O potrzebach pacjentów w czasach epidemii rozmawiamy z przedstawicielami organizacji pacjenckich. Gościem ósmego telegramu jest doktor Joanna Krzyżanowska-Zbucka z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, współzałożycielka Fundacji eFkropka.
Pani Doktor, jaki wpływ na pacjentów z doświadczeniem kryzysu w zdrowiu psychicznym ma nowa rzeczywistość, w której żyjemy, narzuconą przez pandemię?
Joanna Krzyżanowska-Zbucka: Jeden z pacjentów podzielił się ze mną taką refleksją, że wreszcie ludzie mogą zrozumieć jak on się czuje w swojej chorobie, jaką jest psychoza. Każdy teraz wie co to znaczy wszystkiego się bać, czuć że inni się ciebie boją i czuć, że zagrożenie wisi w powietrzu. Myślę, że to trafna metafora. Dla wszystkich to jest niełatwy czas, a dla większości pacjentów bardzo trudny. Dla osób, które chorują już dosyć długo została wstrzymana większość form pomocy środowiskowej, oddziały dzienne się pozamykały, zespoły środowiskowe pracują w ograniczonym zakresie, środowiskowe domy pomocy i warsztaty terapii zajęciowej- to wszystko stanęło. Wiele pacjentów przewlekle chorych taką formą pomocy motywowała się do aktywności, do dbania o siebie, do pielęgnowania kontaktów z ludźmi. W psychiatrii w tej chwili dostępna jest tylko pomoc szpitalna i ambulatoryjna. W miarę możliwości staramy się większość wizyt realizować telefonicznie albo online, ale niektórzy potrzebujący osobistego kontaktu rzeczywiście mają problem. Domyślam się też, że niektórzy pacjenci mogą bać się przyjść do szpitala ze względu na ryzyko zakażenia. Funkcjonujemy teraz trochę tak, że głównym miejscem konsultacji jest izba przyjęć, poza Centrami Zdrowia Psychicznego. Pacjenci, którzy byli objęci opieką w CZP dalej się pod nią znajdują. Obecna sytuacja udowodniła, że dobrze zorganizowana opieka środowiskowa powinna być kluczowa w wielu obszarach zdrowotnych. Reforma psychiatrii zdaje egzamin w czasie epidemii.
Czy po zakończeniu epidemii koronawirusa, grozi nam epidemia depresji? W licznych rozmowach pojawia się takie przewidywanie, związane z tym, że obecna sytuacja bardzo obciąża i wystawia na próbę nasze zdrowie psychiczne.
J. K-Z: Obawiam się, że tak będzie, nie tylko dlatego że tych reaktywnych depresji będzie więcej. Warto powiedzieć, że lęk sam w sobie nie jest złym uczuciem, on jest często bardzo mobilizujący, ale dziś mamy do czynienia z lękiem, który jest potęgowany przez różne źródła i to „nakręcanie się” tym uczuciem nie sprzyja w dbaniu o higienę zdrowia psychicznego, tylko sprawia że ludzie z tego zwielokrotnionego lęku podejmują różne nadmiarowe, absurdalne działania i ich stan zdrowia się pogarsza. Obserwujemy jak ludzie reagują na stres i kiedy bezpośrednie zagrożenie mija, może dojść do jakichś kryzysów psychicznych. W tej chwili u nas na oddziale jest mniej pacjentów niż zwykle, bo ci co nie muszą, nie zgłaszają się, a czasami było trochę nadmiarowych przyjęć, z kolei ci którzy powinni przychodzić rezygnują z tego, ponieważ boją się wirusa. Jak epidemia minie, ta sytuacja może się diametralnie odwrócić.
Jaką pomoc w tym okresie proponuje Fundacja eFkropka osobom w kryzysie zdrowia psychicznego, z depresją?
J. K-Z: Jesteśmy na etapie organizowania telefonu wsparcia dla osób po kryzysie, które potrzebują takiej rozmowy-spotkania z kimś, kto też choruje, też się leczy, ale ma to już przepracowane, radzi sobie ze stresem, którego teraz wszyscy doświadczamy i może z perspektywy eksperta przez doświadczenie udzielić wyjątkowego wsparcia. Chcemy odpowiednio przygotować asystentów zdrowienia do tych dyżurów telefonicznych i poddawać ich co jakiś czas superwizji. Ten kontakt również dla nich może być autoterapeutyczny. Przygotowujemy także w grupie Edukatorów nasze szkolenie „Razem wbrew stereotypom” w wersji online. Już niedługo zaprosimy chętnych na nasze warsztaty.
