Właśnie tuż obok wydarza się wielka rewolucja technologiczna, a my obserwujemy ją trochę jak orzący rolę chłop z obrazu „Upadek Ikara” Pietera Bruegla. Tak jak tam wpadał do wody niezauważony Ikar – tak właśnie wpada do wody nasz stary romantyczny, humanistyczny świat. I nie zmieni tego żaden sprzeciw czy konferencja na przykład o humanizacji. Od wielu tygodni licealiści, studenci i inni rozgryzają, pewnie już nie najnowsze dziecko sztucznej inteligencji, która na żądanie pisze wypracowania, opracowania, a nawet wiersze dla zakochanych z użyciem dowolnych słów …i całkiem sprawnie jej to wychodzi. Wprawdzie oszukuje w temacie logicznych zagadek, nie zagłębia się za bardzo w to, co pisze, a czasem chlapnie coś nielogicznego, ale – pisze, i to po polsku. Jest jeszcze dzidziusiem, który jak się poduczy, będzie jeszcze lepszy. A do tego nie ma emocji, czyli obciachu i się nie zraża. Czy to oznacza kres dla twórców kontentu, dziennikarzy, pisarzy, felietonistów? Nie łudźmy się…w dużej mierze tak. Tuż za tym do eliminacji stoi w kolejce cała branża grafików, twórców logotypów, reklam, a nawet designu, bo sztuczna inteligencja nakarmiona milionem dobrych obrazków wie, jak robić rzeczy skuteczne. To umysł miliona twórców naraz i nawet jeśli nie ma serca i duszy, to daje radę. Idąc dalej – czy za chwilę inteligencja nakarmiona setkami tysięcy projektów – zaprojektuje zamiast architekta idealny dom? Zamiast inżyniera – idealny most, a zamiast lekarza idealną diagnozę?
Najgorętszym trendem na nowy rok i pewnie dziesięciolecie jest sztuczna inteligencja w medycynie. Tysiące studentów w każdym mieście karmią różne systemy, by mogły czytać USG, EKG, rezonans i wiele innych. Gdy czytasz ten tekst, sztuczna inteligencja wciąga do swojej głowy wiele objawów i diagnoz, aby niedługo pytającemu pacjentowi zasugerować, co mu jest i jak się powinien leczyć. Czy to wszystko znak, że za chwilę będziemy niepotrzebni albo, że jak to się opowiada w bardziej katastroficznych wizjach – któregoś dnia sztuczne inteligencje wszystkich krajów zrozumieją, że są mądrzejsze od nas i zaczną nas odcinać, i wasalizować, ogłaszając swój dzień niepodległości i panowania nad ludźmi, i nie da się im odciąć prądu. Jeszcze kilka lat temu lekarze przekonywali mnie, że nikt tak dobrze nie przeczyta holtera jak doświadczony lekarz – dziś już nie ma tego przekonania. I do tego sztuczna inteligencja nie zmęczy się po nawet najdłuższym dyżurze. Nie będzie miała doświadczeń, perspektywy, dorobku jednego szpitala – tylko setek tysięcy. Czy zatem dzisiejsi studenci medycyny tak licznie rekrutowani na różne uczelnie, aby za sześć lat mogli zdać lekarski egzamin końcowy i w zasadzie leczyć, w ogóle będą potrzebni? Nie będą mieli doświadczenia zawodowego, umiejętności relacji z pacjentem (bo nie będzie kto ich miał w szpitalu tego nauczyć) … ale będą mieli za to większą elastyczność we współpracy z systemem, aplikacją, botem.
To są właśnie te ważne pytania na progu 2023 roku, gdy Ikar naszej unikalnej ludzkiej genialności pikuje do wody z wysokości. Jak będzie, nikt nie wie. Ludzie 10 lat temu kompletnie nie mogli przewidzieć tego, co jest dziś, choć oczywiście już wcześniej kilku „Lemów” miało dość trafione pomysły. Jedno jest pewne. Trzeba z uwagą obserwować i działać, by być gotowym na zmianę, a nawet więcej, by wykorzystać ją dla siebie, a nie dać wykorzystać się jej. Maszyna parowa też przerażała. Wielu przez nią straciło pracę i majątek, wiele zawodów przestało istnieć, ale posunęła świat do przodu. Kto nie biegnie – stoi w miejscu.
A na koniec dobra wiadomość jest taka, że ktokolwiek zwiastował, że umiemy żyć bez emocji i bliskości się mylił. Podobno po pandemii mieliśmy zminimalizować, jako gatunek, swoje relacje, a my jako gatunek, gdy tylko mogliśmy już wyjść – to wszyliśmy, by się wyściskać, więc może jest nadzieja, że mamy coś, czego ona nie ma i uratujemy jakoś tego Ikara.