Subskrybuj
Logo małe
Szukaj

Dr Mariola Kosowicz: zmorą są kolejki

MedExpress Team

Iwona Schymalla

Opublikowano 12 kwietnia 2016 08:19

Dr Mariola Kosowicz: zmorą są kolejki - Obrazek nagłówka
Fot. MedExpress TV
- Kiedy poradnia powstawała, baliśmy się tego, czy będziemy mieli pacjentów - mówi dr Mariola Kosowicz, kierownik Poradni Psychoonkologii Centrum Onkologii. O tym jak jest dziś mówi w rozmowie z Iwoną Schymallą.

Jesteśmy w poradni psychoonkologii w Centrum Onkologii w Warszawie i rozmawiamy z panią doktor Mariolą Kosowicz

Jakie formy opieki psychoonkologicznej prowadzi poradnia?

Proponujemy wszystkie formy terapeutyczne dostępne we wszystkich poradniach w całej Polsce, począwszy od indywidualnej konsultacji przez diagnostykę psychologiczną po grupy wsparcia, muzykoterapię czy dobre dla pacjentów będących w bólu zajęcia Mindfulness. Jest więc możliwość wszelkiej konsultacji, również psychiatrycznej. Bardzo wielu pacjentów łączy obie.

W jaki sposób pacjent dowiadujący się, że ma chorobę nowotworową trafia do poradni?

Do poradni może przyjść każdy pacjent, niekoniecznie chory na nowotwór. Jesteśmy poradnią zdrowia psychicznego, więc nie możemy wartościować problemów pacjenta. Nasz pacjent chory na chorobę nowotworową najczęściej dowiaduje się o naszej poradni od innych pacjentów. Niektórzy znajdują o nas informację na stronie internetowej Centrum Onkologicznego. Dużo też lekarzy wie już o nas i że taka współpraca pomaga jednej i drugiej stronie, pacjentowi i lekarzowi. Bardzo często lekarze chcą też naszej opinii np. w jaki sposób leczyć pacjenta, który, wydaje się, ma poważny problem, bo nie wiedzą czy pacjent będzie stosował się do zaleceń, albo dlaczego się nie stosuje. W takich sytuacjach współpracujemy.

Jaki jest wpływ psychoonkologa na proces terapeutyczny, na leczenie pacjenta?

Sytuacja choroby, szczególnie przewlekłej i jeszcze z silnym lękiem społecznym, jaki jest wokół chorób nowotworowych, to bardzo poważny kryzys w życiu każdego człowieka. Szczerze mówiąc, im dłużej pracuję w tym gabinecie, i czym więcej przysłuchuję się jak ludzie przeżywają swoje dramaty, jak tracą często swoje role społeczne, ile mają problemów ekonomicznych i próbują ogarnąć zmieniający się świat, tym wiem, że muszą mieć czas na zaadoptowanie tego. Dobrze jest z kimś wtedy porozmawiać. My nie dajemy rozwiązań, chociaż w sytuacji kryzysowej dość mocno mówię, co trzeba i jak zrobić, gdzie iść, za co się wziąć. Wiem, że chory w tym momencie nie ma swoich własnych możliwości psychologicznych, pozwalających poradzić sobie z tym bardzo żywym kryzysem. Ludzie przychodzą i pytają: jak rozmawiać ze sobą? Dziś była osoba i pytała jak poinformować o chorobie dziecko. Inna, co zrobić, kiedy nie mówiono o chorobie dziecku, a ona wróciła? Jak rozmawiać z kimś, kto wszedł już w fazę leczenia objawowego? Jak powiedzieć o chorobie całej rodzinie, albo sąsiadom, którzy dziwnie patrzą? Pracujemy również z problemami ze sfery intymnej. Wszystkie tematy są bardzo ważne. Człowiek nie jest tylko pacjentem, choruje, ale ma swoje życie, problemy, przyjaciół, którzy nie zawsze okazują się przyjaciółmi, swoich niefajnych szefów, którzy dają do zrozumienia, że za długo jesteś na zwolnieniu i kiedy wrócisz to może trzeba pomyśleć, żebyś się samemu zwolnił. Gdybym miała spisać problemy usłyszane tu w poradni, to myślę, że byłyby one takie same, z jakimi spotykam się podczas pracy w prywatnej praktyce u ludzi niekoniecznie chorych przewlekle. Jedni i drudzy mówią o podobnych rzeczach, tyle, że w tej przychodni jest ogromne napięcie związane z niepewnością i pytaniem jak żyć, nawet kiedy człowiek wyzdrowieje.

