Subskrybuj
Logo małe
Szukaj

Wybory 2023. Tomasz Latos obiecuje poprawę wycen

MedExpress Team

Piotr Wójcik

Opublikowano 31 lipca 2023 08:30

Wybory 2023. Tomasz Latos obiecuje poprawę wycen - Obrazek nagłówka
Fot. Katarzyna Rainka
– Jeśli będzie lepsza sytuacja finansowa szpitali, jeśli procedury będą lepiej wycenione, to stworzy się dodatkowa możliwość, aby dyrektorzy szpitali bez patrzenia na płacę minimalną mogli sami kształtować zarobki – powiedział w wywiadzie dla Medexpressu przewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia, poseł Tomasz Latos z Prawa i Sprawiedliwości.

Z badania przeprowadzonego przez Komitet Ochrony Zdrowia Federacji Przedsiębiorców Polskich w ramach kampanii 5 kroków do naprawy polskiej ochrony zdrowia wynika, że trzy czwarte Polaków źle ocenia funkcjonowanie polskiego systemu ochrony zdrowia. Jakie działania zamierza Pan podjąć w przyszłej kadencji, aby poprawić obecną sytuację?

Nie jestem zaskoczony takim wynikiem tego sondażu, bo gdyby zapytać obywateli na całym świecie, czy są zadowoleni z ochrony zdrowia w danym kraju, to wszędzie byłoby jakieś niezadowolenie. Nikt jeszcze nie wymyślił doskonałego systemu.

Jeśli rozmawiamy o tym, co jest do zrobienia, to wspomniał pan o pięciu krokach, ale tych kroków powinno być może więcej. Reforma ochrony zdrowia nie jest prosta i w żadnym kraju, który się jej podejmował nie trwało to kilka lat, a raczej lat kilkanaście.

Z pewnością bardzo ważne jest budowanie pewnego konsensusu ponadpolitycznego, który czasami udawało się osiągnąć w czasie prac Komisji Zdrowia. Jeśli nie były to ustawy, a dyskusje nad merytorycznymi zagadnieniami, to okazywało się, że w wielu sprawach mamy zbliżone spojrzenie.

Z pewnością bardzo wiele udało się już zrobić i jest to podbudową do dalszych reform, które powinien realizować każdy, ktokolwiek będzie potem rządził. Należy przypomnieć, że w ogromny sposób zwiększyliśmy finansowanie ochrony zdrowia, niezależnie od tego, jak ktoś chciałby to liczyć. Przypomnieć należy też o pewnych działaniach systemowych, takich jak chociażby Krajowa Sieć Onkologiczna, sieć szpitali czy informatyzacja ochrony zdrowia, w której pod pewnymi względami wyprzedziliśmy naszych sąsiadów, w tym Niemcy. Doszło też do zwiększenia naboru na studia medyczne. W 2015 roku na pierwszym roku było nieco ponad 7 tys. osób, a teraz jest to ponad 11 tys. osób, a liczby te będą jeszcze rosły.

Kolejną rzeczą, którą udało się zrobić jest zniesienie limitów w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Teraz trzeba szukać rozwiązania, by przełożyło się to na skrócenie kolejek w AOS. I tu powraca problem funkcjonowania podstawowej opieki zdrowotnej. Należałoby mieć więcej lekarzy w POZ, bo to tam leży podstawa piramidy świadczeń zdrowotnych, a z tym wiąże się kwestia innych potrzebnych zmian. Wprowadzamy opiekę koordynowaną i jest to dobre rozwiązanie. Pewne zmiany dotyczą też dodatkowych pieniędzy na diagnostykę.

Kierunkiem, w którym powinniśmy podążać, jest osobna pula na diagnostykę w POZ, tak by nie było motywacji do przekazywania pacjentów do AOS-u. To, co można zrobić na poziomie POZ, powinno być tam realizowane. Warto też w większym stopniu niż dotychczas premiować takie działania i sytuacje, kiedy lekarz w POZ ma pacjentów, wymagających większego zaangażowania i opieki. Wiąże się z tym zmiana podejścia nas jako pacjentów, byśmy z większym zaufaniem podchodzili do tego, co może zrobić lekarz w POZ, który jeśli będzie miał potrzebę przeprowadzenia konsultacji ze specjalistą, to oczywiście będzie to mógł zrealizować. Poza kwestiami konsultacji znakomita większość przypadków może być jednak prowadzona przez lekarza POZ. Spowoduje to, że w AOS będą tylko ci lub prawie tylko ci pacjenci, którzy rzeczywiście potrzebują prowadzenia przez lekarza specjalistę.

