Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie
banner

Znamy nazwiska wiceministrów

MedExpress Team

Alicja Dusza

Opublikowano 17 listopada 2015 07:00

Znamy nazwiska wiceministrów - Obrazek nagłówka
Konstanty Radziwiłł został zaprzysiężony na ministra zdrowia. W Ministerstwie Zdrowia władzę przekazał mu Marian Zembala. Ale podczas uroczystości w Ministerstwie Zdrowia obecni byli również przyszli wiceministrowie.

ministerstwo Zdrowia

Konstanty Radziwiłł został zaprzysiężony na ministra zdrowia. W Ministerstwie Zdrowia władzę przekazał mu Marian Zembala. Ale podczas uroczystości w Ministerstwie Zdrowia obecni byli również przyszli wiceministrowie. 

Wiceministrem zostać ma dr Jarosław Pinkas, który był już wiceministrem zdrowia w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, kiedy ministrem był prof. Zbigniew Religa. Został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego w połowie kwietnia 2008 r. Prokuratura zarzucała mu przyjmowanie łapówek, gdy w latach 2003 – 2005 był wicedyrektorem Instytutu Kardiologii w Aninie. Jego aresztowanie odbiło się szerokim echem w mediach. Jednak po latach procesu sąd nie miał wątpliwości, że były wiceminister nie przyjął korzyści majątkowej. Jak wyjaśniał w mowie końcowej sędzia, prokuratorzy nie przedstawili na to żadnych dowodów, świadkowie zeznający w procesie, również nie potwierdzili wersji wydarzeń kreowanej przez śledczych. W marcu br. został uniewinniony.

Jarosław Pinkas przez lata był jednym z najbliższych współpracowników prof. Zbigniewa Religi, a później jego zastępcą w Instytucie Kardiologii. Oprócz funkcji wiceministra zdrowia kierował też Kolegium Lekarzy Rodzinnych, był prezesem Polskiego Czerwonego Krzyża, a także dyrektorem Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Ostatnio był prezesem Instytutu Ochrony Zdrowia.

"Od nowego układu politycznego oczekuję prawdziwego dialogu, odrzucenia poczucia posiadania licencji na mądrość, tylko słuchania tych, którzy są najważniejsi w systemie czyli nas obywateli, nas pacjentów. Gdybym miał zaproponować pierwsze ruchy nwemu ministrowi zdrowia, doradzałbym zapytaniem środowiska lekarskiego, czego od niego oczekują. Wydaje mi się, że znam podpowiedź. Lekarze oczekują: uproszczenia procedur, zdjęcia z nich gigantycznej biurokracji, a także oczekują szacunku i zaufania, z istotnym naciskiem na słowo zaufanie. Lekarze nie mogą być ciągle poddawani kontroli. To zaufanie to np. niezbyt wielka ingerencja w to, co lekarze ordynują na receptach. Chociaż oczywiście powinni przepisywać świadomie te preparaty, do których mają zaufanie, zgodnie z zasadami wiedzy lekarskiej, ale nie ze względu na to, jak jest lek zarejestrowany. Presja wywierana na lekarzy, niepokój, że mogę ponieść – niesłusznie zresztą – konsekwencje, paraliżuje w wielu przypadkach działanie. Lekarze chcieliby, żeby z nimi rozmawiać. Mają całą masę przemyśleń co zrobić, żeby system był sprawny. Pieniędzy w systemie jest po prostu dramatycznie mało. I lekarze, i cały personel medyczny chcą usłyszeć, skąd weźmiemy pieniądze na opiekę zdrowotną, która jest coraz droższa. Wszyscy sobie zdajemy z tego sprawę. Każdy algorytm postępowania dołącza procedurę, która jest droższa. I lekarz wreszcie musi mieć poczucie, że nie jest przeciwstawiany pacjentowi, że nie przypisuje mu się wszystkiego złego, co się w systemie dzieje. Nie tym, którzy tworzą system, odpowiadają za legislację i którzy system nadzorują. Z takim poczuciem nie da się wykonywać zawodu z pewną misją i przekonaniem. Z takim poczuciem wykonuje się procedurę, żeby się zabezpieczyć, nie mając żadnej satysfakcji z pełnienia pięknego zawodu lekarza, pielęgniarki, ratownika medycznego. Recepta jest dość nieskomplikowana – dialog, słuchanie. Na samym wstępie także kontynuacja rzeczy dobrych i natychmiast odcięcie się od rzeczy absurdalnych. Czyli, pewna zasada kontynuacji, ale też istotna idea dyskontynuacji, szczególnie jeżeli chodzi o zamknięte gabinety ministerialne, brak kontaktu ze środowiskiem, brak rozmowy z przemysłem i całym otoczeniem opieki zdrowotnej. No i przede wszystkim brak słuchania tego, co mówią pacjenci" - mówił w rozmowie z Medexpressem dr Jarosław Pinkas.

Wiceministrem odpowiedzialnym za politykę lekową ma być dr Krzysztof Łanda. To wieloletni ekspert w dziedzinie ekonomiki zdrowia, były członek Board of Directors Health Technology Assessment International (HTAi), ekspert Polskiej Unii Onkologii, ekspert BCC ds. ochrony zdrowia, były dyrektor DGL w Centrali NFZ. Prezes Fundacji Watch Health Care.

