uległa poprawie?
Bolesław Piecha: Trudne pytanie. W ochronie zdrowia działam już jakiś czas, bo przez dziesięciolecia. I jak pamiętam poziom oceny służby zdrowia nigdy nie był szczególnie dobry. Zawsze kręciliśmy się wokół 60–75 procent niezadowolonych z systemu opieki ochrony zdrowotnej w Polsce. Wydaje mi się, że to jest wskaźnik naszych wewnętrznych odczuć, ponieważ w relacji bezpośredniej ochrona zdrowia, pacjent–lekarz to już tak źle nie wygląda. Zwłaszcza jeżeli chodzi o POZ, do którego z jednej strony mamy ogromne pretensje, z drugiej darzymy estymą lekarzy rodzinnych. Dla mnie najważniejszym zadaniem, jakie stało i stoi przed służbą zdrowia, jest dostępność, czyli aby pacjent mógł skorzystać z pomocy wtedy, kiedy potrzebuje, oraz jakość tego świadczenia i to nie tylko mierzona satysfakcją pacjenta, ale pewnymi standardami. Dla pacjenta to niepotrzebna mitręga w kolejkach, bałaganu zgłaszania się tu i tam. Chociaż będzie to trudne, bo przecież mamy internetowe fora, gdzie wymiana poglądów kto lepszy, kto gorszy jest na porządku dziennym (nie wydaje mi się, żeby ten lekarz, który ma same pozytywne notowania na FB był najlepszym w ogóle, bo to kwestia satysfakcji pacjenta, jego odczucia, a nie efektów mierzonych wskaźnikami standardów leczenia). Wydaje mi się, że trzeba dążyć do rozwoju sieci informatycznych, żeby pacjent mógł z nich skorzystać. Narzędzie, jakim jest aplikacja w smartphonie nie zniknie. Systemy informatyczne muszą więc być na tyle inteligentne, by podawać określone lokalizacje specjalistów, u których można zdobyć odpowiednią opiekę czy poradę. Przy czym jest dalej zjawisko zapisywania się w pięciu miejscach i blokowania dostępu innym. Uporządkowanie tego za pomocą informatyki to jedna z dostępności.
Medexpress: 80% respondentów badania przeprowadzonego w ramach kampanii „5 kroków do naprawy polskiej ochrony zdrowia uważa, że system ochrony zdrowia powinien otrzymywać więcej środków finansowych na leczenie pacjentów. Jaki poziom wydatków na zdrowie jest w Pana ocenie optymalny?
Bolesław Piecha: Środki finansowe przeznaczonych na leczenie zawsze będą za małe. Nie ma takiego państwa spełniającego paradygmat ilości pieniędzy na leczenie. Technologie medyczne mają to do siebie, że się dynamicznie rozwijają i są drogie. Ten aspekt będzie więc trudny. Natomiast należy dążyć, by te nakłady stale zwiększać. Mamy co prawda ustawę mówiącą o 7 procentach PKB na zdrowie, co jest dobrym wyznacznikiem, natomiast inne wyznaczniki nie są już takie pewne.
Medexpress: W jaki sposób powinno się pozyskiwać dodatkowe środki na zdrowie?
Tu się rodzi kilka pytań: Czy to mają być duże dotacje z budżetu państwa, czy też mają być to rzeczy kreowane na ochronę zdrowia, które są gromadzone w funduszu składkowym? I od wielu lat istniejące pytanie: czy pacjent jest odpowiedzialny za swoje zdrowie w 100 procentach (w całości ponosi odpowiedzialność), czy też pracodawca powinien w tym uczestniczyć? W większości krajów mających lepsze od nas efekty dostępności do ochrony zdrowia, składka podzielona jest na pracodawczą i pracowniczą. Mogę sobie wyobrazić, jaki od razu będzie u nas tumult, gdyby zaproponować taką składkę w wysokości 1–2 procent czy pół na pół z pracodawcą. Zaraz będzie protest pracodawców, bo oni nie lubią płacić. Powiedzą, że to się przekłada na koszty pracy.