Ogromnie poprawiły się kwestie wynagrodzeń, choć jak widać w dalszym ciągu są różnego rodzaju spory, nie tylko pomiędzy grupami zawodowymi, ale także w obrębie tych grup. To choćby spór o zróżnicowanie zarobków między pielęgniarkami z tytułem magistra, licencjatem i tymi, które są po szkołach licealnych. Środki finansowe zawsze dzielą, ale z pewnością jeśli będzie lepsza sytuacja finansowa szpitali, jeśli procedury będą lepiej wycenione, to stworzy się dodatkowa możliwość, aby dyrektorzy szpitali bez patrzenia na płacę minimalną mogli sami kształtować zarobki.

Jak ocenia Pan poprzednią kadencję w kontekście ochrony zdrowia? Czy uważa Pan, że zostały podjęte wystarczające działania w celu poprawy systemu opieki zdrowotnej?

Zawsze chce się więcej. Są w resorcie gotowe lub prawie gotowe ustawy, na których wprowadzenie już zabrakło czasu. Jednak porównując obecną sytuację z tym, co działo się w przeszłości, te dwie kadencje Zjednoczonej Prawicy przyniosły szereg ważnych rozwiązań, które należy zauważyć.

W ostatnich tygodniach przyjęto kolejne ustawy, co do skutków których będziemy się mogli wypowiedzieć dopiero za parę miesięcy. Myślę chociażby o Rzeczniku Praw Pacjenta i zmianach, które były oczekiwane przez środowiska pacjenckie, jeżeli chodzi o łatwiejszy dostęp do rekompensat i odszkodowań w wyniku popełnionych błędów lekarskich, bądź zdarzeń niepożądanych. To też kwestia jakości w ochronie zdrowia. Wszyscy od lat mówią, że należy stawiać na jakość i ją premiować, więc można powiedzieć, że zrobiliśmy pierwszy krok w tę stronę. Ważna jest kwestia niezbędnych zmian w refundacji leków.

Zawsze będzie się chciało, aby zrobione było jeszcze więcej, ale trzeba to odnosić do pewnego kontekstu: tego, ile zrobiono w poprzednich kadencjach, ale i pandemii i wynikających z niej ograniczeń, które utrudniły działania legislacyjne i przełożyły się pracę placówek ochrony zdrowia.

80 proc. badanych powiedziało, że system ochrony zdrowia powinien otrzymywać więcej środków finansowych na leczenie pacjentów. Jaki poziom wydatków na zdrowie publiczne jest w Pana ocenie optymalny?

Cel zapisany w ustawie to 7 proc. PKB do 2027 roku. Czy pokryje on wszystkie potrzeby? Trudno powiedzieć, bo jesteśmy w trakcie zmian systemowych. Każda osoba związana z ochroną zdrowia powie oczywiście, że chciałaby, żeby tych pieniędzy było jeszcze więcej. Myślę, że osoby ankietowane w większości nie mają świadomości, że w roku 2015 finansowanie ochrony zdrowia to było nieco ponad 70 mld zł, a teraz jest to już ponad 160 mld. Wzrost jest więc ponad dwukrotny.

Pytanie tylko, czy myśmy to wszystko w pełni wykorzystali. Mówiąc „myśmy” nie myślę tylko o posłach, senatorach czy ministrze, ale o „nas”, jako o przedstawicielach zawodów medycznych, dyrektorach szpitali, managerach i organach założycielskich. Niewątpliwie, o ile w niektórych sytuacjach dostępność do świadczeń się poprawiła, to w niektórych nie.

Bez wątpienia poprawiły się natomiast płace, i to w sposób ogromny. Pracownicy ochrony zdrowia w tej chwili zdecydowanie pod tym względem wyprzedzają inne zawody. Ten skok w ostatnich kilku latach wykonano ogromny. Myślę, że pacjenci nie mają tej świadomości, bo jednak bardzo duża ilość pieniędzy, które się pojawiły, została wydana na kwestie płacowe. Dopóki nie będzie więcej personelu medycznego, pewnie będziemy mieli do czynienia czasami wręcz z dyktatem pracowników, jeśli chodzi o poziom stawki godzinowej. Zarządzający zgłaszali mi taki problem, że często są stawiani pod ścianą.

W moim przekonaniu, w perspektywie kilku najbliższych lat wszystko to powinno się poukładać. Wzrosty nakładów będą kontynuowane. Do roku 2027 ma to być 7 proc. PKB i jestem przekonany, że wtedy, przy racjonalnym podejściu, ten poziom będzie wystarczający.

Prawie połowa respondentów jest przeciwnych zwiększeniu składki zdrowotnej. Jednocześnie grupa ta zgodziłaby się na jej podwyższenie, ale pod warunkiem, że środki z niej przeznaczone byłyby na konkretny cel. W jaki sposób, według Pana, powinno wyglądać pozyskiwanie dodatkowych pieniędzy na ochronę zdrowia i na co należałoby je w pierwszej kolejności przeznaczyć?

