- Politycy mają swoje podejście do pewnych spraw życiowych, poza tym nie są lekarzami i nie wiedzą jakie mogą być tego konsekwencje - mówi w rozmowie z Iwoną Schymallą prof. Andrzej Milewicz endokrynolog.
Czy pigułka „dzień po”, o której tak dużo się obecnie dyskutuje, jest bezpieczna dla kobiet?
W mojej opinii nie jest to do końca prawdą, dlatego że jest to jednak lek. To nie jest używka czy suplement diety. Jednak rządzi się to pewnymi prawami medycznymi jak wskazania i przeciwwskazania. Przede wszystkim przeciwwskazaniem dla tej tabletki jest historia ektopowych ciąż u kobiety, jak to że ostatnia miesiączka u kobiety była ponad cztery miesiące wstecz, grozi to różnymi niebezpiecznymi dla jej życia konsekwencjami. Nie mówię już o interakcji z innymi lekami , bo o tym nie będzie wiedzieć farmaceuta ani sama pacjentka. W związku z tym absolutnie nie jest to tabletka bezpieczna. Po za tym występują bardzo często objawy uboczne po zastosowaniu tego leku w postaci: bólów głowy, nudności i wymiotów, biegunek, bólów miesiączkowych. Charakterystyczną i ciekawą rzeczą jest to, że do pięciu tygodni po zastosowaniu tego leku mogą występować bardzo silne bóle w zakresie żołądka. Lek ten więc nie jest zupełnie obojętny, dlatego powinien być wypisywany tylko przez lekarza, pacjentka nie może sama podejmować decyzji czy połknąć taką tabletkę.
Czy tabletka ta zaburza działanie układu hormonalnego kobiety ?
Tak. Przez to nie dochodzi do zagnieżdżenia się komórki jajowej, dlatego że jest to taki selektywny modulator receptora progesteronowego. Miałem taką pacjentkę, która przyjęła tabletkę poza Polską, ponieważ nie było to u nas dostępne i do dziś ma nawracającą depresję, z którą nie może się uporać.
Działanie pigułki nie jest więc wczesnoporonne jak twierdzą niektórzy politycy?
Można spekulować na ten temat, bo jednak nie dochodzi do zagnieżdżenia się jaja, ale to nie jest takie działanie typowe, jak dla innych preparatów, gdzie jest duża dawka tego hormonu (poronne tabletki). W mojej opinii jako endokrynologa, ta tabletka też nie jest bezpieczna czy obojętna i nie każda kobieta powinna ją stosować.
Jak wobec tego, Pan jako lekarz z ogromnym doświadczeniem patrzy na unijną regulację prawną, która dopuszcza, wbrew temu co Pan powiedział, do powszechnego (bez recepty) użytku tego leku?
Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zdziwiony. Opierając się na danych z literatury, przebadano piętnaście tysięcy kobiet, które przeszły przez sito lekarzy. Nie były to panie, które zgłosiły się do fabryki produkującej ten lek i tam je obserwowano czy mają objawy uboczne, czy nie, tylko była to stricte obserwacja naukowa, a kobiety były wyselekcjonowane. Także, nie można tego porównywać do spontanicznego kupowania tabletki, mnie to dziwi. Politycy mają swoje podejście do pewnych spraw życiowych, poza tym nie są lekarzami i nie wiedzą jakie mogą być tego konsekwencje.
Czytaj także: Co zawiera projekt ustawy o leczeniu niepłodności i kiedy wejdzie w życie?