Medexpress: Połowa badanych jest przeciwna zwiększaniu składki zdrowotnej, ale zgodziłaby się na jej podwyższenie, gdyby środki te były przeznaczone na konkretny cel.
Jeżeli da się wydyskutować konkretny cel opinii społecznej, to gratuluję. To nie jest możliwe, bo każdy patrzy przez pryzmat swojego zdrowia i własnych potrzeb. Natomiast polityk zdrowotny musi patrzeć przez pryzmat głównych statystyk, tego co nas, jako społeczeństwo, boli. Oczywiście są dobre kierunki. To są wzmocnienia, które powinny być kontynuowane. To trzy czy cztery podstawowe kierunki. Pierwszy, tj. kwestia układu krążenia, bo tu mamy największą śmiertelność, ale też osiągnięcia jak koordynowana opieka kardiologiczna, na którą skierowane są odpowiednie środki. Druga kwestia to kardiologia. Ale też onkologia, gdzie śmiertelność w onkologii jest na drugim miejscu. I kolejna, psychiatria. Rzecz od paru lat nowa. Ona wynika z pewnych zaburzeń nowoczesnego społeczeństwa. Jesteśmy generalnie zagubieni i niewiele rozumiemy z obecnego świata, łatwo uciekamy w różnego rodzaju depresje, bo to modne. Przy czym środki głównie kierowałbym tu do ośrodków leczenia dzieci i młodzieży, i to zarówno w części naprawczej (psychiatria i psychologia dziecięca), jak i edukacyjnej. Zostaje nam oczywiście cała pediatria. Wiem, że dramatycznie nie jest, natomiast wydźwięk społecznej opieki nad dzieckiem w szpitalach, przychodniach, w ambulatoryjnej opiece zdrowotnej, jest duży i należałoby to naprawić. A składka być może w części powinna być desygnowana (jeżeli będzie większa) na programy z tych potężnych ukierunkowanych działań w serce, narząd krążenia, onkologię, psychiatrię, opiekę nad dziećmi i młodzieżą.
Medexpress: Jak Pan ocenia, w aspekcie ochrony zdrowia, kończącą się kadencję?
B.P.: Kończąca się kadencja była dziwna. Zmodyfikowana przez dwa ogromne wydarzenia, które nie zdarzają się często. Pierwsze to pandemia. Cała Europa, w tym Polska, nie znały pandemii i jej skutków. Skutki wymagały działań. One niestety nie podejmowane były reakcyjnie, tzn. jak wystąpiła potrzeba, to budowało się szpitale. Ja się temu nie dziwię. Nie było wzorców działania. Pandemia na pewno zmodulowała poczucie pacjentów, jeśli chodzi o dostęp do opieki zdrowotnej. Spowodowała, jakby nie było, masową liczbę zgonów (120–130 tysięcy zgonów z powodu COVID-19) i pewnie w następstwie braku dostępności do opieki społecznej, umieralność. I drugie wydarzenie to wojna w Ukrainie. Nagle przybyło nam w systemie parę ładnych tysięcy osób z Ukrainy. Pomoc dla nich była kierowana z budżetu państwa, NFZ. Te dwa wydarzenia zmodyfikowały postępowanie. I pewnie, mówię to ze zrozumieniem, mogły spowodować, że normalny nurt został zakłócony. A ten nurt to ograniczenie limitów, wprowadzenie opieki skoordynowanej w tych głównych zadaniach, które wymieniłem wcześniej. Pamiętajmy, że lekarze musieli pracować w maskach albo za szybą i teleinformatycznie. I część porad teleinformatycznych weszła w porządek pracy w ochronie zdrowia, ale spowodowała też wiele patologii, bo część pacjentów nie powinna była jednak korzystać z teleporad, tylko zgłaszać się do lekarza. Pacjent musi się jednak zgłaszać do lekarza, nie w stu procentach, bo to nie jest konieczne, a częściowo w teleporadach. To pierwsze, co zakłócało działanie systemu. I powinny być odbudowane normalne reakcje świadczeniobiorca (pacjent) a świadczeniodawca (lekarz, przychodnia, specjalista, szpital).