Te dodatkowe środki, poza składką, która wpływa do NFZ, to przyjęcie ustawowe, najpierw 6 proc. PKB, a potem 7 proc. PKB. Te pieniądze w sytuacji, kiedy brakuje ich do osiągnięcia pewnego pułapu, są przekazywane przez budżet państwa. To jest właśnie dodatkowe przekazywanie środków finansowych.

Jeśli zaś chodzi o konkretne zadania, to wydaje się, że w ostatnim czasie jest wiele takich, które są realizowane. To chociażby to, co jest finansowane z Funduszu Medycznego, kwestia Krajowej Sieci Onkologicznej, refundacja kolejnych leków. Przygotowany w resorcie został Plan dla chorób rzadkich, ale jednym z ważnych zadań na przyszłą kadencję jest to, by go szeroko wprowadzić, jednocześnie robiąc kolejną rzecz, dotychczas w Polsce nieuregulowaną. Chodzi o dobrą współpracę z laboratoriami genetycznymi. Ważne jest ich odpowiednie certyfikowanie, by pacjent i lekarz mieli pewność, że otrzymany wynik jest absolutnie profesjonalny i wiarygodny.

Na pewno można by też wspomnieć o kwestii zdrowia publicznego. Jestem zwolennikiem tego, byśmy większą wagę poświęcili tym kwestiom, zarówno w kontekście wydatków na programy i działania prozdrowotne, jak i edukacji społeczeństwa i reklamowania pewnych działań. Co z tego, że prowadzimy badania profilaktyczne, że stwarzamy różne możliwości w zakresie szczepień, skoro tylko część osób się na nie zgłasza. W efekcie mamy do czynienia z większą zachorowalnością, niż w innych krajach europejskich. Co więcej, późno wykryta choroba powoduje, że koszty jej leczenia są dużo wyższe, a i skuteczność terapii jest niższa.

Polacy oczekują jak największego dostępu do diagnostyki i nowoczesnego leczenia. Co według Pana należy zrobić, aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom pacjentów?

Zacząć należałoby od tego, że zniesiono limity na diagnostykę. Spotkałem się natomiast z ciekawą informacją, którą otrzymałem od prezydenta Europejskiego Towarzystwa Radiologicznego. Okazało się, że w Polsce średnio na tysiąc mieszkańców jest dwa razy więcej radiologów, niż w Irlandii. To pokazuje, że mimo różnych braków, które u nas są, jeśli chodzi o personel medyczny, to mamy specjalności, w których jesteśmy w średniej lub nieco powyżej średniej europejskiej. Płynie z tego wniosek, że pewne organizacyjne działania są równie ważne, jak liczba lekarzy. Kiedy mówimy o długim czasie oczekiwania na wynik, należałoby się zastanowić na przykład, czy wszystkie osoby kierowane na diagnostykę powinny rzeczywiście ją mieć. Złożoność spraw, w których na końcu pojawia się pojęcie dostępności dla pacjenta, jest bardzo skomplikowana. Nie można tu zastosować prostych modeli. Mimo wszystko kierunek, w jakim należy podążać, jest jednoznaczny. Zakładam, że trzeba go realizować. Liczę tylko na to, może naiwnie, że przynajmniej w sprawach priorytetowych, najistotniejszych w systemie, wesprze nas również opozycja. Możemy się kłócić i spierać o szczegóły. To naturalne i zrozumiałe, a wręcz pożądane. Pewna baza powinna być wspólna i podstawowe kierunki działania nie powinny podlegać dyskusji.

Wyobraźmy sobie taką sytuację, że resortem zdrowia kieruje minister Tomasz Latos. Co byłoby pierwszą, najpilniejszą rzeczą, jaką zmieniłby od razu?

Trudno powiedzieć o jednej takiej rzeczy, bo jest ich z pewnością co najmniej kilka. To kwestie związane z wyceną procedur medycznych. Za przykład podam zakłady opiekuńczo-lecznicze. Są one w wielu miejscach w Polsce bardzo oczekiwane, a jednocześnie są słabo finansowane, co z pewnością hamuje zwiększenie liczby miejsc. W moim przekonaniu można to załatwić dość szybko.

Można jeszcze szerzej, niż do tej pory, otwierać się na innowacje. Jeśli pojawiają się różne nowe metody leczenia i można wykazać, że są one konkurencyjne, to w moim przekonaniu jak najszybciej należy je wdrażać.

To również kwestia szukania rozwiązań, by piramida świadczeń zdrowotnych miała ten pożądany kształt: aby w POZ odbywała się możliwie największa liczba świadczeń. Tak się oczywiście dzieje, ale wciąż w niewystarczającym stopniu, a to dzięki temu udałoby się odblokować kolejki w AOS, co przełożyłoby się na mniejszą liczbę hospitalizacji wynikających z powikłań wskutek zbyt późnego kontaktu z lekarzem specjalistą. Ważna jest też kwestia ograniczenia biurokracji.

Dziękuję za rozmowę.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także