Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie
banner

Zrobiliśmy wszystko, aby uratować projekt e-zdrowie. Były dyrektor CSIOZ odpowiada na zarzuty Ministerstwa Zdrowia

MedExpress Team

Krzysztof Nyczaj

Opublikowano 4 listopada 2015 08:33

Zrobiliśmy wszystko, aby uratować projekt e-zdrowie. Były dyrektor CSIOZ odpowiada na zarzuty Ministerstwa Zdrowia - Obrazek nagłówka
ThinkstockPhotos
O komentarz w sprawie zawiadomienia do prokuratury dotyczący nieprawidłowości przy przetargach informatycznych w ramach projektu e-zdrowia poprosiliśmy Marcina Kędzierskiego byłego dyrektora CSIOZ.
[caption id="attachment_34206" align="alignnone" width="620"]Fot. Thinkstock/FPM Fot. Thinkstock/FPM[/caption]

"Dziennik Gazeta Prawna" poinformował o zawiadomieniach do prokuratury, złożonych przez Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ) dotyczących m.in. nieprawidłowości przy przetargach informatycznych w ramach projektu e-zdrowia.

Przypomnijmy: dzięki projektowi e-zdrowie każdy pacjent miał mieć dostęp do swojej historii choroby, wizyt lekarskich przez internetowe konto pacjenta, realizować receptę za pomocą SMS-a czy otrzymywać skierowanie do lekarza online.
 
Jak podaje DGP, po przeprowadzeniu na zlecenie nowego ministra zdrowia przeglądu stanu realizacji projektu P1, okazało się, że nie ma szans na zakończenie projektu w tym roku, co może oznaczać konieczność zakończenia budowy systemu e-zdrowia nie ze środków unijnych, ale ze środków budżetu państwa. Porażka wiec oznacza utratę milionów euro z UE. Pod koniec września powstał nowy harmonogram prac. Zgodnie z nim prace miały się one zakończyć w listopadzie 2016 r. Teraz już wiadomo, że to nierealne, a opóźnienie będzie znacznie większe.
 
Jak podaje DGP, najwięcej podejrzeń kontrolerów z Ministerstwa Zdrowia wzbudziła budowa kluczowego elementu, tzw. szyny. Miała ona integrować cały system. To do niej będą podłączone m.in. e-recepta, e-zwolnienie czy IKP. Według kontrolerów MZ podejrzanie wysoka była cena, za to niskie – kary za spóźnienia.

Przypomnijmy: w listopadzie zeszłego roku CSIOZ zerwał umowę z wykonawca szyny. Firma nie wyrobiła się na czas. Termin oddania mijał pod koniec 2014 r. Aby ratować sytuację, CSIOZ rozpisało nowy przetarg, do którego zgłosił się jeden wykonawca – Compu Group Medical z HP. Wygrał, mimo że zażądał 89,2 mln zł, czyli ponad sześć razy więcej, niż pierwotnie zakładano (projekt był wyceniany na 14 mln zł). Dodatkowe pieniądze miały pochodzić z budżetu państwa. Ponadto, okazało się, że firma, która pracowała nad szyną od 2013 r., nie zostawiła praw autorskich do kodów źródłowych. Efekt był taki, że CSIOZ nie mogło skorzystać z tego, co udało się zrobić. Według kontrolerów z MZ taka sytuacja również jest przykładem nieprawidłowości w działaniu poprzedniego kierownictwa.
Projekt wart 712 mln zł w 85 proc. miał być finansowany z Komisji Europejskiej. Jak na razie udało się rozliczyć z KE około 400 mln zł. Według DGP, CSIOZ liczy, że może się uda jeszcze rozliczyć w tym roku ok. 100 mln zł, zatwierdzając działanie Internetowego Konta Pacjenta. Jednak prawdopodobnie to się nie uda. Wykonawcy systemu zaznaczają, że budowa systemu przeciągnie się do kwietnia przyszłego roku, co oznacza, że KE nie dorzuci ani złotówki.
 
O komentarz w sprawie zawiadomienia do prokuratury dotyczący nieprawidłowości przy przetargach informatycznych w ramach projektu e-zdrowia poprosiliśmy Marcina Kędzierskiego – byłego dyrektora CSIOZ.

