– Jest w nich rzeczywiście pewien potencjał oswajania z czymś niedobrym. To jest trochę tak, jak z wytwarzanymi przez producentów alkoholu szampanami dla dzieci. Działa to na zasadzie takiej, że wypuszcza się na rynek produkt, który będzie oswajał dzieciaki i młodzież z czymś bardziej poważnym – ocenia prof. Łukasz Balwicki, kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego i Medycyny Społecznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Jestem absolutnie przeciwny, by pozwalać na tego typu wyroby, bo one oswajają z wyrobami nikotynowymi, po które taki młody człowiek może sięgnąć potem. Później, kiedy na przykład e-papieros się zepsuje, to następnym krokiem może być już tradycyjny papieros. Mimo że te produkty nie zawierają nikotyny, to można powiedzieć, że normalizują palenie jakichś wyrobów czy wdychanie jakichś substancji, które, niezależnie jak byłyby oczyszczone, zawsze są toksyczne dla organizmu. Nie powinniśmy wdychać niczego, oprócz czystego powietrza – podkreśla prof. Łukasz Balwicki. Znaczenie beznikotynowych produktów jednorazowych w inicjowaniu nałogu nikotynowego jest problemem, na który uwagę zwracają również psychologowie. W ocenie Magdaleny Cedzyńskiej działają one jak koń trojański, bo dzieci mogą je bez problemu dostać i nie mówi się o potencjalnych zagrożeniach – przecież nie zawierają uzależniającej nikotyny. Choć warto też wspomnieć, ze badania wykazały, że nawet e-papierosy rzekomo niezawierające nikotyny zawierają jej śladowe ilości.
– W uzależnieniach mówi się o tak zwanym efekcie przejścia czy efekcie bramy. Pokazuje nam on, że ci, którzy rozpoczynają z jakimś produktem, łatwo przerzucają się potem na inne. Dzieci z dużym prawdopodobieństwem będą się przerzucać z papierosa elektronicznego na papierosa tradycyjnego. Jeśli chodzi o papierosy beznikotynowe, to one są o tyle groźne, że wykształcają pewien nawyk. Dzieci przyzwyczajają się do nich, bo są smaczne i ładnie wyglądają. Są już pierwsze dowody, że ci, którzy po nie sięgnęli, z czasem zaczynają palić papierosy elektroniczne z nikotyną, która nie wydają im się być niczym strasznym. Niestety, mniejsze rzeczy otwierają nam drogę do tych większych. Zaczynanie od papierosów elektronicznych, czy to z nikotyną, czy bez niej, to rozpoczynanie procesu uzależnienia, wraz ze wszystkimi jego konsekwencjami – podkreśla psycholog. Eksperci podkreślają, że zapominamy o tym, iż nie tylko nikotyna jest w papierosach i e-papierosach niebezpieczna. Jest ona substancją kardiotoksyczną i szkodliwą zwłaszcza dla rozwijającego się mózgu. Niebezpieczne jest jednak również to, co użytkownik wdycha w aerozolu. – To trochę tak jak z tradycyjnym papierosem, w którym nie nikotyna jest najniebezpieczniejsza, ale dym, zawierający tysiące związków chemicznych. Aerozol z e-papierosów zawiera produkty powstające podczas podgrzewania do 200-300 stopni aromatów czy glikolu propylenowego. Nawet jeśli tych związków chemicznych jest mniej niż w tradycyjnym papierosie, to pamiętajmy, że mniej wcale nie znaczy bezpiecznie. Są tam substancje, takie jak metale ciężkie, aldehyd octowy, formaldehyd czy benzen. Mają one udowodnione działanie kardio- i pneumotoksyczne. Coraz więcej pojawia się też publikacji o negatywnych skutkach w postaci uszkodzenia błony śluzowej jamy ustnej – dodaje Magdalena Cedzyńska. Z danych opublikowanych w raporcie Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych wynika, że pierwsze jednorazowe, smakowe e-papierosy zostały zarejestrowane w Polsce w 2018 r. Biuro ds. Substancji Chemicznych dopuściło wówczas do obrotu 18 rodzajów jednorazowych e-papierosów. W następnych latach został odnotowany dynamiczny wzrost. W samym tylko 2022 roku zarejestrowano ich niemal 2,3 tys. (zarówno nikotynowych, jak i beznikotynowych – przyp. red.). Oznacza to niemal 127-krotny wzrost w porównaniu do 2018 roku.