O tym, czy jest szansa na wejście w życie Narodowego Programu Walki z Cukrzycą z prof. Grzegorzem Dzidą, diabetologiem, rozmawia Alicja Dusza.
Alicja Dusza: Pacjenci przygotowali Narodowy Program Walki z Cukrzycą. Czy taki program powinien wejść w życie?
Prof. Grzegorz Dzida: Jest to ciekawa inicjatywa ustawodawcza, dlatego że potrzebujemy modelu kompleksowej opieki nad pacjentem z cukrzycą, która obejmowałaby nie tylko kwestie leczenia cukrzycy, ale też jej zapobiegania, wczesnej diagnostyki, aktywnego wykrywania, a także dobrego leczenia i leczenia powikłań. Bardzo ważną sprawą jest to, że leczenie cukrzycy nie ogranicza się tylko do kontaktu pacjent-lekarz. W proces leczenia cukrzycy zaangażowany jest cały zespół terapeutyczny, który składa się z wykwalifikowanej pielęgniarki, z edukatora, z dietetyka, często z psychologa, bowiem dobrej jakości życie z cukrzycą wymaga dużego wysiłku. Pacjent z cukrzycą potrzebuje wsparcia. To wsparcie w obecnym systemie opieki zdrowotnej jest trudno osiągalne. Uważamy, że narodowy program taką kompleksową opiekę nad pacjentem z cukrzycą, a także wsparcie w różnych dziedzinach jego życia by zapewnił.
Czy to oznacza, że obecnie przegrywamy walkę z cukrzycą?
Niestety, głównie powikłania sercowo-naczyniowe, czyli powikłania ze strony układu krążenia, serca, ze strony neurologicznej są główną przyczyną zgonów pacjentów chorych na cukrzycę. W odróżnieniu od sukcesów w leczeniu cukrzycy typu pierwszego, czyli tej zależnej od insuliny, sukcesów nie ma. Wiemy już, że prawidłowo prowadzona cukrzyca typu pierwszego zapewnia taką samą długość życia jak u pacjentów bez cukrzycy. Niestety, w przypadku cukrzycy typu drugiego, czyli tej choroby cywilizacyjnej, związanej z naszym stylem życia, takich sukcesów nie ma.
Czy jest szansa, aby narodowy program wszedł w życie? Minister jest przeciwko, bo najprawdopodobniej na ten program nie ma pieniędzy.
To nie jest sprawa kosztu. Ja bym to traktował jako inwestycję. Bo doskonale wiemy i jest to bardzo dobrze policzone, że taka wielokierunkowa interwencja, m.in. w styl życia, kosztuje. Natomiast w Stanach Zjednoczonych dokładnie obliczono, że ta kosztowna inwestycja po 25 latach zwróciła się, ale te zyski będą widoczne dopiero po tym czasie. Nie można więc tego traktować jako koszt dla obecnego budżetu, ale jako inwestycję w późniejsze zyski również ekonomiczne, nie tylko ludzkie.