Dr Janusz Malinowski po ostrej wymianie zdań z prof. Marianem Zembalą został zawieszony. Po interwencji premier wydawało się, że może wrócić do pracy. Tak się nie stało.
- Pracuję, chodzę do szpitala. Formalnie moje obowiązki przejął mój zastępca. I już jest przerażony, po kilku dniach. I myśli już, jak iść na emeryturę. Staram się mu pomóc. Nie mam żalu do dyrektora, że mnie zawiesił. Zrobił to ze względów prestiżowych - mówi w rozmowie z Kulisy24.pl dr Janusz Malinowski.
Zawieszony ordynator powiedział, że rozmawiał z Ewą Kopacz - Była bardzo sympatyczna, widziałem, że chce mi pomóc. Tyle że niespecjalnie się to na coś zdało. To było takie spotkanie, na którym byli wszyscy ordynatorzy z Wrocławia, mój dyrektor, jeszcze kilka osób ze szpitala. Pani premier wsłuchała, co mówiłem, zrozumiała. Wnosiła, żeby mnie przywrócono na stanowisko. Jak widać, nic z tego nie wynikło.
Przypomnijmy:
Premier Ewa Kopacz powiedziała, że zawieszony ordynator może wrócić na stanowisko. Kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości na porodówce. Mimo to ordynator nadal nie może pracować.
Decyzja o przywróceniu ordynatora na stanowisko formalnie należy do dyrektora szpitala. Jak informuje Radio Wrocław, ten powrót ordynatora uzależnia od przedstawienia planu restrukturyzacji oddziału ginekologiczno-położniczego.
Zdaniem zawieszonego dr. Malinowskiego sytuację na porodówce może poprawić zatrudnienie dwóch specjalistów i pięciu rezydentów.
Dyrektor szpitala ma powołać specjalną komisję, która podejmie decyzję o ewentualnym odwieszeniu ordynatora.
Na stronie Ministerstwa Zdrowia ukazał się komunikat w sprawie funkcjonowania oddziału ginekologiczno-położniczego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu:
W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu odbyło się spotkanie dotyczące funkcjonowania oddziału ginekologiczno-położniczego. Wzięli w nim udział m.in. premier Ewa Kopacz, minister zdrowia Marian Zembala, dyrekcja szpitala oraz ginekolodzy z czterech wrocławskich klinik.
Spotkanie zostało zorganizowane, aby wyjaśnić sprawę podniesioną przez ordynatora oddziału Janusza Malinowskiego podczas wizyty ministra zdrowia we Wrocławiu, która odbyła się 23 lipca. Duża liczba ciężarnych pacjentek w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym jest związana z trwającym sezonem urlopowym oraz zamknięciem innych oddziałów położniczych we wrocławskich szpitalach. Od 1 czerwca trwają tzw. planowe zamknięcia tych oddziałów w czterech wrocławskich szpitalach – jednym z nich jest szpital przy ul. Kamieńskiego, którego remont już się zakończył. Obecnie trwają remonty w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym przy ul. Chałubińskiego oraz w Akademickim Szpitalu Klinicznym przy ul. Dyrekcyjnej. Ostatni z nich ma się zakończyć 10 sierpnia. Gdy wszystkie oddziały ginekologiczno-położnicze zostaną otwarte, sytuacja na oddziale się ustabilizuje.
Podczas spotkania ustalono, że do 10 sierpnia we Wrocławiu będzie obowiązywała tymczasowa rejonizacja w opiece nad pacjentkami ciężarnymi. Jednak ostateczna decyzja o wyborze szpitala nadal będzie należała do pacjentki.
W wyniku spotkania dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przywrócił do pracy ordynatora Janusza Malinowskiego, którego wcześniej zawiesił. Wbrew doniesieniom medialnym to nie minister zdrowia zawiesił ordynatora. Minister jest człowiekiem dialogu. Doniesienia o rzekomym konflikcie pomiędzy ministrem Marianem Zembalą a ordynatorem Januszem Malinowskim są nieprawdziwe – takiego konfliktu nie było i nie ma – tłumaczy Ministerstwo.
Premier Ewa Kopacz spotkała się we Wrocławiu ze wszystkimi stronami sporu. Po spotkaniu powiedziała, że zawieszony ordynator może wrócić do pracy.
- Kobiety we Wrocławiu rodzą w skandalicznych warunkach – mówił dr Janusz Malinowski, ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego.
- Jeżeli mam problem istotny, skandaliczny, to czym prędzej go rozwiązuję jako ordynator, jako dyrektor. Skandal jest ostatnią rzeczą jaką chce lekarz. Jeszcze dziwię się, że pan mówi słowo skandal, bo pan pośrednio mówi o sobie – ripostował Marian Zembala.
– Nasze władze pozwoliły, żeby w środku sezonu porodowego w upałach zamknąć jedną z ważniejszych porodówek we Wrocławiu. To co się dzieje w naszym szpitalu to wojna – argumentował ordynator.
- Po to jest wojewoda, po to jest dyrektor szpitala, który widzi, że zamykamy oddział przy skandalu w drugim szpitalu – mówił Zembala.
- Przy takim podejściu, pryz takiej arogancji nie da się tego zmienić. Kobiety nasze potrzebują innych warunków do porodu, nie są szanowne – dodał ordynator.
- Jeśli pan ordynator uważa, że w szpitalu jest skandal, to konieczna będzie kontrola. Sprawie przyjrzy się wojewódzki konsultant położnictwa. A ja dostanę szczegółowy raport – dodał minister. Kontrolę przeprowadzono w piątek.
Czy za tę wymianę zdań dyrektor szpitala zawiesił ordynatora?
- Boję się, że jego słowa uderzą w szpital, który dotychczas miał bardzo dobrą opinię wśród pacjentek. Nagle się dowiedziałem, że warunki u nas są skandaliczne. A to nieprawda. Wewnętrzna kontrola wykazała, że nie ma żadnych nieprawidłowości. A ordynatora musiałem zawiesić, ponieważ zrobił krzywdę szpitalowi i minął się z prawdą. Nie wiem kiedy wróci do pracy, teraz musi odpocząć – powiedział prof. Wojciech Witkiewicz, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu.
Źródło: kulisy24.pl/mz.gov.pl/tvn24.pl/xnews/ Radio Katowice