Subskrybuj
Logo małe
Szukaj

Zaszczepione dzieci spotyka w szkole ostracyzm

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 21 stycznia 2022 09:55

Zaszczepione dzieci spotyka w szkole ostracyzm  - Obrazek nagłówka
Fot. Getty Images/iStockphoto
– Życie zdominowały antynaukowe i antyszczepionkowe poglądy. To bardzo szkodliwe. To widać w naszych przychodniach. W punktach szczepień – pusto – mówi Joanna Szeląg, ekspert Federacji Porozumienie Zielonogórskie, wiceprezes Podlaskiego Związku Lekarzy Pracodawców PZ.

Od 16 grudnia 2021 roku rodzice mogą zaszczepić na Covid-19 dzieci od 5 do 11 roku życia. I tylko na początku, w dodatku tylko na zachodzie i północy Polski, było większe zainteresowanie. Na wschodzie kraju go brak.

Zdaniem Joanny Szeląg do pacjentów nie dociera żadna kampania edukacyjna. – Nie dociera, bo jej nie ma. Dociera natomiast antyszczepionkowy bełkot. Niestety do dzieci również – dodaje.

– Podczas szczepienia zauważyłem, że dzieci nie boją się samego szczepienia, igły czy bólu. One obawiają się zamieszania wokół szczepienia, ewentualnych konsekwencji, niepewności co będzie potem – mówi Wojciech Pacholicki, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

Bywa jeszcze gorzej. Dzieci, które powiedzą w szkole, że idą się zaszczepić są straszone przez rówieśników tym, co może stać się po szczepieniu.

– Przyszli do mnie świadomi, zaszczepieni na Covid rodzice z 8-letnim synem, który w szkole od kolegów dowiedział się, że po szczepionce umrze lub zostanie kaleką – mówi Joanna Zabielska-Cieciuch, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego, wiceprezes Podlaskiego Związku Lekarzy Pracodawców PZ.

Jak wyjaśnia Zabielska-Cieciuch zdarzają się przypadki, że cała klasa odwraca się od dziecka, które powie, że przyjęło szczepionkę. Nic dziwnego, że wielu rodziców nie chwali się tym i tak też radzi swoim dzieciom. – Dzieciaki opowiadają niestworzone rzeczy. O tym, że w szczepionce jest czip, że preparat zmienia DNA, że Krzyś czy Basia nie są tacy, jak kiedyś.

– Zdarzają się hejty na zaszczepionych i na tych, co zachorowali. Nastoletnia córka pacjentki była na kwarantannie i całymi dniami płakała, bo koledzy z klasy wysyłali jej pogróżki. Bo zachorowała! Jakiś koszmar – mówi Małgorzata Stokowska-Wojda, ekspert PZ z Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców.

Szkoła najczęściej nie reaguje, a przecież to powinno być miejsce opiniotwórcze. Tu powinno się szerzyć wiedzę. Trudno jednak o to, bo wielu nauczycieli nawet nie kryje się ze swoimi antyszczepionkowymi poglądami. Więc źródłem wiedzy jest najczęściej grupa rówieśnicza.

Dlatego też punkty szczepień w wielu regionach stoją puste. Nie ma chętnych. Nie pomagają nawet bezpośrednie rozmowy z rodzicami z zachętą, by zaszczepili swoje dzieci. Najczęściej panuje przekonanie, że dzieci na Covid nie chorują i nie ma potrzeby szczepienia ich.

Nic bardziej mylnego. Dzieci z powodu zakażenia trafiają do szpitali, czasem mają ciężki przebieg choroby, wymagają tlenoterapii i respiratorów, ale też po przebytej chorobie istnieje potwierdzone ryzyko wystąpienia u dziecka PIMS czyli wieloukładowego zespołu zapalnego powiązanego z Covid-19. To immunologiczne powikłanie po przebytym zakażeniu Sars CoV-2, które częściej dotyka chłopców niż dziewczynki. Dlatego lekarze przekonują, że nie ma nic lepszego dla dziecka niż skorzystanie ze szczepień.

– Oczywiście trzeba szczepić – każde szczepienie to krok w stronę zwalczania pandemii. To także wyraz troski o bezpieczeństwo swoje i innych. Szczepiąc najmłodszych, dbamy o bezpieczeństwo starszych i osób, które zmagają się z chorobami przewlekłymi. Jednocześnie troszczymy się o nasze dzieci, które również mogą przechodzić koronawirusa w sposób ciężki – tłumaczy Joanna Zabielska-Cieciuch.

Lekarze zdziwieni są postawą rodziców, którzy chronią dzieci przed upadkiem czy poparzeniem, a przed Covidem już nie.

– W szpitalach codziennie umierają setki ludzi, a ja ciągle słyszę – „jeszcze poczekam, nie jestem przeciwny i kiedyś pewnie się zaszczepię"– dziwi się Andrzej Zapaśnik, ekspert PZ, wiceprezes Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia. Na oddziałach intensywnej terapii niemal 100 proc. to osoby niezaszczepione. Jest 6 razy więcej pogrzebów, a ludzie upierają się, że to nie przez Covid. – I jeśli ktoś myśli, że to łagodna choroba, to jest w błędzie. Wielu chorych, młodych, 30-kilkuletnich, bardzo ciężko przeszło zakażenie tym wirusem. Przeżyli, ale zostali kalekami do końca życia. Nie mogą uprawiać sportu, realizować swoich pasji czy marzeń. Co to za życie, gdy dotyka to modą osobę? Dlatego warto zaszczepić najmłodszych i to jeszcze przed zimowymi feriami - dodaje.

inf pras

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także