Kiedy pytaliśmy, go o zmiany jakie nowy minister zdrowia powinien wprowadzić, wymienił wymianę urzędników resortu:

"Po pierwsze należy zmienić urzędników w Ministerstwie Zdrowia, szczególnie tych na stanowiskach dyrektorów i wicedyrektorów w kluczowych departamentach. Bez tej zmiany, nie sądzę, żeby jakakolwiek reforma systemu się udała. Partie polityczne w ostatnich 20 latach zmieniały się, natomiast ci sami urzędnicy od lat tworzą fatalnej jakości prawo. Czyli generalnie postawa urzędników w Ministerstwie Zdrowia musi się zmienić. „Ryba psuje się od głowy” więc trzeba najpierw zmienić głowę, żeby generalnie poprawić postawy pracowników przy ul. Miodowej w Warszawie. To dla mnie wskaźnik, papierek lakmusowy, czy dojdzie do poważnej zmiany, kosmetyki, czy też nic się nie zmieni i system będzie osiadał jak kompost dalej. Należy przeprowadzić audyt w resorcie. Trzeba się przygotować do głębokiej, nie powierzchownej zmiany prawa. Trzeba, zobaczyć jakie były praktyki w ostatnim czasie. Z czego wynikają problemy. Trzeba ustalić priorytety do rozwiązania, a następnie zacząć je rozwiązywać. Druga rzecz, trzeba szybko poprawić dostęp do opieki zdrowotnej. Dla większości Polaków głównym problemem są kolejki, szczególnie te do podstawowych świadczeń specjalistycznych, wysoce skutecznych i niedrogich. Teraz jest na to czas, w listopadzie i grudniu, by przekierować strumienie pieniędzy i zmusić NFZ do kontraktowania w pierwszej kolejności świadczeń najpotrzebniejszych Polakom. Inaczej niż to było w ostatnich latach, kiedy NFZ kontraktował w pierwszej kolejności procedury luksusowe, mało skuteczne, drogie, ulubione zabawki specjalistów, gdy ludzie stali w kolejkach do zupełnie podstawowych świadczeń specjalistycznych, podstawowej diagnostyki i podstawowego leczenia, w takich sytuacjach i chorobach, gdzie czekanie na świadczenia jest rzeczą karygodną. Absolutnie niemoralne jest tolerowanie systemu, w którym ustawia się ludzi w kolejkach do świadczeń wysoce skutecznych, niedrogich i wysoce opłacalnych, w stanach wymagających natychmiastowego zaopatrzenia, inaczej choroba rozwija się, daje przerzuty i w których czas ma kluczowe znaczenie dla zachowania zdrowia i życia. Obowiązkiem NFZ jest kontraktować te świadczenia w pierwszej kolejności, a inne dopiero jak wystarczy pieniędzy i zaspokojone są pierwsze potrzeby. Trzecia rzecz to koszyk. Jak najszybciej należy zapanować nad jego zawartością. Wszystkie jego części powinny być określone za pomocą technologii medycznych, a nie ogólnych haseł, pod które wszystko można podciągnąć i dowolnie wycenić. Dopiero wtedy będzie gwarancja, że ew. dodatkowe środki w systemie skrócą kolejki, a nie zostaną wrzucone w czarną dziurę bez dna, jak to się działo w ostatnich latach. To są rzeczy najważniejsze.

Co z likwidacją NFZ?

"Jeśli miałby być system budżetowy w zamian obecnego systemu NFZ-towego, to bardzo dobrze. Do tej pory politycy po prostu traktowali NFZ jako kozła ofiarnego. Mówili: „to nie my jesteśmy winni fatalnej sytuacji w ochronie zdrowia, winny jest NFZ”. I rzeczywiście, w postrzeganiu opinii publicznej NFZ stał się takim „diabłem rogatym”, na którego wszystkie pomyje były wylewane. Teraz, jeśli będzie system budżetowy to świetnie, bo politycy będą mieli pełną odpowiedzialność za stan systemu oraz za to, co się w opiece zdrowotnej stanie. Już nie będzie można powiedzieć, że to zły jest NFZ, ale pełna odpowiedzialność, z odkrytą przyłbicą będzie spoczywać na rządzących. Świetnie! Ja oczywiście jestem zwolennikiem dalej idących zmian niż tylko likwidacja NFZ, tzn. chciałbym by zlikwidować deficyt w systemie publicznym, tzn. zbilansować zawartość koszyka z wielkością środków na jego realizację. Dopiero to pozwoliłoby wprowadzić bon zdrowotny, tak żeby rzeczywiście, żeby pieniądze szły za pacjentem, żeby pacjent miał możliwość wyboru świadczeniodawcy i płatnika. Nie sądzę jednak, by to było możliwe do zrobienia w krótkim czasie. Powiem więcej, wydaje mi się, że likwidacja NFZ i finansowanie z budżetu będzie możliwe nie wcześniej niż od 1 stycznia 2017 roku. Bynajmniej nie ma już czasu by ruszyć od nowego 2016 roku z nowym systemem. Z kolei określenie koszyka za pomocą technologii medycznych to minimum ok. 1 roku i dopiero wtedy można dodać pieniędzy do systemu" - powiedział dr Łanda, który również był bloggerem Medexpressu.

Wiceministrami zostać mają również:

Piotr Gryza - działacz podziemnego NZSu w latach 80. Był m.in. prezesem Rady Narodowego Funduszu Zdrowia (2006-2009), Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych (2000-2001), organizatorem i dyrektorem Mazowieckiej Regionalnej Kasy Chorych oraz dyrektorem szpitala na Solcu.

Katarzyna Głowala - naczelnik Wydziału Sprawiedliwości Departamentu Finansowania Strefy Budżetowej Ministerstwa Finansów.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.