Dużo rzeczy dzieje się online, również terapie. Czy takie spotkanie poprzez aplikacje daje tę samą opiekę jak spotkanie na żywo?
J. K-Z: Jest wielu terapeutów, którzy już wcześniej pracowali w ten sposób z pacjentami. Na etapie zawiązywania relacji z terapeutą, kontakt rzeczywiście powinien być na żywo. Przejście do sieci z terapią, która już trwa nie wydaje się być bardzo trudne. Sądzę, że może być kłopotliwe zbudowanie relacji tylko w ten sposób, ale lepsze to, niż nic. Słyszałam opinie od pacjentów, którzy mówili że to doświadczenie jest wbrew ich obawom ciekawe, że w takiej formule inne rzeczy są poruszane i daje to możliwość złapać inną perspektywę we współpracy, która pozwala na siebie inaczej spojrzeć. Równolegle i niezależnie od obecnej sytuacji pandemii rozwija się w psychoterapii nurt związany z leczeniem przy użyciu VR (wirtualnej rzeczywistości), np. w zaburzeniach lękowych. Wkładając gogle pacjent np. z fobią społeczną może przećwiczyć relację z drugim człowiekiem, np. rozmowę ze sprzedawcą w sklepie.
Co zrobić, by okres izolacji nie wpłynął negatywnie na nasze zdrowie psychiczne?
J. K-Z: Wielu ludziom potrzebna jest struktura, plan dnia. Jej brak może powodować, że zaczynamy żyć w marazmie. Zwłaszcza u pacjentów z depresją zwiększa się trudność z mobilizacją do działania. Ta niemożność wyjścia z domu jest dla pacjentów psychiatrycznych wyjątkowo trudna. Jedna z pacjentek poprosiła mnie o wydanie jej zaświadczenia, uzasadniającego konieczność wychodzenia z domu. Strach przed wyjściem, które jest potrzebne i dostaniem mandatu nie ułatwia zachowania równowagi. Omówiłam z nią zasady reżimu wprowadzonego przez rząd, tak by było jasne co jest możliwe, bezpieczne i dlaczego trzeba się do tego stosować, a oprócz tego takie zaświadczenie jej wypiszę, bo rzeczywiście siedzenie w domu kolejny tydzień może odbić się na jej zdrowiu, a nie chcę by wylądowała w szpitalu z powodu narastającej paniki. Radzę pacjentom, aby narzucili sobie strukturę dnia, pomyśleli o tym, jak mogą go zaplanować. Warto to spisać i po kolei skreślać z listy, to co się zrobiło. Pocieszenia, że mamy teraz możliwość zająć się sobą, dać sobie czas na przyjemności są dobre na krótki czas. Bardzo zachęcam do udziału w wolontariatach, które również można realizować online. Ważny też jest ruch. Jeśli nie można wyjść na spacer, można w domu włączyć muzykę, potańczyć, zrobić jakiś aerobik.
Komu jest dziś łatwiej? Ludziom samotnym czy tym, którzy czas epidemii spędzają z innymi domownikami?
J. K-Z: To zależy jaki to jest domownik. Bo jeżeli nasze relacje polegały na tym że mijaliśmy się głównie i dlatego system rodzinny dobrze funkcjonował, to w tym czasie łatwiej dochodzi do napięć między ludźmi. Czas pandemii to sprawdzian dla wielu związków i rodzin. Ci, co są całkiem sami, są w pewnym sensie bezpieczniejsi, jeśli chodzi o prawdopodobieństwo zakażenia, ale w czasie izolacji mogą odczuwać samotność znacznie głębiej. Myślę z dużą troską o domach, w których była i jest przemoc. Dla ofiar przemocy domowej to jest tragiczna sytuacja. To już jest prawdziwa krawędź.
Jaki ma Pani przekaz do osób po kryzysach psychicznych w tym okresie?
J.K-Z: Zachęcam do współdziałania, do robienia czegoś wspólnie i dla innych, bo to dobrze robi na głowę.