Czy lekarze potrzebują szkoleń?

Wszyscy potrzebują szkoleń, szczególnie osoby wykonujące zwody takie jak lekarz, terapeuta i pielęgniarka, dlatego że spotykają się na co dzień z różnymi emocjami, zachowaniami, które, kiedy człowiek sobie z nimi nie radzi mogą prowadzić do mechanizmów obronnych tzn. kiedy zaczyna zachowywać się niekoniecznie w sposób prawidłowy. W sposób nieprawidłowy dla pacjenta, ani nieadaptacyjny do np. wykonywanego zawodu. Lekarze też mogą ponosić bardzo wysoką cenę, mieć zdeformowanie swoich zachowań, problemy związane z wypaleniem zawodowym i zmęczeniem, mogą unikać konfrontacji z problemem. Brakuje zasobów. Myślę, że nie jest kłopotem to, że taki problem istnieje. Ważne jest to byśmy systemowo zaczęli go rozwiązywać. Lekarze, na różnych etapach swojej pracy, powinni mieć możliwość przewietrzenia emocji, bo po jakimś czasie pracy widzą, że np. dziesięć lat wcześniej było im łatwiej znosić problemy. Teraz dochodzą im np. kłopoty rodzinne i trudniej jest im w pracy, przechodzą z jednego oddziału na drugi, albo mają więcej zgonów. Trudniej jest im to wszystko ogarnąć. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Lekarze wybierają swój zawód, bo bardzo chcą pomagać, ale nie oznacza to, że wszyscy jesteśmy wyposażeni w umiejętności. Trzeba więc je pogłębiać.

Jesteśmy w nowym budynku poradni, która wygląda pięknie, bo ma mnóstwo kolorów. Ważne jest przecież otoczenie, w jakim pracuje się z osobą przychodzącą po poradę i pomoc. Jaka przyszłość jest przed Państwa poradnią i czy coś w niej trzeba by jeszcze polepszyć lub usprawnić?

Poradnia jest piękna. Jesteśmy wdzięczni, że pracujemy w naprawdę godnych warunkach. Pacjenci czują się mocno zaopiekowani. Gabinety są piękne i kolorowe, mamy też dużą salę do terapii. Natomiast zmorą, pewnie wszystkich takich poradni, są kolejki. Zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym w tej chwili zatrudniła, a mój zespół liczy w granicach dwudziestu osób, dodatkowych dwadziestu specjalistów, to ta kolejka nadal by była. Zawsze myślę o osobach, których nie jesteśmy w stanie wyłapać w prosty sposób, że one już nie doczekają w tej kolejce. I to największy dylemat, każdego kto chce pomóc i ma świadomość samotności w doświadczeniu np. umierania osoby bliskiej. U nas w zeszłym tygodniu kolejka liczyła 280 osób. To dużo i trzeba to w sposób systemowy rozwiązać, zwiększyć nasze możliwości. Ale bądźmy realistami. Z drugiej strony, to świadczy też o tym, że coraz więcej osób z takiej pomocy korzysta. Kiedy poradnia powstawała baliśmy się tego, czy będziemy mieli pacjentów. Robiliśmy wszystko, by o nas się dowiedziano. Dziś, szczerze mówiąc, informuję o tym, że jesteśmy, ale trochę ciszej. Przyjmiemy każdego, ale oczekiwanie może być długie. Często dopytujemy zgłaszające się do nas osoby, czy sytuacja jest graniczna i kiedy trzeba natychmiast pomagamy. Stajemy na wysokości zadania, zostajemy dłużej w pracy albo przychodzimy wcześniej, albo próbujemy przyjąć daną osobę, bo np. jest z daleka i właśnie dostała informacje, że nie będzie leczona przyczynowo, a byłaby u nas dopiero za np. 3 tygodnie, a taka osoba nawet nie wie, że jej ból może być leczony, że mamy taką specjalistkę. Na wiele rzeczy można znaleźć rozwiązanie, może nie idealne, bo nie ma złotego środka, ale na tyle dobre, by człowiek poczuł się zaopiekowany. Tego najbardziej brakuje.

 

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także