Dlaczego szpitale są coraz bardziej zadłużone? Dlaczego ambulatoryjna opieka specjalistyczna i szpitale konkurują z podstawową opieką zdrowotną? Co zmieni dyrektywa transgraniczna? Kto popełnił błąd? Komentuje dla Medexpressu prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia dr Bożena Janicka.
W Polsce o kształcie systemu ochrony zdrowia decydują politycy i zależny od nich publiczny płatnik. To oni konstruują normy prawne i decydują o sposobie finansowania świadczeń zdrowotnych.
Na początku lat 90. politycy zdecydowali o tym, aby - wzorem innych państw europejskich - polski system ochrony zdrowia oprzeć na podstawowej opiece zdrowotnej, która zaspokajać będzie ponad 80 proc. potrzeb zdrowotnych pacjentów. Szpitale i ambulatoryjna opieka specjalistyczna, które oferują usługi droższe, miały pełnić rolę subsydiarną. Zaledwie po kilku latach tej reformy kolejna zmiana polityczna postanowiła odwrócić kierunek reform ustrojowych i powrócić do rozwiązań typowych dla peerelowskiego systemu budżetowego, zapominając najwidoczniej o tym, że jego wady legły u podstaw reform ich poprzedników. Dzisiaj mamy więc sytuację taką, że ambulatoryjna opieka specjalistyczna i szpitale konkurują z podstawową opieką zdrowotną, zamiast być jej uzupełnieniem. Płatnik pod hasłem „ratujmy polskie szpitale” większość środków finansowych ulokował w kontraktach szpitalnych, co i tak nie pomogło tym szpitalom. Szpitale po raz kolejny się zadłużają. Na domiar złego płatnik przeżywa kryzys spowodowany spadkiem przychodów ze składek. U drzwi gabinetów specjalistycznych i szpitalnych ustawia się tymczasem coraz dłuższa kolejka pacjentów po gwarantowane świadczenia zdrowotne, których płatnik nie ma już z czego finansować. Łatwo sobie wyobrazić, co w tej sytuacji zrobi polski pacjent. Skorzysta z możliwości uzyskania świadczenia zdrowotnego w innym państwie europejskim. Tam jest ono dostępne, nie jak w Polsce w trybie kilkudniowej hospitalizacji, tylko w trybie ambulatoryjnym lub jednodniowym, a jego cena jest porównywalna. Poniesione przez pacjentów koszty będzie musiał zrefundować publiczny płatnik. Za błędy polityków zapłacą świadczeniodawcy. Trudno dzisiaj określić wielkość poniesionych z tego tytułu strat. Nie będą to też tylko straty finansowe.
Natomiast jeśli chodzi o pacjentów zagranicznych, którzy chcieliby się leczyć w Polsce - tu również nie jesteśmy przygotowani do tego. Cóż z tego, że mamy potencjał, mamy niewykorzystane obszary do zagospodarowania, jeśli przeszkodą, nie do przeskoczenia, są uwarunkowania prawne, finansowe i organizacyjne - uniemożliwiające stworzenie nam oferty dla zagranicznych pacjentów. Nawet jeżeli potencjalnie polscy świadczeniodawcy byliby w stanie świadczyć usługi obcokrajowcom, to - może poza usługami sanatoryjnymi - o takiej możliwości nie zostali poinformowani, gdyż nie otrzymali od nas żadnej oferty.
Czytaj także: Polscy lekarze nie są gotowi na leczenie obcokrajowców