[caption id="attachment_19591" align="alignnone" width="620"] Thinkstockphotos/FPM[/caption]
O dostępie do nowoczesnego leczenia cukrzycy typu drugiego w Polsce w rozmowie z Iwoną Schymallą mówi prof. dr hab. n. med. Maciej Małecki z Katedry Chorób Metabolicznych CM UJ.
W tej chwili mówimy o trzech milionach diabetyków w Polsce, milionie osób, które nie wiedzą , że chorują. Kolejne kilka milionów ma stan przedcukrzycowy. Co zrobić, by diabetologia była traktowana priorytetowo w Polsce?
Wydaje mi się, że wymaga to działań na kilku płaszczyznach. Na pewno cierpliwego i konstruktywnego dialogu między środowiskiem eksperckim, diabetologami i innymi specjalistami zajmującymi się leczeniem chorych na cukrzycę, a Ministerstwem Zdrowia i NFZ - generalnie decydentami, instytucjami, które organizują i finansują opiekę medyczną w naszym kraju. Poszedłbym w tym jeszcze dalej. Wymaga to również dialogu z ciałami ustawodawczymi jak: parlament, Sejm. Szereg inicjatyw wymagałoby niewątpliwie takiej współpracy. Jedną z nich byłby narodowy program walki z cukrzycą. To działanie wiąże się z inicjatywą ustawodawczą i procedowaniem tego rodzaju projektów. Drugi obszar jaki dostrzegam to edukacja na poziomie społecznym, przedarcie się z informacją o tej chorobie do przeciętnego Kowalskiego. On musi rozumieć podstawowe fakty związane z cukrzycą typu drugiego, znać podstawowe czynniki ryzyka, te najważniejsze, a nie jest ich dużo. Powinien wiedzieć, że otyłość i brak ruchu sprzyjają postępowaniu cukrzycy typu drugiego, że czynniki, na które lekarz ani pacjent nie będą mieli wpływu to jest wiek. Czyli, im pacjent będzie starszy, bym ryzyko cukrzycy będzie większe. Musi mieć więc świadomość, że jego los leży w jego rękach, że wysiłek fizyczny, aktywne spędzanie wolnego czasu, umiarkowanie w jedzeniu, to wszystko zmniejsza ryzyko cukrzycy typu drugiego. W moim odczuciu przykładem udanej inicjatywy ustawodawczej jest przyjęte ostatnio prawodawstwo dotyczące żywienia w szkołach i przedszkolach, zakazujące sprzedaży niezdrowej żywności w tych placówkach. To jeden z pierwszych kroków.
Jaka jest skuteczność kliniczna terapii, które w tej chwili są stosowane? Jaki jest wpływ nowoczesnych terapii na jakość życia pacjentów z cukrzycą?
Jeśli chodzi o leki tradycyjne, starsze (pochodne sulfonylomocznika czy insulina), bo one są najczęściej dołączane do preparatu, który nie budzi kontrowersji, jeśli chodzi o jego skuteczność i celowość użycia w cukrzycy typu drugiego, czyli metformina. One wyraźnie obniżają poziom glukozy w surowicy krwi, ale jednocześnie niosą ze sobą objawy niepożądane np. niedocukrzenie czy narastanie masy ciała. To realnie widzimy w praktyce klinicznej. Właśnie to, że chorzy tyją. Nie ma tygodnia abyśmy nie przyjęli na oddział diabetologiczny w klinice chorób metabolicznych szpitala uniwersyteckiego w Krakowie pacjentów, gównie starszych, po ciężkich niedocukrzeniach, powodowanych pochodnymi sulfonylomocznika. Zarówno insulina jak i pochodne sulfonylomocznika mają swoje miejsce w leczeniu cukrzycy typu drugiego, problem polega na tym, że alternatywą dla nich lub uzupełnieniem są nowoczesne preparaty. Te, chyba znane już pacjentom, preparaty inkretynowe, ale także mniej znane cząsteczki związane z zahamowanie absorpcji glukozy w obrębie nerek, czyli powodujące utratę glukozy przez nerki. Nowe leki, zarówno pierwsza jak i druga klasa, nie tylko efektywnie obniżają poziom glukozy we krwi, ale również redukują masę ciała, a przynajmniej ją stabilizują, bo przy cukrzycy typu drugiego jest niemało. Jednocześnie, nie wywołują i nie zwiększają ryzyka niedocukrzeń. Te leki, przynajmniej niektóre z nich wpływają korzystnie na ciśnienie tętnicze. Suma sumarum mają one, powiedziałbym, wielokierunkowe działanie, są znakiem czasu w nowoczesnej diabetologii. Niestety, nie mamy do nich dostępu, a uważamy, że przynajmniej do pewnej grupy pacjentów powinniśmy z nimi dotrzeć. W tej sprawie jesteśmy otwarci na dialog z Ministerstwem Zdrowia, jak tych pacjentów zdefiniować, zawęzić grupę refundacyjną, by racjonalizować koszty. Mamy poczucie obywatelskiej odpowiedzialności. Przynajmniej u niektórych naszych pacjentów te leki są niezbędne. Poprawiłyby u nich wyraźnie skuteczność naszych działań oraz ich jakość życia.
Mijający rok był rokiem walki pacjentów z cukrzycą o dostęp do nowych terapii. Nie udało się im tego wywalczyć. Jakie Pan Profesor widzi perspektywy dla polskich pacjentów?
Jeśli chodzi o cukrzycę typu drugiego, dostęp do nowoczesnych terapii jest ograniczony. Leki znajdują się na półkach aptecznych, ale w związku z tym, że nie są one refundowane, większość pacjentów nie może sobie na ich zakup pozwolić. Wydaje mi się, że generalnie w tego typu sytuacjach nie ma innego wyjścia jak cierpliwie prowadzić dialog z Ministerstwem Zdrowia. Być może pewne ostudzenie emocji, nie ukrywam, że nagromadziło się ich sporo, wśród pacjentów jak i specjalistów diabetologii. Może trzeba je ostudzić i zmniejszyć temperaturę tego dialogu i mniej emocjonalnie rozmawiać ze sobą, może właśnie za pośrednictwem mediów. Trzeba rozmawiać rzeczowo i precyzyjnie. Jestem ostrożnym optymistą co do refundacji tych leków w roku 2015, ale też uważam, że nie można ich refundacji odwlekać w nieskończoność. W krajach sąsiednich, o podobnym poziomie rozwoju ekonomicznego np. Słowacji i Czechach leki te są praktycznie w całości refundowane (minimalna płatność przez pacjenta) i wszystkie ich klasy mogą być przypisane przez każdego lekarza, nie tylko specjalistę. Nie możemy być więc skansenem w tej sprawie i głęboko wierzę, że nie będziemy.