O dostępie do właściwego leczenia osób chorych na Parkinsona i pośrednich zyskach z niego wynikających z Jarosławem Sławkiem z Oddziału Neurologii Szpitala Specjalistycznego św. Wojciecha w Gdańsku rozmawia Iwona Schymalla, redaktor naczelna Medexpress.pl
Iwona Schymalla: Powszechnie uważa się, że na Parkinsona chorują osoby starsze. Czy to jest prawdziwe przekonanie?
prof. Jarosław Sławek: Do pewnego stopnia jest to prawdziwe przekonanie, ponieważ rzeczywiście liczba chorych narasta wraz ze starzeniem się, ale średnia wieku zachorowania na tę chorobę to 58 lat. Natomiast całkiem spora grupa chorych zaczyna chorować koło 40. czy 50. roku życia, osiągając pewien poziom zaawansowania choroby jeszcze w wieku nieuznawanym za tzw. podeszły.
Choroba Parkinsona ma różne oblicza i pojawia się w różnych etapach życia człowieka, wobec tego schematy terapeutyczne są skrojone na miarę każdego pacjenta.
Leczenie zależy od profilu objawów, od ich nasilenia, ale choroba Parkinsona, jak każda choroba tzw. neurozwyrodnieniowa ma charakter postępujący i nieuchronnie prowadzi do pogorszenia. Oczywiście ten czas etapu zaawansowanego jest różny u różnych chorych, ale po 7-10 latach większości chorych leczenie dotychczasowe, tradycyjne, farmakologiczne, za pomocą tabletek czy plastrów, nie wystarcza – wtedy dochodzimy do momentu, gdy możemy chorym zaoferować leczenie zaawansowane – także technologicznie – nieco droższe – niestety, z tego powodu też mniej dostępne.
W bardzo trudnej sytuacji są też chorzy z zaawansowaną postacią choroby Parkinsona – myślę tutaj o dostępie do właściwego leczenia.
Polska jest jednym z niewielu krajów, gdzie dostępna jest jedna z trzech metod, które są powszechnie używane na świecie. Jest tylko tzw. głęboka stymulacja mózgu, i to także w sposób ograniczony. W tym roku obcięto około 15 proc. kontraktu na wszczepianie stymulatorów mózgu. Problem polega na tym, że nie wszyscy chorzy - dotyczy to około 50 proc. chorych - kwalifikują się do tej formy terapii. Mamy dwie terapie infuzyjne, które są alternatywą dla głębokiej stymulacji mózgu. Są one równie skuteczne jak głęboka stymulacja mózgu, nieco droższe, ale niestety, nie są refundowane w Polsce, mimo że są zarejestrowane. Refundowane i zarejestrowane są w takich krajach jak Słowacja, Czechy, Rumunia, gdzie chorzy mogą korzystać z tej formy terapii.
Nie byłyby to duże koszty, ponieważ nie dotyczyłyby one tak dużej grupy pacjentów.
Rzeczywiście. Biorąc pod uwagę epidemiologię choroby Parkinsona, mamy w Polsce około 80 tys. chorych. Różnym decydentom wydaje się, że ta liczba chorych jest bardzo duża. Otóż nie – ci chorzy, którzy są kwalifikowani do zabiegów głębokiej stymulacji, to około 200 osób w całej Polsce w ciągu roku. Jeżeli drugie 200 to te 50 proc., które nie jest kwalifikowane, to mówimy właśnie o takiej docelowej grupie przynajmniej na początku do leczenia infuzyjnego.
Czy ta kwestia, o której mówimy, także znalazła się w rekomendacjach?
Polskie Towarzystwo Choroby Parkinsona, które powstało w roku ubiegłym, wydało takie rekomendacje, one będą opublikowane w ciągu najbliższych dwóch tygodni i w tych rekomendacjach (one zresztą dotyczą leczenia zaawansowane postaci Parkinsona) znalazły się te trzy metody, omówione w sposób merytoryczny, w sposób pokazujący zasadność ich stosowania, ale także dane z badań naukowych, które w kontekście szczególnie ostatnich badań, które ukazały się pod koniec ubiegłego roku, pokazują, że te metody są efektywne – dają kilka godzin dobrej sprawności pacjentowi, który bez tych metod leczenia siedzi w domu unieruchomionych, nie może wyjść z domu, a czasami nie może przejść do toalety czy z pokoju do pokoju.
Nowoczesne metody leczenia to również wzrost komfortu życia pacjentów.
Komfort życia, jakość, zwolnienie z obowiązku opiekunów, osób trzecich, które opiekują się chorym, zmniejszenie ryzyka upadków, a co za tym idzie złamań kości, które są powszechne u chorych z chorobą Parkinsona – to są pośrednie zyski, które też w kosztach należałoby wziąć pod uwagę.