Marcin Kędzierski, podkreśla, że pierwotnym źródłem problemów był podział projektu na pięć autonomicznych podprojektów, bez wskazania wykonawcy generalnego. Taką formułę, przyjął jego poprzednik na stanowisku dyrektora CSIOZ (Leszek Sikorski, przyp. red.). Marcin Kędzierski, podkreśla, że już w 2010 r. – jako zastępca dyrektora departamentu organizacji ochrony zdrowia w Ministerstwie Zdrowia, bezpośrednio nadzorujący CSIOZ, alarmował, że przyjęta w 2010 r. strategia, jest niezgodna z zasadami prowadzenia tak dużych projektów. Przedstawiane przeze mnie analizy i scenariusze obrazujące wszelkie niebezpieczeństwa i ryzyka dla projektu nie zyskały akceptacji ówczesnego kierownictwa zarówno CSIOZ jak i resortu – twierdzi Kedzierski. Pomimo tego, zdecydował się na objęcie kierownictwa CSIOZ w 2012 r.  Jak twierdzi, udało mu się zażegnać niektóre niebezpieczeństwa. W trakcie 2,5 roku pracy wytworzyliśmy, uruchomiliśmy lub rozpoczęliśmy prace na rzecz ok. 40 krajowych systemów informatycznych w obszarze ochrony zdrowia, podczas gdy rozpoczynałem prace w CSIOZ zastałem ich tam zaledwie pięć – dodaje. Podkreśla również, że już w momencie obejmowania stanowiska dyrektora CSIOZ projekt e-zdrowie był obciążony dwuletnim opóźnieniem, co było jedna z przyczyn odwołania jego poprzednika Leszka Sikorskiego. Formułowanie zarzutów pod jego adresem z powodu opóźnień jest, więc daleko nieuprawnione.
 
Marcin Kędzierski podkreśla, że kluczowi wykonawcy systemu zostali wyłonieni przez poprzedni zespół zarządzający CSIOZ i faktem jest, iż wykonawca o kluczowej roli w projekcie nie podołał zadaniu i zerwał kontrakt w 2014 roku. Za powyższe została wykonawcy naliczona wielomilionowa kara umowna, a sam projekt stanął w obliczu widma jego szybkiego zakończenia. Ze względu na rangę projektu, wspólnie z Ministerstwem Zdrowia, Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji, Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju, Władzą Wdrażającą Projekty Europejskie, Komitetem Rady Ministrów ds. Cyfryzacji podjęto decyzję o konieczności kontynuowania projektu. Przyjęty tryb szybkiego wyłonienia wykonawcy został zaproponowany przez przedstawicieli Urzędu Zamówień Publicznych, a sam przetarg przed podpisaniem umowy z wykonawcą został zatwierdzony przez Władzę Wdrażającą Programy Europejskie i MAiC. Podpisana umowa z wykonawcą nie budziła żadnych zastrzeżeń również CBA (obecnego również na posiedzeniach KRMC), które to było regularnie informowane o wszelkich postępach w projekcie, a przyjęte zapisy umowne w pełni zabezpieczają interes publiczny również w obszarach wysokości kar umownych.
Marcin Kędzierski podkreśla również fakt, iż CSIOZ jest jedynie wykonawcą projektu, jego właścicielem natomiast jest Ministerstwo Zdrowia. Projekt prowadzony wg metodyki PRINCE2 posiada najwyższe kierownictwo, jakim jest Komitet Sterujący odpowiedzialny za decyzje strategiczne w tym również te uzasadniające jego biznesową kontynuację. Najwyższą instancją w Komitecie jest Przewodniczący, który ostatecznie podejmuje decyzje, a którym w tym projekcie jest wysokiej rangą przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia. W tym przypadku podjął on decyzję o konieczności kontynuacji projektu. Według Kędzierskiego, również brak przepisów wygenerował spore opóźnienie w projekcie. Zmiany do ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia zostały skierowane do podpisu prezydenta 9 października br.
 
W komentarzu dla Medexpressu Marcin Kędzierski stwierdził, że informował kierownictwo MZ o możliwym dwumiesięcznym opóźnieniu, na podstawie informacji od wykonawców. Nie mniej, jego zdaniem zmiana kierownictwa projektu, wcale nie wpłynie na przyspieszenie prac. Powierzenie złożonych i odpowiedzialnych zadań osobom zewnętrznym, nieznającym specyfiki projektu, a także jego realizacja bez przyjętego szczegółowego harmonogramu prac powoduje, że projekt ten zamiast zbliżać się do końca realizacji wciąż się od niego oddala – stwierdza.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.