Choroba wiąże się z występowaniem tików ruchowych i głosowych.
Syndrom ten jest wrodzonym zaburzeniem neurologicznym, które charakteryzuje się występowaniem licznych tików ruchowych i głosowych. Jego nazwa pochodzi od nazwiska francuskiego neurologa i neuropsychiatry Gillesa de la Tourette’a, który w 1885 roku, w czasie swojej pracy w szpitalu Salpêtrière w Paryżu, opisał dziewięć przypadków tego zespołu. W łagodnej postaci syndromu występują takie tiki jak mruganie, wzruszanie ramionami, pochrząkiwanie czy pokasływanie. Takie osoby nie są negatywnie postrzegane przez otoczenie, a wpływ choroby na ich życie jest znikomy. Na drugim biegunie są pacjenci z bardzo nasilonymi objawami, takimi jak: złożone sekwencje ruchów, wykrzykiwanie sylab i słów, czasem obscenicznych (koprolalia) i wykonywanie nieprzyzwoitych gestów (kopropraksja). Schorzenie to dotyka około 1 promila populacji – co w Polsce daje liczbę kilkudziesięciu tysięcy osób. Za pojawienie się tego zaburzenia odpowiada kombinacja kilkunastu genów. Syndrom Tourette’a może być również nabyty – pojawia się na przykład po zakażeniu paciorkowcem. Aby choroba mogła zostać prawidłowo zdiagnozowana, tiki muszą regularnie się powtarzać przez okres co najmniej roku.
Objawy choroby są najcięższe u dzieci, a łagodnieją wraz z wiekiem. Nawet 1 dziecko na 100 wykazuje wyraźne symptomy zespołu Tourette’a, z kolei u dorosłych liczba ta maleje aż piętnastokrotnie. W przypadku 9 na 10 dzieci, syndromowi Tourette’a towarzyszą inne dolegliwości, takie jak zespoły obsesyjno-kompulsyjne, ADHD czy zaburzenia umiejętności szkolnych – dysleksja, dysortografia, dyskalkulia. To wszystko sprawia, że najmłodsi mają problemy zarówno związane z nauką, jak i z kontaktem z rówieśnikami. Nawet ich najbliżsi często nie wiedzą, jak powinni postępować z dzieckiem.
Przybliżyć chorobę ma akcja „Tajemniczy Pan Tourette”.
Źródło: materiały prasowe