59-letnia pielęgniarka, która była zakażona koronawirusem, zmarła w szpitalu MSWiA w Warszawie. Kobieta pracowała na oddziale zakaźnym kozienickiej lecznicy - poinformował we wtorek portal "Echo Dnia".
- Pielęgniarka została przywieziona do szpitala MSWiA przez ratowników medycznych. Nie było przy niej żadnego lekarza. Kobieta była bez oznak życia. Medycy przez 60 minut reanimowali pacjentkę. Niestety nie udało jej się uratować - powiedział Medexpressowi Artur Zaczyński, dyrektor ds. medycznych w MSWiA.
- Jestem zaskoczona informacją o śmierci pielęgniarki. Już od dłuższego czasu apelujemy do ministra zdrowia o wypracowanie procedur wykonywania testów wśród personelu medycznego. Jeśli tego nie zrobimy, to nie zapobiegniemy dramatycznym wydarzeniom - powiedziała w rozmowie z Medexpressem wiceprezes NRPiP Mariola Łodzińska.
Śmierć 59-letniej pielęgniarki była dużym zaskoczeniem i ciosem dla pracowników szpitala. Stan kobiety nie wskazywał na to, aby jej życie było zagrożone. - Jesteśmy zszokowani informacją o śmierci naszej koleżanki i cały oddział bardzo to przeżywa. Przez tydzień walczyliśmy o zdrowie i życie pani Grażyny. Miała niewydolność oddechową, dlatego w poniedziałek została przewieziona do szpitala MSWiA w Warszawie. Stamtąd dotarła do nas informacja, że naszej koleżanki nie udało się uratować - powiedział jeden z lekarzy, który pracuje na oddziale zakaźnym kozienickiego szpitala.
Na razie nie wiadomo, czy bezpośrednią przyczyną śmierci było COVID-19. Jeśli ta informacja się potwierdzi, będzie to druga ofiara koronawirusa wśród personelu medycznego w Polsce. W czwartek 16 kwietnia, w Radomiu walkę z koronawirusem przegrał Robert Skóra, fizjoterapeuta Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego.
Źródło: Echo Dnia