Jakie osoby popełniają samobójstwa? Czy "Narodowy program zdrowia psychicznego" poprawiłby sytuację? O samobójstwach mówi prof. Aleksander Araszkiewicz.
Iwona Schymalla: Coraz więcej mężczyzn w Polsce popełnia samobójstwo. Jest ich więcej niż ofiar wypadków komunikacyjnych. Dlaczego tak się dzieje?
prof. Aleksander Araszkiewicz: Zawsze to mówiłem. Od wielu lat tak się dzieje i nie jest to tylko polska specyfika. Mężczyźni co najmniej 3-4-krotnie częściej giną śmiercią samobójczą niż kobiety. Liczba osób, które same zadały sobie śmierć, jest w niektórych okresach zdecydowanie wyższa od ofiar wypadków komunikacyjnych. Akcje społeczne typu "Znicz", "Powrót z wakacji" itp. nie mają odpowiedników proporcjonalnych dla akcji profilaktycznych walczących z problemem śmierci samobójczych. Podłożem samobójstw jest najczęściej depresja, ale też współistniejący z nią alkoholizm lub zażywanie innych środków. Około 40 proc. mężczyzn, którzy giną śmiercią samobójczą, było w wieku od trzydziestu pięciu do pięćdziesięciu pięciu lat. To wiek, w którym mężczyzna powinien dbać o utrzymanie rodziny, zapewniać bezpieczeństwo materialne dla rozwoju swoich dzieci. Tu niewątpliwie, poza czynnikami o charakterze chorobowym, istotną rolę grają warunki społeczno-ekonomiczne. W Polsce warunki te będą szczególne: bezrobocie, bezdomność, brak perspektyw i możliwości, które sprzyjają sięganiu po alkohol. Stąd funkcjonowanie instytucji opiekuńczych powinno być nacelowane na skuteczniejsze wspieranie osób najsłabszych. Modelowym samobójcą w Polsce jest bezdomny mężczyzna w wieku trzydziestu pięciu lat, najczęściej z problemem alkoholowym. Alkohol może być tu elementem zagłuszającym sytuację, w której się ten mężczyzna znalazł. Tych elementów składających na ten fenomen samobójstw jest zdecydowanie więcej i są zróżnicowane. Musi być wola polityczna, aby wprowadzić narodowy program zdrowia psychicznego. Na profilaktykę muszą być pieniądze. Nie moją rolą jest chodzić po kraju i ogłaszać, że jest źle. Ja mam leczyć. To zadanie dla polityków w zakresie społecznym i ekonomicznym. Zdarzało mi się od pacjentów usłyszeć, że jak tracą pracę, to cóż im pozostaje? Lepiej się zabić niż pogrążać rodzinę. Te czarne myślenie jest płytkie i wynika z beznadziejności i bezradności. Jest charakterystyczne dla osób w depresji.